Xavier Güell – „Uwięzieni w raju” – recenzja i ocena
Xavier Güell – „Uwięzieni w raju” – recenzja i ocena
Theresienstadt było miastem i twierdzą w Czechach, w kraju usteckim, które stało się areną największej hucpy, w której wzięła udział Trzecia Rzesza i Międzynarodowy Czerwony Krzyż. To tutaj żydowska elita intelektualna i artystyczna próbowała, dzięki swoim talentom, odwlec wiszącą nad całym gettem wizję śmierci.
Xavier Güell jest pochodzącym z Barcelony hiszpańskim dyrygentem. Studiował we Włoszech, w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, gdzie zdobywał doświadczenie pod okiem wielu mistrzów, jak Franco Ferrara i Leonard Bernstein. Jako pisarz zadebiutował w 2015 r. książką La musica de la memoria, zaś dwa lata później wydał kolejną pozycję Uwięzieni w raju, która bardzo szybko trafiła do rąk polskiego czytelnika.
Theresienstadt, po czesku Terezin, był warownym miastem zbudowanym na rozkaz cesarza Józefa II. Nazwano go na cześć jego matki, cesarzowej Marii Teresy. W połowie XIX w. twierdzę przekształcono w więzienie polityczne, gdzie między innymi żywota dokonał zamachowiec z Sarajewa Gawriło Princip. Po aneksji Czechosłowacji przez III Rzeszą Terezin znalazł się w granicach Protektoratu Czech i Moraw, a samo warowne miasto i wkomponowaną w mury Małą Warownię zamieniono w 1941 r. na getto i obóz koncentracyjny.
Getto terezińskie od czasu swojego założenia miało być „modelowym miastem żydowskim”. Umieszczano w nim prominentnych żydowskich więźniów, którzy ze względu na swoją sławę i koneksje mogli liczyć na protekcję zagraniczną. Stworzono fikcję miejsca, gdzie więźniowie mogli nie tylko wieść spokojne, rodzinne życie, ale również obcować z kulturą. To tutaj wystawiono wspaniałą operę dziecięcą Brundibar, a także nakręcono propagandowy film, którego reżyserem był słynny Kurt Gerron (na co dzień pozostający więźniem Theresienstadt). Na jego potrzeby odnowiono fasady domów, postawiono (z przysłowiowego papendekla) odpowiednio idylliczne widoczki, a chorych sprzątnięto z pola widzenia wysyłając do KL Auschwitz II-Birkenau. Ten iście potiomkinowski widok został bardzo dobrze – i bez zbędnych pytań – przyjęty przez wizytującą obóz komisję Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Güell roztacza przed czytelnikami nie tylko wizję okrutnej egzystencji w pokazowym getcie. Poprzez autentyczne postacie, jak Gideon Klein, Pavel Haas, Kurt Gerron czy Viktor Ullmann pokazuje chęć uratowania się poprzez sztukę. Wieści o klęskach Trzeciej Rzeszy powodowały, że zaangażowanie w propagandową hucpę dawało nadzieję na odwleczenie likwidacji Theresienstadt. Ta gra z diabłem może się udać, a może nie. Ale jedno jest pewne: każdy zyskany dzień to szansa na przeżycie kolejnej osoby.
Narracja prowadzona jest w sposób wciągający czytelnika. Nie razi nawet irracjonalność układu pomiędzy Elizabeth i Adolfem Eichmannem, czyli samobójcza śmierć komendanta Theresienstadt Siegfrieda Seidla. Całość jest jak doskonale skomponowany utwór: wzbudza emocje, skłania do refleksji i całkowicie zawładnie odbiorcą. Dzięki tej formie do szerszego grona może dotrzeć niesamowita historia żydowskich twórców osadzony w getcie, a później (w większości) zgładzonych w komorach gazowych KL Auschwitz II-Birkenau. To również przypomnienie hańby, jaką było przymknięcie przez Czerwony Krzyż oczu na skrywaną przez tekturowe fasady tragedii więźniów.
Powieść Xaviera Güella jak najbardziej jest warta przeczytania. To także kolejna pozycja, która powinna znaleźć swoje miejsce na liście ważnych utworów poruszających problem wojny, Holokaustu i ludzkich wyborów.