Wrześniowy numer miesięcznika „Odkrywca” (nr 09/2019)

opublikowano: 2019-09-03, 07:08
wszelkie prawa zastrzeżone
Wrzesień 1939 roku to wciąż dla wielu Polaków sprawa wcale nie tak odległa. To historia, o której dowiadujemy się nie tylko z pomników czy muzealnych gablot, ale przy niedzielnym obiedzie czy podczas nocnych Polaków rozmów. Jednak czas biegnie nieubłaganie. Za chwilę nie będzie z nami nawet tych kilkuletnich dzieci, które w potarganych portkach pukały 1 września w szkolne drzwi. Pamięcią o wrześniu sprzed 80 lat zawładną wówczas ostatecznie historycy, pasjonaci historii czy muzealnicy; módlmy się, by nie byli to politycy.
reklama

W numerze wrześniowym 2019 „Odkrywcy” poruszamy wywołujący wiele emocji temat uhonorowania pola bitwy na Westerplatte i przyglądamy się plombom znalezionym podczas prac archeologicznych na terenie Składnicy Tranzytowej. Prezentujemy historię życia Żołnierza Września 1939 Anastazego Kensika, a do odtworzenia tych losów mocno przyczyniła się jego wnuczka. Natomiast w artykule o aprowizacji naszych żołnierzy wojny obronnej zaglądamy im do talerzy i menażek.

Jednak nie tylko wrzesień sprzed 80 lat jest obecny na naszych łamach.

Jagdpanthera i Stug w rękach poszukiwaczy

Przemek Budzich

Dolina rzeki Miłakówki, kilka kilometrów na południe od Ornety. Na przełomie stycznia i lutego 1945 roku te mazurskie tereny były areną ciężkich walk. Po rozpoczętej 27 stycznia kontrofensywie Niemcy odbili m.in. Ornetę, a na południe od niej, korzystając z niewielkiego brodu na rzece Pasłęce (dziś Miłakówce), przeprawiali ciężki sprzęt. Kilkanaście miesięcy temu na ślad tej przeprawy trafił Mateusz Deling, kolekcjoner pojazdów pancernych, muzealnik i zapalony eksplorator.

jpg

Pięćdziesiąt mil morskich od Kołobrzegu

Robert Maziarz

4 maja 1945 roku duńskie państwo obiegła informacja o planowanej kapitulacji Niemiec. Zapanowała radość z powodu nadchodzącego wyzwolenia spod okupacji. Pełni euforii mieszkańcy skandynawskiego królestwa nie przypuszczali, że na ich zaanektowanej przez Niemców w 1940 roku wyspie zabraknie woli poddania.

Na Bornholmie stacjonował wówczas garnizon dowodzony przez kmdr. Gerharda von Kamptza. Ponadto wraz ze zbliżającym się nieuchronnym upadkiem Rzeszy, schronienia na wyspie szukały różnego rodzaju formacje umykające przed Armią Czerwoną. Pojawili się tam ewakuowani z rejonu Kurlandii niedobitkowie IX Korpusu Grupy Armii Północ wraz z gen. Rolfem Wuthmannem. Trafili tam również żołnierze uciekający z Półwyspu Helskiego: piechota morska i szpital polowy, a także oddział artylerii marynarki L.M.A.A. 535 (Leichte Marineartillerieabteilung), 9. Artilleriekorps, 252. DP, Flakdivision, niekompletna eskadra myśliwców Luftwaffe oraz Marinebau-Battallion. Do tamtejszych kei przybijały co rusz nowe jednostki pływające, szukające schronienia przed wojskami wymierzonej przeciw nim koalicji. Kto nie zginął za „swojego Führera”, uciekał na Bornholm. Skrawek okupowanej duńskiej ziemi na środku morza stał się dla wielu ostatnią deską ratunku. Łącznie znalazło się na bałtyckiej wyspie 20 000 niemieckich żołnierzy i oficerów liczących na cud.

Najnowszy numer dostępny jest również w wersji elektronicznej POD TYM LINKIEM!

Czasopismo „Odkrywca” ukazuje się nieprzerwanie od 1998 r., dotychczas opublikowanych zostało ponad 200 numerów.

Dołącz do fanów na Facebooku.

Zaprenumeruj „Odkrywcę”!

reklama
Komentarze
o autorze

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone