Yoani Sánchez – „Cuba libre. Notatki z Hawany” – recenzja i ocena
W kwietniu 2007 roku 32-letnia Kubanka Yoani Sánchez, udając cudzoziemkę, weszła do hotelu i skorzystała ze znajdującej się tam kawiarenki internetowej, dostępnej jedynej dla obcokrajowców. Kopiując notatki zapisane na przenośnej pamięci USB, zaczęła prowadzić blog „Generación Y”.
Pół roku później informację o „Generación Y” zamieściła Agencja Reutera. Od tego czasu zaczęło się międzynarodowe zainteresowanie kubańską blogerką. Dość powiedzieć, że w 2008 roku magazyn „Time” umieścił Yoani Sánchez na liście stu najbardziej wpływowych osób na świecie.
Mimo różnych problemów, Kubanka nadal prowadzi „swój blog”: http://desdecuba.com/generaciony/, który doczekał się ponad 20 wersji językowych. Tylko część z nich jest aktualizowana na bieżąco. Istnieje też „polskie tłumaczenie”: http://www.desdecuba.com/generaciony_pl/, którego autorką jest Karolina Popović.
W 2010 roku Wydawnictwo WAB opublikowało wersję książkową „Generación Y” pod tytułem „Cuba libre. Notatki z Hawany”. Jest to jednak przekład włoskiego wydania wpisów kubańskiej blogerki z 2009 roku. Tłumaczeniu Joanny Wachowiak-Finlaison trudno coś zarzucić. Dziwi jednak decyzja wydawcy, by nie opierać się na oryginalnej, hiszpańskiej wersji językowej.
Książka, poprzedzona wstępem samej Yoani Sánchez, została podzielona na sześć rozdziałów: „Dwie dusze Kuby”, „Kultura”, „Czarny rynek”, „Informacja i dezinformacja”, „Filologia i retoryka” oraz „Sztuka przeżycia”. Za cenę rezygnacji z chronologicznego ułożenia wpisów czytelnik otrzymuje coś na kształt „tagów”, dzięki którym może łatwiej się odnaleźć. O ile podział tematyczny ma uzasadnienie, to trudno zrozumieć mieszanie kolejności chronologicznej wpisów w obrębie poszczególnych rozdziałów. Powoduje to niepotrzebny chaos. Nie chodzi tylko o zmiany w życiu samej autorki.
24 lutego 2008 roku prezydentem Kuby, w miejsce Fidela Castro, został jego młodszy brat Raúl – było to wydarzenie niewątpliwie dużej wagi (inna sprawa, że zmiana warty na szczytach władzy nie wpłynęła na poprawę sytuacji zwykłych Kubańczyków).
„Cuba libre. Notatki z Hawany” jest książką wartą uwagi. Większość blogerów, podobnie zresztą jak większość osób próbujących się parać literaturą, to grafomani. Ile wystukanych terabajtów ma wartość literacką? Procentowo niewiele. Wpisy Yoani Sánchez zaliczają się do tej nielicznej grupy. Ta absolwentka filologii hiszpańskiej potrafi się posługiwać piórem (klawiaturą), co czuć nawet po dwóch tłumaczeniach. Jest też najzwyczajniej w świecie autentyczna w swoim buncie. To nie, nawiązując do jednego z tekstów Kazika, śpiewanie w koszarach, że ten system musi upaść teraz i zaraz. To nie zblazowana nastolatka z bogatej rodziny, która buntuje się z braku innego powodu.
Są notki lepsze i gorsze, ale pamiętajmy – Yoani Sánchez tworzyła je na bieżąco, nie cyzelowała, nie poprawiała, nie kasowała. Opisywała i opisuje rzeczywistość, która ją otacza. Niewątpliwie „Cuba libre” jest jedną z ważniejszych książek o Kubie początku XXI wieku, chociażby ze względu na rozgłos, jaki zyskała blogerka z Hawany. Jednak w pewien sposób relacje Yoani Sánchez są uniwersalne. Jej notatki stanowią kolejny dowód na to, że im bardziej politycy wtrącają się w ludzkie życie i bawią się w inżynierów społecznych, tym bardziej cierpią na tym zwykli mieszkańcy. Dzieje się tak w każdej szerokości geograficznej, tyle że zmienia się poziom natężenia. A wpis Yoani Sánchez o narzuconej przez państwo wymianie zwykłych żarówek na energooszczędne – czy też należałoby napisać, tak zwane energooszczędne – wydał mi się niepokojąco znajomy.
Korekta: Justyna Piątek