Wstępniak na dobry początek
Każdego dnia przychodzi mi porozumiewać się z wieloma ludźmi w sprawie „Histmaga”. Zwykle drogą internetową (w końcu miano „magazyn internetowy” mówi samo za siebie), choć również telefonicznie czy osobiście. Nieraz muszę wymagać zarówno od siebie, jak i od członków mojej redakcji dyspozycyjności przez niemal 24 godziny na dobę. - Czy to się opłaca? - spytała mnie pewna licealistka na szkoleniu dla przyszłych dziennikarzy, które miałem przyjemność współprowadzić. - Tak - wypaliłem. Dlaczego? Zdaję sobie sprawę z tego, że „Histmagowi” daleko od ideału. I że „kasy” z tego nie ma. Choć to właśnie Internet jest najbardziej przyszłościowym medium, więc jeśli „Histmag” chce się w przyszłości liczyć w sieci, muszę robić wszystko, by tworzyć pismo jak najlepsze, jak najciekawsze. Możesz mi w tym, drogi Czytelniku, pomóc. Jak? Pisz na adres mailowy: [email protected] lub zajrzyj do ramki obok.
W tym numerze, poza artykułami przedstawionymi w dźwiękowej zapowiedzi numeru, warto zapoznać się z pierwszą częścią cyklu Rafała Małowieckiego - ten odcinek jest poświęcony Polakom walczącym pod napoleońskimi sztandarami w Hiszpanii. Zaciekawić może również próba odpowiedzi na pytanie: „Skąd wzięły się nazwiska”. W dziale kulturalnym cieszy oczy fotorelacja z cieszyńskiego festiwalu „Kino na granicy” i tekst poświęcony funkcjonowaniu tabu w sztuce filmowej. W dziale społecznym - wraz z Tomkiem Pupcem - pojawimy się na siłowni(!) oraz przyjrzymy nietypowym zakupom sekretarza redakcji, Kamila Pietrali. Na zakończenie - tradycyjnie już - komiks, „Graj z rednaczem” i porcja listów.