Wykształceni, zdeterminowani, bezwzględni. Wazowie: dynastia, która zmieniła Europę
Paweł Czechowski: Historia dynastii Wazów rozpoczyna się od postaci Gustawa Erikssona Wazy. Może jednak powinniśmy powiedzieć, że wszystko zaczęło się od króla Chrystiana II, który zamordował ojca Gustawa w czasie tzw. krwawej łaźni sztokholmskiej, uwięził jego matkę, a jego samego zmusił do ucieczki?
Herman Lindqvist: W pewnym sensie ma pan rację. W czasie krwawej łaźni sztokholmskiej zostali zabici wszyscy ważni przeciwnicy Chrystiana II. Wydarzenie to było ostatecznym punktem zwrotnym, który sprawił, że Gustaw włączył się do walki o władzę. Należy zaznaczyć jednak, że próby zwalczania Gustawa przez króla rozpoczęły się dużo wcześniej, a w owym czasie nikt go sobie również nie wyobrażał jako władcę.
P. Cz.: Jak to się stało, że Gustaw sięgnął po władzę?
H. L.: Szwecja w tamtym okresie nie była jeszcze w pełni zjednoczonym państwem. Istniał jednak silny, ogólny opór przeciwko rządom Duńczyków, który przejawiał się lokalnie. Wszystkie znaczące rody zjednoczyły się w walce przeciwko Danii, wtedy też rozpoczęły się zmagania o tron.
P. Cz.: Gustaw Waza mógł mieć silną relację z polską dzięki zawarciu małżeństwa z Jadwigą Jagiellonką. Jego oferta okazała się jednak niezbyt atrakcyjna. Dlaczego?
H. L.: Jagiellonowie byli przeciwko małżeństwu Jadwigi z tym „oszustem i uzurpatorem”, który pozbawił tronu szwagra samego cesarza, Karola V Habsburga. Gustaw był wtedy uznawany za niezbyt pewną „kartę do zagrania”, a ponadto było kilka innych, bardziej znaczących kandydatur.
P. Cz.: Po Gustawie Erikssonie władcami Szwecji zostali jego synowie, najpierw Eryk XIV, a następnie Jan III, obaj doskonale wykształceni. Bracia popadli ze sobą w poważny konflikt. Czy można było go uniknąć? Eryk i Jan mogli ze sobą koegzystować, czy ich charaktery były zbyt różne?
H. L.: Tak, ich charaktery były nazbyt odmienne. Nie był to zresztą pierwszy raz w historii Szwecji, gdy rodzeni bracia walczyli ze sobą nawzajem. W tym przypadku wszelkie spory rozpoczął Jan, który postanowił prowadzić własną, odmienną od Eryka politykę zagraniczną. Jako książę Finlandii obrał kierunek propolski.
P. Cz.: Polska i Szwecja zbliżyły się do siebie także dzięki synowi Jana, Zygmuntowi Wazie, który został wybrany królem Polski, choć nie był jedyny – także Maksymilian Habsburg został ogłoszony nowym władcą. Wyobraźmy sobie alternatywne dzieje: w Polsce zwycięża opcja habsburska. Czy Zygmunt panuje wtedy w spokoju Szwecją?
H. L.: To interesujące zagadnienie! Sądzę, że Zygmunt mógłby być dobrym władcą panującym nad Szwecją i Finlandią w spokoju, jeśli tylko zgodziłby się na małżeństwo z jakąś protestancką księżniczką.
P. Cz.: W swojej książce napisał Pan, że skala ziem, którymi, przynajmniej formalnie, rządził Zygmunt była prawie niewyobrażalna... Czy istniała szansa, by zachować wszystkie te tereny pod jego kontrolą?
H. L.: Gdy pod władaniem Zygmunta znalazła się i Polska, i Szwecja, rządzone przez niego ziemie stały się zbyt wielkie, do tego kraje te posiadały zbyt różne interesy. Utrzymanie takiego stanu rzeczy na dłuższą metę nie było możliwe.
P. Cz.: W czasie sejmu elekcyjnego w Polsce największymi zaletami Zygmunta były jego powiązania rodzinne z Jagiellonami oraz wyznawany przez niego katolicyzm. Czy można rzec, że te przymioty były jednocześnie jego największymi wadami w Szwecji?
H. L.: W przypadku religii, to można to w ten sposób ująć. Karol IX, wuj Zygmunta, który ostatecznie pozbawił go w Szwecji władzy, wykorzystał jego wyznanie jako pretekst do włączenia się samemu w walkę o koronę. Z kolei jeśli chodzi o związki z Jagiellonami, to same w sobie nie były czymś niekorzystnym, ważniejszą kwestią pozostawała religia.
P. Cz.: Związki Wazów z religią są mocno skomplikowane...
H. L.: Żaden naród nie zmienił nigdy wiary z powodu pojedynczej decyzji króla. By Szwecja stała się w pełni protestanckim państwem, potrzeba było stuleci czasu i bardzo silnej ręki władców. W tym czasie zawsze pojawiali się również i ci, którzy pragnęli powrotu do katolicyzmu.
P. Cz.: Czy Zygmunt Waza doświadczył w Polsce szoku kulturowego? Jakie były w owych czasach największe różnice między Polską i Szwecją?
H. L.: Największym szokiem był z pewnością rozmiar Rzeczypospolitej – zarówno pod względem geograficznym, jak i demograficznym. Polska była również w wielu dziedzinach dużo lepiej rozwiniętym państwem. Polska szlachta była bogatsza, posiadała więcej majątków i była bardziej „krzykliwa” niż szwedzka. W Polsce Zygmunt był jak chłopak ze wsi, który przybywa do dużego miasta. Rzeczpospolita cechowała się też pełną wolnością religijną, posiadała bogatszą kulturę. Dużą różnicą był także stosunek do chłopstwa – w Szwecji byli to ludzie niezależni, posiadali przedstawicielstwo w Riksdagu [szwedzkim parlamencie – przyp. red.]. Nie można było wprowadzić żadnego nowego podatku, ani wypowiedzieć wojny bez zgody chłopów.
Polecamy książkę Hermana Lindqvista pt. „Wazowie. Historia burzliwa i brutalna”:
P. Cz.: Lata rządów Zygmunta wypełniały konflikty z Karolem IX. Jednym z najważniejszych w tym kontekście wydarzeń była bitwa pod Kircholmem. Rzeczpospolita otrzymała po wygranej gratulacje z różnych zakątków świata, ale czy możemy powiedzieć, że w pełni wykorzystała to wielkie zwycięstwo?
H. L.: Tak, z całą pewnością, Polska wykorzystała Kircholm do maksimum. Wówczas była to w Szwecji największa jak dotychczas wojskowa katastrofa. W przypadku Szwedów można mówić jednak o pewnym pozytywnym aspekcie: mobilizacji do zmian w taktyce wojskowej, strategii i uzbrojeniu. To przyniosło efekty w trakcie wojny trzydziestoletniej.
P. Cz.: Po Zygmuncie królem Polski został jego syn Władysław. W swojej książce napisał pan, że moglibyśmy o nim mówić jako o „Władysławie Wielkim”. Czy była jakakolwiek możliwość, by mógł władać Rosją w dłuższej perspektywie, gdyby de facto został carem?
H. L.: Dla mnie z pewnością był „Władysławem Wielkim”, ale jego ewentualne rządy w Rosji byłyby na pewno krótkie – Rosjanie z pewnością zorganizowaliby bardzo silny, narodowy opór przeciw polskiej władzy.
P. Cz.: Za rządów kolejnego króla, Jana II Kazimierza, miał miejsce potop szwedzki. W jaki sposób to wydarzenie zmieniło dzieje Polski i Szwecji?
H. L.: Kiedy rozpoczynałem pracę nad książką, nie miałem pojęcia, jak wielką katastrofą był dla Polski potop. W Szwecji nie mówimy o nim w ogóle. Byłem zszokowany jego wpływem, zniszczonymi miastami i ofiarami. Szwedzkie książki historyczne skupiają się na tym, że po opuszczeniu Polski król Karol X Gustaw uwikłał się w konflikt z Danią. Dzięki odważnej operacji militarnej zdobył wówczas ziemie, które dziś stanowią południową Szwecję, a wówczas stanowiły bogate tereny duńskie – było to wielkie zwycięstwo i to o nim się mówi, a wydarzenia z Polski pozostają zapomniane.
Potop nic nie zmienił w Szwecji. Po latach szwedzcy władcy stracili zupełnie zainteresowanie Polską, z pewnymi wyjątkami, np. Karol XII wszedł do Rzeczpospolitej ze swymi wojskami i pomógł osadzić na tronie Stanisława Leszczyńskiego. Pomijam tu oczywiście liczne przypadki Szwedów, którzy popierali różne polskie powstania na przestrzeni dziejów.
P. Cz.: Czy możemy powiedzieć, że dzisiejsza Szwecja i szwedzka tożsamość zaczęły się kształtować w czasie rządów dynastii Wazów?
H. L.: Tak. Gustaw Waza rozpoczął proces powstawania wolnego i niepodległego państwa, a to stanowiło fundament pod ukształtowanie się Szwecji współczesnej. Jego wnuk Gustaw II Adolf zrobił z naszego kraju potęgę, za jego czasów powstawały uniwersytety, założono pierwszy w Europie bank centralny. Pojawiły się pierwsze papierowe pieniądze. Mieliśmy rozbudowany przemysł zbrojeniowy, pocztę, prasę, rozwijającą się literaturę, silną piechotę i marynarkę, a nawet kolonie w Afryce i Ameryce.
P. Cz.: Jakie jest Pana zdanie na temat rządów dynastii Wazów w Polsce? Czy to był czas sukcesów, czy wręcz przeciwnie? A może to okresu „po środku”?
H. L.: Według mnie był to właśnie okres „po środku”, lub jak to mówimy w Szwecji: lagom [„umiarkowany ”– przyp. red.]. Polski system polityczny był na koniec rządów Wazów bardzo skomplikowany, królowie mieli zbyt słabą pozycję, a wewnętrzna i zagraniczna opozycja była z kolei zbyt silna.
P. Cz.: Mieszka Pan od dwóch lat w Polsce. Dostrzega Pan jakieś ślady dziedzictwa Wazów w naszym kraju, oprócz tego najbardziej oczywistego – kolumny Zygmunta w Warszawie?
H. L.: Niestety w dzisiejszej Polsce nie zostało wiele śladów po Wazach, z pewnymi wyjątkami, jak zamek w Golubiu-Dobrzyniu, który należał do siostry Zygmunta, Anny Wazówny. Poza tym zachowane gdzieniegdzie herby Wazów i niewiele więcej.
P. Cz.: Jakie jeszcze ma Pan wrażenia z życia w naszym kraju?
H. L.: Moje wrażenia z Polski są takie, że jesteście dumni ze swojego państwa, swojej historii i języka. Gdyby Szwed ogłaszał takie rzeczy w Szwecji, zostałby potraktowany jak reakcyjny faszysta. Pamiętacie o swojej historii i co roku macie wiele okazji, by celebrować pamięć o swoich dziejach. Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób potrafiliście odbudować to, co zostało zniszczone i jest to dla mnie dowód na to, że i historia Polski nie może zostać zniszczona. Bardzo podoba mi się życie w kraju, w którym historia pozostaje żywa.