William Gibson, Bruce Sterling – „Maszyna różnicowa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-09-04, 07:15
wszelkie prawa zastrzeżone
Na rynku dostępne są tysiące pozycji i każda jest zachwalana jako nowa, wyjątkowa i niepowtarzalna. Trudno jednak się z tym zgodzić: wielu autorów powiela w rzeczywistości stare pomysły. Czy „Maszyna Różnicowa” jest tchnieniem nowości, czy kolejnym ogrzewanym zakalcem?
reklama
William Gibson, Bruce Sterling
Maszyna różnicowa
cena:
39,99 zł
Wydawca:
MAG
Tłumaczenie:
Piotr W. Cholewa
Okładka:
twarda
Liczba stron:
400
Format:
135×202mm
ISBN:
978-83-7480-186-7

Roztrojenie...

Pierwsze kilkadziesiąt stron książki pochłonęło mnie bez reszty, aż do momentu zmiany bohatera. Rozumiem, że może trochę za łatwo się przywiązuję, ale chciałbym trochę dłużej pobyć z każdą postaci. Wydaje się, że autorzy nie wykorzystali całkowicie potencjałów trzech historii, przez co można odnieść wrażenie, że zostały one zakończone za wcześnie, wręcz na siłę. Wszystkie przyciągają, więc gdyby się postarać i rozwinąć je bardziej, materiału starczyłoby na co najmniej dwie czy trzy pełnoprawne książki. Nie można jednak tylko narzekać, wszystkie historie łączą się prowadząc do głównego wątku, którym jest oczywiście tytułowa maszyna różnicowa. Może jednak autorom o to chodziło, może chcieli utrzeć nosa narzuconym prawidłom? To im się na pewno udało. Opowiadania są zresztą bardzo udane, czego dowodzi łatwe przejście do kolejnej historii, gdy już mentalnie się na to przygotujemy. Połączono je w bardzo pomysłowy sposób, a wątki łączące choć wyraźne, nie są oczywiste.

Pierwszym bohaterem jest Sybil Gerard, córka dawnego rewolucjonisty, która skrzętnie ukrywa ten fakt, aby nie zostać napiętnowana przez władze. Następnie czytelnik śledzi losy Edwarda Millory’ego, świeżo upieczonego odkrywcy nowego gatunku dinozaura. To osiągnięcie przyniosło mu przydomek lewiatana i należytą sławę, która może jednak okazać się wcale nie tak wspaniałym darem jakby się wydawało na pierwszy rzut oka. W końcu, trzecim bohaterem jest Laurence Oliphant, szpieg i dyplomata, mający największe pojęcie na temat wydarzeń, które zmącą spokój świata. Trójka ta ma ze sobą więcej wspólnego niż może się wydawać, a ich poczynania mogą wywrzeć wpływ na losy świata.

Zębaty klimacik

Sama książka pozostaje utrzymana w klimacie steampunkowym. W tym świecie rewolucja przemysłowa nadal trwa. Wszystkie maszyny napędzane są siłą pary, co daje nam fantastyczny świat, wcale jednak nie wolny od wad. Z powodu dużej ilości maszyn opalanych drewnem oraz węglem w lecie nad miastami unoszą się chmury trujących gazów. Rzeki są zatrute, a świat zaczyna powoli obumierać wskutek postępującego efektu cieplarnianego. Nie przeszkadza to jednak w dalszym rozwoju, ludzie tworzą coraz to bardziej rozwinięte maszyny, który ułatwiają życie codzienne. Nie wszyscy zachwycają się jednak takim życiem, starają się walczyć z władzami aby żyć godniej. Jednak ich metody również nie są właściwe, przez co zaczyna szerzyć się bunt. Londyn zaczyna pogrążać się w chaosie, a toksyczna mgła sączy się do domów. Wystarczy dodać do tego cybernetykę napędzaną parą i uzyskamy klimat równie niepowtarzalny jak w polskiej polityce.

reklama

Perforowana tragedia

Jedynym światłem, czy też śmiertelnym zagrożeniem, są perforowane karty, za które ludzie wyżej postawieni gotowi są zabijać. Liczy się tylko ten jeden cel, ważniejszy od wszystkich innych Wszyscy bohaterowie mają z nimi do czynienia, co znacznie zmienia ich życie komplikując je w bardzo nieprzyjemny i niebezpieczny sposób. Stworzenie tego świata nie byłoby możliwe bez maszyny różnicowej będącej pierwszym mechanicznym „odpowiednikiem” współczesnego komputera. Mogła ona dawać wyniki z dokładnością do 31 cyfr. Pierwotnym autorem jej projektu był Charles Babbage, twórca tablic logarytmicznych. Nigdy nie dokończył on budowy ze względu na złożoność i koszty projektu. Próby odtworzenia maszyny według oryginalnego projektu podjęli się dopiero naukowcy z Londyńskiego Muzeum Nauki.

** ** *

„Maszyny Różnicowej” nie da się jednoznacznie ocenić, książkę tworzą bowiem trzy historie i każda z nich może podobać się w innym stopniu. Sam pomysł jednak jest doskonały: jest to coś nowego, co na pewno przypadnie do gustu wielu czytelnikom. Czyta się ją bardzo szybko, lektura wciąga na długie godziny, choć na pewno nie łatwo jest przeczytać książkę podczas jednego podejścia. Pozycję tą śmiało można polecić fanom różnych gatunków jako, że jest to w istocie science-fiction bazujące na prawdziwych faktach. Historycy mogą rozważać rozmaite wersje historii alternatywnej, w których znajdą się zanurzając się między linijki testu. Pozostali czytelnicy natomiast powinni docenić fabułę, bo co tu dużo mówić, autorzy wykonali kawał dobrej roboty. Trudno jest wskazać jakiekolwiek większe mankamentów, może jedynie poza tym, że cena jest zbyt wysoka jak na taką książkę.

Redakcja: Michał Przeperski

reklama
Komentarze
o autorze
Konrad Tomaszek
Fan muzyki, gier oraz wszelakich nowości. Lubi przeczytać dobrą książkę oraz pograć z zespołem. Bywalec bibliotek i księgarni.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone