Wojciech Włodarkiewicz – „Polesie 1939” – recenzja i ocena
Prof. Wojciech Włodarkiewicz jest badaczem zajmującym się kwestiami wojskowymi II Rzeczypospolitej, ze szczególnym uwzględnieniem Kresów Wschodnich. Fanom bellonowskiej serii „Historyczne Bitwy” z pewnością są znane jego wcześniejsze pozycje jak „Przedmoście Rumuńskie 1939” (niedawno wznowione) oraz „Lwów 1939”. Nie jest więc zaskoczeniem, że jego kolejna pozycja również jest poświęcona zabużańskim obszarom w czasie kampanii wrześniowej.
Już na pierwszych stronach „Polesia 1939” autor nie tylko dokonuje dokładnej analizy militarnego potencjału opisywanej krainy pod kątem mobilizacji, zaplecza i wpływu na walczące wojska, ale również przedstawia podstawowe wiadomości na temat samego Polesia, jak np. warunki naturalne czy skład społeczny i narodowościowy (kwestia bardzo istotna dla prowadzenia przez Wojsko Polskie skutecznego oporu). Zupełnie jednak niepotrzebnie omawia położenie międzynarodowe Polski – tym zajmowała się już cała masa HaBeków, w tym również te napisane przez Profesora. Zupełnie zbędny wydaje się również rozdział, a w zasadzie kilka stronic, o polskiej armii. Wypadałoby ich albo nie pisać wcale, albo bardziej rozbudować – co nie byłoby trudne, zważywszy na wysyp prac dotyczących armii wrześniowej czy jej poszczególnych formacji. A tak czytelnik musi przetrawić sporo moim zdaniem zbędnych, ogólnych i jakże podstawowych danych, co potrafi zepsuć już na wstępie przyjemność z czytania.
Kolejną wadą pracy jest namierna synteza opisywanych bitew. Na Polesiu autor ma „do dyspozycji” co najmniej dwa duże starcia – obronę Brześcia nad Bugiem i bitwę pod Kobryniem. Są także walki KOP, ze szczególnym uwzględnieniem Szacka i Wytyczna. Tymczasem właściwie opisana została tylko bitwa pod Kobryniem – opisy walk o Brześć są moim zdaniem mało precyzyjne, zaś epopeja KOP przed 12 laty doczekała się własnego HaBeka – może dlatego została ona tak lekko przedstawiona. Natomiast proszę mnie poprawić ale… cóż…
Geografia nigdy nie była moją mocną stroną, lessu od iłu nie odróżniałem, klimat podzwrotnikowy i umiarkowany zmienny mi się mylą, tak samo jak stratosfera i litosfera. Ale akurat mapa obca mi nie jest. Stąd nie rozumiem, czemu prof. Włodarkiewicz zalicza starcie pod Kockiem do Polesia – może z racji epopei grupy? Zresztą Kock to w polskiej Historii bitwa zasługująca na oddzielnego HaBeka.
Wydaje się, że „Polesia 1939” nie warto w takim razie czytać. Otóż moim zdaniem warto – książka wpisuje się w popularyzatorską misję, jaka przyświeca od 1980 roku znanej nam wszystkim i kochanej (przeze mnie na pewno – od 19 lat!) serii. Bo ogromnym atutem książki jest przede wszystkim solidna baza źródłowa oraz bogata bibliografia, co dla początkujących adeptów problematyki wojskowej II Rzeczpsopolitej będzie z pewnością olbrzymią pomocą. Bardzo cenne są również wskazówki Autora odnośnie stanu badań nad opisywaną tematyką oraz przedstawiona krytyka źródeł. Prof. Włodarkiewicz może prochu tą pracą nie odkrył, ale z pewnością przybliżył Czytelnikom problematykę Września 1939 r. na Polesiu w przystępny, solidny i merytoryczny sposób – no może poza pewnymi nieścisłościami w militarnych szczegółach.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska