Yolocaust: w Auschwitz też żyli tylko raz...

opublikowano: 2017-01-22, 14:56
wolna licencja
Dwie uśmiechnięte dziewczyny robią sobie zdjęcie „z ręki”. Jedna stoi na betonowym bloku, których w tle zdjęcia są całe setki. Najeżdżam myszką i tło się zmienia. Teraz w tle są setki ludzkich ciał, upchniętych w wykopanym dole. Oto projekt „Yolocaust”.
reklama

Pomnik Pomordowanych Żydów Europy nie wygląda tak, jak niektórzy mogą się spodziewać. Nie jest to pojedynczy monument oznaczony gwiazdą Dawida, lecz 2711 szarych, betonowych bloków (po jednym na każdą stronę Talmudu), o różnej wysokości. Jest mocno abstrakcyjny i to stanowi zarówno jego zaletę, jak i wadę. Niekonwencjonalny wygląd przyciąga bowiem bardzo wielu turystów, ale jednocześnie sprawia, że niektórzy z nich nie zachowują się zgodnie z powagą tego miejsca: wchodzą na bloki, skaczą po nich, wygłupiają się i robią sobie zdjęcia.

Pomnik Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie jest miejscem chętnie odwiedzanym przez turystów (fot. Mark Fosh, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0).

To właśnie z tych zdjęć skorzystał Shakak Shapira, Żyd mieszkający w Berlinie, tworząc projekt „Yolocaust” (tytuł pochodzi od angielskiego sformułowania „You Only Live Once” – „Żyje się tylko raz”). Wszystko opiera się na połączeniu współczesnych zdjęć z archiwaliami dokumentującymi brutalne mordy i obozy koncentracyjne z czasów II wojny światowej. Całość ewidentnie miała się odwoływać zarówno do zagłady Żydów, jak i beztroskiego zachowania młodzieży. Oczywiście prace Shapiry wywołały masę kontrowersji, ale przy tym zwróciły uwagę mediów na pewien istotny problem i poruszyły szeroką dyskusję. A taki był chyba cel.

Mnie projekt się podoba, choć nie w stu procentach. Nie jestem co prawda ani Żydem, ani Niemcem, być może nie powinienem więc w ogóle wypowiadać się na temat „Yolocaustu”, choć cała sytuacja wychodzi (mentalnie) daleko poza granice Berlina. Jestem za to młodym człowiekiem, w wieku podobnym do ludzi robiących sobie selfie i wiem, że czasami trudno jest zachować powagę albo zdobyć się na refleksję. Sam mam poczucie humoru czarne jak noc, żartuję z wielu poważnych spraw i uwielbiam rozśmieszać innych albo po prostu śmiać się razem z drugim człowiekiem. Wszystko jednak sprowadza się do pewnych proporcji i używania rozumu. Jeśli bawi mnie kawał o śmierci, to nie opowiadam go na czyimś pogrzebie ani nie opieram się o trumnę.

Tutaj dochodzimy do jedynej, przynajmniej dla mnie, kontrowersji całego projektu. Czy umieszczenie w „Yolocauście” zdjęć kilkunastu w zasadzie przypadkowych osób to dla nich adekwatna „kara”? Sam Saphira twierdzi w opisie strony, że to od każdego indywidualnie zależy to, jak zachowa się w tym szczególnym miejscu Berlina (przy okazji sam żartuje, że upamiętnione ofiary są martwe i pewnie zajmują się teraz „sprawami martwych”, a nie zachowaniem turystów). Z drugiej zaś strony, zostawia on także informację, że żeby usunąć swoje zdjęcie z witryny należy mu wysłać maila na adres [email protected], co można mniej więcej przetłumaczyć jako „spraw, bym przestał być dupkiem/kretynem”. Pozostaje więc pytanie, czy taki ostracyzm jest odpowiedni wobec osób, które niezłośliwie, ale z głupoty lub lekkomyślności zniszczyły powagę miejsca pamięci.

Selfie robione przy Holocaust-Mahnmal i ich przeróbka zrobiona przez Shapira (yolocaust.de).

Zupełnie nie budzi moich obiekcji za to sam koncept Shakaka Shapiry. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że sam autor obraża pamięć ofiar Zagłady, a wklejenie nastolatki robiącej wygibasy na stos ludzkich ciał to hańba – i ma do tego pełne prawo. Ja jednak sądzę, że autor przekraczając granicę dobrego smaku osiągnął pewien istotny cel – zwrócił uwagę na ważny problem i być może przyczyni się do spadku liczby „ selfików” pochodzących z Holocaust-Mahnmal. Albo innych miejsc pamięci poświęconych nie tylko Żydom, ale także np. Polakom.

Bardzo źle się czuliśmy, gdy młodzież grała na terenie muzeum Auschwitz-Birkenau w Pokemon GO. A gdyby powstał siostrzany projekt dotyczący miejsc kaźni ważnych w pamięci Polaków? A gdyby pojawiły się kolejne kolaże zdjęć nastolatków zrobionych kilka dni temu i tych sprzed kilkudziesięciu lat, z niemieckich obozów? Czy uwiecznieni na nich młodzi ludzie powinni mieć pretensje? Bo przecież nieważne co o nas mówią, ważne, że mówią.

#yolo. Prawda?

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Polecamy e-book Michała Gadzińskiego – „Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”

Michał Gadziński
„Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
115
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-43-3
reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Czechowski
Ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Śląskim. W historii najbardziej pasjonuje go wiek XX, poza historią - piłka nożna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone