Wystawa: 25.01- 31.03.2014Kurator: Martin Schibli, Iwona BigosMiejsce: Gdańska Galeria Güntera Grassa,ul. Szeroka 34/35, 36, 37, Grobla I 1/2Godziny otwarcia galerii:wt-śr 11-17, czw-nie 11-19Przejdź na stronę Gdańskiej Galerii Miejskiej Jedną z inspiracji powstania wystawy jest powieść Güntera Grassa, Idąc rakiem/Im Krebsgang, oparta na historii zatopienia statku Wilhelm Gustloff, storpedowanego przez sowiecką łódź podwodną w końcowej fazie II wojny światowej – 30 stycznia 1945 r. w kilka godzin po wypłynięciu z gdyńskiego portu. Zginęło wówczas około 9 000 osób, w większości cywilów, kobiet i dzieci. Rozkaz odpalenia torped wydał kapitan łodzi podwodnej Aleksander Marinesko.
Wilhelm Gustloff (foto: zbiory Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku) Tragedia zatopienia Wilhelma Gustloffa zebrała największe żniwo ofiar w historii katastrof morskich. W swojej powieści Günter Grass nadaje zatonięciu specyficznie niemiecki kontekst i zaznacza jego miejsce w niemieckiej pamięci zbiorowej. W tym samym czasie zostało storpedowanych kilka innych statków: Steuben (10 lutego 1945, 3-4000 ofiar), Goya (16 kwietnia 1945, około 7000 ofiar) i Cap Arcona (zaatakowany z powietrza 3 maja 1945, około 5000 ofiar).Powieść Grassa jest jedną z wielu pozycji książkowych oraz filmów dokumentujących i nagłaśniających historię statku Wilhelm Gustloff. Mimo to, nie wszystkie fakty i okoliczności zdarzenia zostały wyjaśnione. Wrak Wilhelma Gustloffa, wraz z ciałami tysięcy ofiar, podobnie jak inne jemu podobne statki, spoczywa na dnie Bałtyku. I jakkolwiek zapomniany, stał się zarówno fizycznym, jak i symbolicznym memento najbardziej śmiercionośnego okresu w dziejach Morza Bałtyckiego.Katastrofy, o których tu mowa pozostają w ogromnej mierze nierozpoznane nie tyko w skali światowej, ale także w świadomości mieszkańców krajów otaczających Bałtyk. Może to wynikać ze złożoności procesów historycznych tamtego okresu, które przydają symbolicznego znaczenia zatopionym wrakom. Nadal, po zgoła sześćdziesięciu latach od tamtych wydarzeń, ten trudny temat nie poddaje się łatwo dyskusji. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy może być sam moment historyczny, w którym rozegrała się tragedia, czyli końcowa faza II wojny światowej, podczas której miliony ludzi straciły życie. Natomiast pokrzywdzonymi na statkach byli prawie wyłącznie Niemcy, którzy wedle czarno-białej propagandy nie mogli być przedstawiani jako ofiary.Dla przykładu w Szwecji, szczególnie wśród młodszego pokolenia, temat zatopionych statków jest prawie nieznany. Wśród różnych przyczyn tego zaniedbania, można dopatrywać się i takiej, że statki owe zbyt wyraziście przypominają Szwecji jej własne stanowisko podczas II wojny światowej. Po dziś dzień przykrywa je zresztą zbiorowa amnezja. Jeden z tropów interpretacyjnych funkcjonujących w Polsce uznaje katastrofę Wilhelma Gustloffa za wydarzenie zewnętrzne, niepowiązane z naszym krajem. Tymczasem nie jest tajemnicą, że wielu Polaków w tamtych czasach popierało czystki etniczne na ludności niemieckiej w Prusach Wschodnich. Zaś w rosyjskim Kaliningradzie wzniesiono ogromny pomnik ku czci kapitana Aleksandra Marinesko, uhonorowanego tytułem bohatera Związku Radzieckiego w 1990 r., a więc stosunkowo późno. Nadal wiele kontrowersji budzi stwierdzenie, że podjęta przez niego decyzja pociągnęła za sobą śmierć tysięcy cywilów, w tym dzieci.Zatopienie Wilhelma Gustloffa oraz pozostałych jednostek wiąże się z odmiennymi znaczeniami i konsekwencjami w Niemczech, Polsce, Rosji oraz w Szwecji, które w dużej mierze są nieprzystawalne. Może więc, zamiast podejmować próby wydobycia statków na powierzchnię i w ten sposób przywoływać pamięć o wojnie, lepiej byłoby pozostawić je na dnie morza. Z drugiej zaś strony, pozostając nietknięte na swoim miejscu funkcjonują jako mity przeszłości w pamięci zbiorowej niczym ukryte memento mori o potężnej historycznej sile wyrazu. Stoimy więc przed pytaniem, na ile możliwe jest tworzenie pokojowej przyszłości bez jednoczesnej dyskusji pomiędzy sąsiadami o tamtych historycznych wydarzeniach, w których życie straciło 40 000 osób. I dlatego, żeby uwolnić pozostające na dnie wraki od historycznego ciężaru, niezbędna jest dyskusja.
Magnus Peterson, Stills, Goya Zaproszeni przez nas artyści z Polski, Niemiec, Szwecji i Rosji zmierzyli się z tematem Wilhelma Gustloffa, a w pracach zgromadzonych na wystawie Po prawdże to piękny sztatek beł
Martin Schibli
Artyści:
Magnus Petersson (SE), Jonas Dahm (SE), Jörg Herold (DE), Günter Grass (DE), Evgeny Umansky (RU), Anna Steller (PL), Olo Walicki (PL), Huber Czerepok (PL)
Wydarzenia towarzyszące wystawie:
25.01.2014
17.00 "Ludzka historia Wilhelma Gustloffa" - spotkanie z Claes-Göran Wetterholm, szwedzkim ekspertem od wraków w Morzu Bałtyckim
w Gdańskiej Galerii Güntera Grassa
26.01.2014 | 17:00 Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, ul. Jaskółcza 1
SPOTKANIA I MIKROUTOPIE Odsłona I: „Ladonia”
Martin Schibli | Kurator: Agnieszka Wołodźko
Spotkania i mikroutopie to nowy projekt artystyczno-badawczy realizowany w CSW Łaźnia, będący wynikiem badań nad sztuką partycypacyjną w krajach skandynawskich w latach 1990-2010.
Pierwsza odsłona dotyczyć będzie Ladonii – mikropaństwa (1 km2) powołanego w 1996 r. przez pewnego szwedzkiego artystę – którego podstawową wartością jest „bezgraniczna wolność”. W czasie spotkania, o Ladonii będą opowiadać: pomysłodawca projektu oraz szwedzki kurator Martin Schibli.
31.03.2014
19:30 finisaż wystawy
– inscenizacja teatralna pod tytułem "To się nigdy nie skończy..." na motywach książki Güntera Grassa „Idąc rakiem” w adaptacji Pawła Huelle wykonana przez aktorów Miejskiego Teatru im. Witolda Gombrowicza w Gdyni: Szymon Sędrowski jako Dawid, Maciej Wizner jako Konrad.
Wystawa objęta jest patronatem honorowym Ambasady Szwecji.
Partnerzy wystawy:
Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku, Dom Güntera Grassa w Lubece, Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza w Gdyni, Staatliches Museum Schwerin, Medienarchiv Günter Grass Stiftung Bremen.
Przedsięwzięcie pod patronatem Histmag.org
Przejdź na stronę Gdańskiej Galerii Miejskiej