Zagadka manuskryptu Voynicha

opublikowano: 2014-02-26, 18:59
wolna licencja
Manuskrypt Voynicha to tajemnicza księga, której stronice zapełniają piękne ilustracje i pismo, którego mimo wielu prób podejmowanych na przestrzeni ostatnich stu lat nie udało się odczytać. Bardzo możliwe, że właśnie teraz naukowcy znaleźli się o krok od rozwiązania zagadki.
reklama
jpg Wilfrid Michael Voynich (Michał Wojnicz) - antykwariusz, odkrywca tajemniczego manuskryptu (domena publiczna).

Manuskrypt ujrzał światło dzienne w roku 1912, kiedy to księgę kupił od ojców jezuitów we Frascati koło Rzymu niejaki Wilifried M. Voynich. Historia jego życia była bardzo burzliwa, a on sam raczej nie przypuszczał, że zostanie zapamiętany przez potomnych głównie jako odkrywca tajemniczego manuskryptu. Urodził się w 1865 r. w Telszach na Litwie, pochodził z rodziny szlacheckiej herbu Habdank, a jego nazwisko brzmiało pierwotnie Wojnicz. Uczęszczał do gimnazjum w Suwałkach, po czym kontynuował edukację na uniwersytetach w Warszawie, Petersburgu i Moskwie, gdzie studiował… chemię. Następnie rozpoczął pracę jako farmaceuta. Zaangażował się także w działalność ruchu rewolucyjnego, dołączając w 1885 roku do założonej przez Ludwika Waryńskiego Międzynarodowej Socjalistyczno-Robotniczej Partii „Proletariat”. Działalność socjalistyczna nie skończyła się dla niego dobrze – już po dwóch latach trafił bowiem do więzienia, a następnie został zesłany na Syberię do Tunki (na południowy-zachód od Irkucka). Miał jednak bardzo dużo szczęścia i wykazał się niemałym sprytem – w 1890 roku udało mu się uciec. Dotarł do Pekinu, stamtąd powrócił do Europy i osiadł w Londynie. Tutaj zaczął się kolejny etap jego życia – okazał się zapalonym bibliofilem, otworzył księgarnię i zaangażował się w handel antykwaryczny. Wtedy właśnie natknął się na tajemniczy manuskrypt.

Księga mogła przyciągnąć uwagę Voynicha ze względu na jego zainteresowanie chemią i farmaceutyką, manuskrypt zawiera bowiem mnóstwo pięknych ilustracji przedstawiających rośliny. Rysunki są opatrzone podpisami, towarzyszą im też dłuższe fragmenty tekstu. Tak właśnie wyglądały średniowieczne księgi zawierające opisy najróżniejszych ziół leczniczych. Stąd też narodziło się podejrzenie, że księga mogła być wykorzystywana jako podręcznik medyczny. Jednak oprócz domniemanych ziół, ilustracje przedstawiają także zagadkowe okrągłe diagramy, w niektórych dostrzec można obrazy gwiazd, słońc, księżyców, a nawet symboli znaków zodiaku, co można wiązać z ówczesną astrologią. Oprócz ilustracji księga jest pokryta tekstem, jednak nie został on do tej pory odczytany. Od chwili odnalezienia manuskryptu naukowcy głowili się nad jego zagadką, do pracy zatrudniono nawet najlepszych kryptografów i ludzi, którzy zajmowali się… łamaniem szyfrów podczas I i II wojny światowej. Wszystko to na próżno. Jedyne co udało się ustalić, to wiek pergaminu, na którym wykonano księgę. Badanie to było niezbędnym warunkiem prowadzenia dalszych prac nad księgą, ponieważ zniechęceni badacze zaczęli podejrzewać, że autorem rękopisu jest... sam Voynich, który miałby sfałszować manuskrypt, aby zyskać rozgłos. Analiza przeprowadzona przez naukowców z Uniwersytetu w Arizonie wykazała, że pergamin pochodzi z XV wieku. Uczeni zbadali także materiały malarskie, które posłużyły do wykonania rysunków i stwierdzili z całą pewnością, że one również nie zostały podrobione przez odkrywcę. Tajemnica wciąż jednak nie została rozszyfrowana i pozostawała nie lada wyzwaniem dla pokoleń badaczy. Jedynym wyjątkiem byłby tutaj… Indiana Jones, który, w jednej z powieści odczytuje rękopis i wykorzystuje go do odnalezienia… kamienia filozoficznego.

reklama
jpg Fragment „zielnika” z manuskryptu Voynicha (domena publiczna).

W lutym tego roku pojawiła się szansa na bardziej naukowe rozwiązanie tej trudnej i fascynującej zagadki. Profesor Stephen Bax z Uniwersytetu Bedfordshire w Anglii ogłosił, że udało mu się odczytać… 10 słów z manuskryptu. Nie jest to może imponująca ilość, ale możliwe, że uczony odnalazł właściwą metodę odczytania tekstu. Polega ona, podobnie jak XIX–wieczne sposoby Champolliona i innych badaczy, którym zawdzięczamy odczytanie starożytnych pism, na poznaniu systemu wykorzystanych znaków poprzez odczytanie nazw własnych (w tym przypadku nazw roślin i gwiazd) dających się zidentyfikować bez żadnych wątpliwości. Jedną z nazw roślin odcyfrowanych przez Baxa jest kolendra, odczytał też nazwę konstelacji Taurus. Jak mówi sam profesor, jego celem jest „zachęcenie innych lingwistów, żeby pracowali wraz z nim nad rozszyfrowaniem całego tekstu przy użyciu tej samej metody, chociaż wciąż nie będzie to proste”. Bax uważa, że pozwoli to „w końcu zrozumieć to, co tajemniczy autorzy próbowali nam powiedzieć”. Na razie badania udowodniły „niezbicie, że manuskrypt nie jest oszustwem, jak twierdzili niektórzy, lecz stanowi rozprawę naukową o naturze, napisaną prawdopodobnie w którymś z bliskowschodnich lub azjatyckich języków”.

Czekamy w takim razie na dalsze rezultaty pracy Baxa w nadziei, że zagadka zostanie w końcu rozwiązana i poznamy prawdziwe przeznaczenie rękopisu. Wciąż jednak nie wiemy dokąd zaprowadzi nas tajemniczy tekst.

Źródła: beds.ac.uk, livescience.com

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Monika Juzepczuk
Studentka historii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się historią średniowiecza, szczególnie dziejami Bizancjum i Francji. Jej inne pasje to muzyka klasyczna, zwłaszcza opera i literatura współczesna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone