Wendy Lower – „Furie Hitlera” – recenzja i ocena
Książka „Furie Hitlera” napisana przez Wendy Lower spełnia wszelkie warunki pracy „genderowej”. Opisano bowiem temat znany – bez wątpienia można to powiedzieć o II wojnie światowej. Podjęto go jednak z perspektywy do tej pory nieopisywanej, czyli z perspektywy kobiet służących w armii niemieckiej na froncie wschodnim.
Gdy przeczytałem notkę z tyłu książki głoszącą, że Timothy Snyder uznał pozycję za punkt zwrotny w badaniach nad historią kobiet i historią Zagłady, byłem mocno sceptyczny. Jednak lektura kazała mi zweryfikować pierwotny pogląd. Książka Lower rzeczywiście jest punktem zwrotnym.
Wendy Lower, profesor historii na uniwersytecie w Clermont oraz specjalistka od Holocaustu, napisała książkę rzucającą nowe światło na historię III Rzeszy i jej działań na froncie wschodnim. W „Furiach Hitlera” opisane zostały losy kobiet urodzonych w Niemczech już po zakończeniu I wojny światowej, które swoją świadomość ukształtowały już za czasów rządów Adolfa Hitlera. Nie mamy jednak do czynienia z monografią poświęconą kobietom na froncie wschodnim, ale raczej z przyczynkiem do dalszych badań. Stąd też pewne uproszczenia, nieuniknione w wypadku publikacji przedstawiającej historię na podstawie kilku konkretnych losów, bez szerszego tła i prób budowania uogólnień. Losy niemieckich kobiet zostały przedstawione kilkunastu przykładach. Mamy tu sekretarki, pielęgniarki, żony oficerów. Dzięki temu dostajemy do rąk przegląd postaw wskazując na istnienie problemu badawczego jakim były kobiety w niemieckim aparacie zbrodni.
Autorka stara się odpowiedzieć na pytanie: jaka była rola niemieckich kobiet w machinie zbrodni III Rzeszy? Czy były one jedynie świadkami? A może raczej przejmowały inicjatywę? Czy w swoich skrajnych zachowaniach prześcigały niemieckich mężczyzn? A może było przeciwnie, może pełniły one rolę moderującą i były tymi, które wstrzymywały mordy? I przede wszystkim: dlaczego właściwie zachowywały się tak a nie inaczej?
Kilka lat temu w tym samym wydawnictwie została opublikowana książka Switłany Aleksiejewicz „Wojna nie ma nic w kobiety”. Pozycja była polemiką z mitem kobiety-żołnierza kreowanego przez rosyjską propagandę. Tym większa zasługa Wydawnictwa Czarne, że zdecydowało się opublikować pozycję idącą w zupełnie przeciwnym kierunku. Okazuje, się że w przypadku wojny na Wschodzie wojna ma bardzo dużo z kobiety. Zwłaszcza zaś z kobiety, która ujawniła swoją morderczą naturę i pokazuje ją nie mniej otwarcie niż walczący mężczyźni. Okazuje się, że wiele Niemek przewyższało w swojej brutalności własnych mężów i ojców. Same wykazywały zbrodniczą inicjatywę. Ilustratywnym przykładem jest tu chociażby Erna Petri, która zabijała żydowskie dzieci, chociaż nikt tego nie widział i nikt jej do tego nie zmuszał.
Wendy Lower stara się dowieść, że wbrew popularnym interpretacjom, winę za zbrodnie niemieckich kobiet ponoszą właśnie one same. Ich motywy bywały bardzo różne. Niekiedy działały dlatego, że chciały przypodobać się mężczyznom, kiedy indziej dlatego, że takie dostawały rozkazy, jak choćby w przypadku pielęgniarek przeprowadzających masowe eutanazje.
„Furie Hitlera” rzeczywiście warto uznać za punkt zwrotny. Należy jednak podkreślić, że książka ta powinna być traktowana dopiero jako wstęp do bardziej całościowego ujęcia tego trudnego tematu. Lower zdecydowała się na wybranie jedynie kilku kobiet i opisanie ich doświadczeń. Kierowała się miedzy innymi kryterium dostępności materiału źródłowego. Na opracowanie czekają jednak tysiące akt i skomplikowane historie tysięcy niemieckich kobiet, których losy były niemniej trudne niż te przedstawione przez Lower. Kim była modelowa niemiecka zbrodniarka? To pytanie cały czas pozostaje otwarte.
Książkę Lower uważam za bardzo ważną pozycję na polskim rynku wydawniczym z jeszcze jednego powodu. Otóż po raz pierwszy w tak szanowanym wydawnictwie pojawiła się pozycja będąca przykładem specyficznego zastosowania gender history, które nie łączy się z ideologicznym nacechowaniem. Lower przedstawiła historię II wojny światowej z punktu widzenia kobiet, nie starając się jednak wpisać jej w feministyczny klucz interpretacyjny mówiący o szowinizmie i męskiej dyktaturze. Odwrotnie – z brutalną otwartością pisze o współodpowiedzialności kobiet za zbrodnie.
Jeżeli miałbym wymienić na jakieś minusy pozycji, wskazałbym dwa. Po pierwsze: ponieważ pozycja jest raczej reportażem niż monografią historyczną, przydałoby się więcej fotografii. Pomogłyby one czytelnikowi lepiej poczuć atmosferę grozy frontu wschodniego. Po drugie, momentami język „Furii Hitlera” jest przesadnie kolokwialny, co źle współgra z treścią książki. Nie wiem czy jest to wina tłumaczenia, czy też oryginału, ale dyskomfort jest – w moim przekonaniu – odczuwalny.
Podsumowując, najnowszą pozycję Wydawnictwa Czarne można z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy chcą się nieco inaczej spojrzeć na historię. Zarówno feministkom/feministom jak i konserwatystkom/konserwatystom.