Wiktor Trojan – „Axis Mundi” – recenzja i ocena
Głównym bohaterem u Trojana jest jednak kto inny: Witold Bohuszewicz, drobny wołyński szlachcic. Poznajemy go jeszcze w jego dzieciństwie, kiedy to osieroconego przez matkę, wychowuje go stary sługa, poganin. Oddany na służbę do Radziwiłłów, Wituś spędza kilka lat na ich dworze. Któregoś razu, w czasie krótkich odwiedzin w domu, nawiązuje romans z córką wiedźmy, która wkrótce zostaje spalona na stosie. Później kontynuuje naukę na Akademii w Krakowie, a następnie, ponieważ nie znajduje zatrudnienia na żadnym dworze, chwyta się różnych dorywczych zajęć, dostępnych wykształconemu szlachcicowi. W czasie jednej z pijackich burd poznaje Olbrachta Łaskiego. Urzeczony otaczającą go legendą, zgadza się wstąpić do niego na służbę.
Olbracht Łaski, polityczny awanturnik, któremu niemal udało się zdobyć tron Mołdawii, był żywą legendą wśród szlacheckiej braci. Niestety, tak bardzo jak był popularny wśród szlachty, tak bardzo znienawidzony był przez króla i jego otoczenie. Trudno się zresztą temu dziwić, gdyż w swoich działaniach zupełnie nie liczył się z dobrem państwa. Właśnie u takiego to człowieka przyjął służbę Witold Bohuszewicz.
Wraz z rozpoczęciem służby, życie Witolda nabiera ogromnego przyśpieszenia. Urabianie opinii szlachty o Łaskim, pojmanie i niewola u zbójników, spotkanie z alchemikiem, a do tego nieustanne podróże po kraju – to teraz jego dzień powszedni. Znajduje co prawda kilka tygodni czasu na małżeństwo, ale po niedługim czasie ucieka od pięknej, ale nudnej żony. Uczestniczy w wojnie polsko-rosyjskiej, zostając nawet jednym z jej bohaterów. Tam też zostaje zwerbowany na królewskiego agenta, mającego dostarczać informacji o poczynaniach Łaskiego.
Później mamy w książce nie mniej ciekawe wydarzenia: podróż przez żmudzkie bezdroża w poszukiwaniu pogańskiej świątyni, spotkanie z pogańskimi kapłanami i otrzymanie nowej, zagranicznej misji. Wiedzie ona naszego bohatera na angielski dwór Elżbiety I, gdzie spotyka się ze sławnymi alchemikami tej epoki. O wyniku następnej jego misji, czyli otruciu Stefana Batorego, trzeba już przeczytać samemu.
„Axis Mundi” to powieść historyczna z elementami fantastycznymi. Niektóre z postaci pojawiających się na kartach książki są historycznie udokumentowane, inne natomiast zostały od początku do końca stworzone wyobraźnią autora. Jednak zarówno jedne, jak i drugie, tchną niekłamanym autentyzmem. Każdą z nich targają potężne emocje: żądza władzy, bogactwa, wiedzy, czasami miłość. Zresztą każda z nich musi odnaleźć swoją axis mundi, oś świata, czy może raczej sens życia. Jeszcze lepiej jest z opisami rozgrywających się w książce wydarzeń, są one bowiem przedstawione w tak plastyczny sposób, że bez najmniejszego trudu można odtworzyć je w wyobraźni. Przede wszystkim dotyczy to scen batalistycznych, wojny polsko-rosyjskiej i oblężenia Pskowa – ich opisy to istny majstersztyk, kojarzący się mimowolnie z sienkiewiczowską Trylogią.
Można mieć do autora to zastrzeżenie, że niektóre wydarzenia historyczne nagina do powziętej wcześniej koncepcji. Jeżeli coś mu nie pasuje, nie waha się przed przyśpieszaniem lub opóźnianiem jakiegoś faktu historycznego o rok lub dwa. Ponieważ jednak nie jest to książka stricte historyczna, nie sposób uznać tego za błąd.
Wiktor Trojan po studiach dziennikarskich założył własną firmę, niniejsza książka zaś jest efektem jego zainteresowań historycznych. Autor ukończył już następną; ciekawe czy będzie ona równie dobra jak ta recenzowana?
Redakcja: Michał Przeperski