Wspólna konferencja Tuska i Putina
Wystąpienia obu premierów były bardzo łagodne, zarówno Putin jak i Tusk zarzekali się, że według nich dalsze stosunki polsko-rosyjskie nie powinny opierać się na uprzedzeniach i krzywdach przeszłości. Podjęto więc szereg porozumień, między innymi w żywotnej dla Polski kwestii dostaw gazu - obie strony zobowiązały się nie czynić żadnych przeszkód dla dalszych umów na dostawy tego surowca nad Wisłę, pozostawiając jedynie sprawy techniczne do rozstrzygnięcia między zaangażowane w to przedsiębiorstwa.
W tej przyjaznej atmosferze wiele powiedziano na temat historii. W przemówieniach raczej nie poruszano drażliwych kwestii - pytali o nie głównie dziennikarze. Mówiono głównie o poszanowaniu historii i ofiar i obiektywizmie w badaniu przeszłości; Putin powiedział też, że chociaż oba kraje mają różne punkty widzenia, należy ze zrozumieniem pochylić się nad kwestiami spornymi. Premier Tusk zakomunikował, że doszło do porozumienia w sprawie powołania dwóch polsko-rosyjskich instytucji, mających badać wspólną historię. Wtedy padło pierwsze kontrowersyjne pytanie – o dostęp polskich historyków do archiwów rosyjskich, także w sprawie Katynia.
Putin - jak dotąd odpowiadający bardzo pewnie i konkretnie - nie dał jednoznacznej odpowiedzi. Zauważył tylko, że udostępnienie archiwów powinno się odbyć na zasadzie wzajemności. Najwyraźniej niechętny kontynuowaniu tematu Katynia, posłużył się dygresją o polskiej rewindykacji Zaolzia jesienią 1938 r., którą uznał za współpracę z Niemcami i Węgrami w rozbiorze Czechosłowacji. Powiedział też, że tak jak polscy historycy zainteresowani są archiwami katyńskimi, podobnie pilnie należałoby sprawdzić inne drażliwe punkty w historii.
Kolejną ważną kwestią, którą poruszyli dopiero dziennikarze, była rosyjska publikacja, której promocja odbywała się mniej więcej w tym samym czasie, co konferencja obu premierów. Tematem książki jest polska polityka zagraniczna w latach 1935-39. Padają tam oskarżenia o współpracę rządu II RP z Niemcami, która miała doprowadzić do eskalacji konfliktu i wybuchu wojny. Putin nie skomentował publikacji, mówił jedynie o potrzebie obiektywnego badania przeszłości. Polski premier - zapytany przez rosyjskiego dziennikarza o własną wizję tych wydarzeń - powiedział jednoznacznie, że to pakt Ribbentrop-Mołotow z sierpnia 1939 roku doprowadził do wybuchu wojny, a zarówno ten traktat jak i Katyń są faktami, które każdy niech interpretuje, jak najlepiej potrafi. Załagodził jednak swoją wypowiedź, oddając hołd żołnierzom Armii Czerwonej, którzy polegli w 1944 i 1945 roku wyzwalając Polskę spod okupacji niemieckiej, choć - jak przyznał premier - sami wolności nad Wisłę nie przynieśli.
Umiarkowany optymizm?
Szukając wniosków z dzisiejszej konferencji, należy zwrócić uwagę przede wszystkim na ocieplenie obecnych relacji na linii Moskwa-Warszawa. Obiecujące, choć niezbyt precyzyjne, ustalenia w sprawie dostaw gazu oraz ciepłe słowa na temat dalszej współpracy mogą dawać powód do ostrożnego optymizmu w sprawie dalszych stosunków obu krajów. W kwestiach historycznych również dało się odczuć zmniejszenie napięcia, choć słowa obu premierów - zarówno o Katynium zniewoleniu Polski po 1944 roku jak i udziale Polski w krzyzysie czechosłowackim pokazują, że obie strony nie mają zamiaru rezygnować ze swojej wizji historii. Premier Tusk wykorzystał słowa Rosjanina o obustronności dostępu do archiwów, zapewniając, że Polska jest gotowa przystać na takie warunki. Daje to powody do ostrożnej nadzie na choćby częściowe powiększenie liczby archiwaliów, które Polacy mogą badać. Podobnie zapowiedź powołania wspólnych instytucji historycznych jest tyleż obiecująca, co nieścisła. Choć najważniejsze słowa zapewne padną dziś po południu na Westerplatte, konferencja obu premierów wróży poprawę stosunków i wstęp do dyskusji nad ważnymi kwestiami.