Wandalizm w muzeach – odpowiedzialność, ale czyja?

opublikowano: 2018-10-19, 13:16
wolna licencja
Współczesne muzea są z zasady przestrzeniami otwartymi, czyli dostęp do nich mają wszyscy zainteresowani. Co robić, gdy zwiedzający zamiast oglądać, zaczyna niszczyć?
reklama
Straż nocna Rembrandta po jednym z ataków, widoczne ślady pocięcia płótna (fot. Rob Bogaerts/Anefo/Nationaal Archief, 1975, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Holandia).

W tym roku w Galerii Trietiakowskiej w Moskwie mężczyzna celowo uszkodził słynny obraz Ilji Riepina „Iwan Groźny i jego syn”. Kilka dni temu Sąd Apelacyjny w Krakowie podtrzymał wcześniejszy wyrok skazujący dwóch Anglików na karę grzywny za wyrządzone szkody w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Słynny obraz Rembrandta „Straż nocna” z 1642 roku już kilkukrotnie był niszczony przez zwiedzających, m.in. w 1911 roku został dźgnięty nożem, a w 1990 roku zamalowano go sprayem. Takich przykładów można mnożyć więcej.

Cele wandali bywają najróżniejsze. Czasami jest to manifestacja poglądów politycznych bądź performance artystyczny, innym razem kieruje nimi niewiedza ocierająca się o głupotę. W każdym z tych przypadków celem stają się artefakty, które stanowią szeroko rozumianą wspólną własność nas jako Polaków, Europejczyków, czy ogólnie ludzkość.

Akty wandalizmu są elementami, które uwidaczniają dwustronną relację na linii muzealnik-odbiorca. Pomimo stosowanych zabezpieczeń elektronicznych, fizycznej ochrony czy zapewnieniu odpowiednich warunków ekspozycji (temperatura i wilgotność powietrza, odpowiednie oświetlenie), trudno jest przewidzieć ludzkie działania. Stąd, moim zdaniem, udostępnianie często bezcennych artefaktów wiąże się z kredytem zaufania, jaki instytucje udzielają swoim gościom. Kredyt ten jest ograniczony, jednak u jego fundamentów leży założenie o dobrej woli zwiedzających.

Muzea dbając o zachowanie dziedzictwa historycznego mogą pokazywać obiekty w pancernych gablotach. Takie działania skutkowałyby jednak cofnięciem się do ery ekspozycji reprezentowanych przez napisy „nie dotykać” i filcowe kapcie. Komfortowe zwiedzanie to możliwość przyjrzenia się z bliska dziełom sztuki, a nie obserwowanie ich z bezpiecznej dla przedmiotów odległości. Uchwycenie wcześniej niezauważanych szczegółów często daje dużo większą satysfakcję, niż sam fakt zobaczenia całego dzieła, którego reprodukcje są najczęściej dostępne w sieci.

reklama

Chociaż konkretne eksponaty i całe ekspozycje są ubezpieczane, nie oznacza to, że ich uszkodzenie i późniejszy proces konserwacji bądź renowacji nie mają na nie wpływu. Pomijając samą wartość danego dzieła sztuki czy pamiątki historycznej, wyłączenie części bądź całości wystawy znajduje odzwierciedlenie w opiniach o niej, a zatem może także wpłynąć na plany kolejnych ekspozycji. W przypadku biletowanych wystaw ma także konkretne przełożenie na finanse.

Liczba zorganizowanych wystaw czasowych w Polsce, według raportu „Kultura 2017” Głównego Urzędu Statystycznego, to aż 5 707 ekspozycji, a do tego należy dodać 2 636 wystaw stałych. Każdą z nich poprzedzał etap prac koncepcyjnych, kwerend, organizacji i produkcji. Gotowy produkt w postaci zaaranżowanej odpowiednio przestrzeni z eksponatami to efekt wysiłku od kilku do kilkunastu osób. Cel jest jeden: udostępniać i popularyzować wiedzę z zakresu historii, sztuki, archeologii czy nauk przyrodniczych.

Akty wandalizmu w świetle przedstawionych powyżej danych statystycznych są zdarzeniami marginalnymi, jednak szkody poniesione w ich wyniku dotykają nie tylko nas samych, ale także pokolenia, które przyjdą po nas.

Tłumy gromadzące się wokół Mona Lisy (fot. Victor Grigas, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe).

Incydenty, w których pojawiają się znane dzieła sztuki zawsze przyciągały i przyciągają uwagę. Znacznie częściej jednak celem wandalów stają się mniej cenione obiekty, których główną wartość stanowi ich historyczne pochodzenie. W takich przypadkach media głównego nurtu nie relacjonują przebiegu procesów oskarżonych, czy późniejszych prac renowacyjnych. Tego typu obiekty mogą liczyć na zainteresowanie jedynie, gdy związane są z wysoko cenionymi społecznie miejscami pamięci, jak chociażby wcześniej wspomniany KL Auschwitz-Birkenau.

W mojej opinii międzypokoleniowa odpowiedzialność nakłada na nas ciężar zachowania dla potomnych dorobku poprzedzających nas epok. Działania i środki zapobiegawcze stosowane przez muzealników nie wystarczą, gdy w grę wchodzi czynnik ludzki. Warto zatem reagować na wszelkie przejawy wandalizmu. Wystarczy, że wśród ponad 37 milionów odwiedzających polskie muzea (według danych GUS z 2017 r.) znajdzie się kilka osób, które swym nieodpowiedzialnym zachowaniem zagrażają bezpieczeństwu eksponatów, a straty będą nieocenione. Jednak czasami wystarczy także reakcja innych zwiedzających, aby uniknąć katastrofy.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Paweł Czechowski

Bez Twojej pomocy nie będziemy mogli dalej popularyzować historii! Wesprzyj naszą działalność już dziś!

reklama
Komentarze
o autorze
Jerzy Klimczak
Absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku socjologia. Obecnie doktorant Socjologicznych Studiów Doktoranckich Uniwersytetu Gdańskiego, w ramach których przygotowuje dysertację związaną z transformacją ustrojową w Polsce. W swych badaniach łączy perspektywy socjologii i historii. Autor artykułów naukowych dotyczących społecznych wymiarów sportu, doświadczeń granicznych, zjawiska marginalizacji społecznej oraz transformacji ustrojowej. Pola zainteresowań: antropologia społeczna, teorie postkolonialne, marginalizacja społeczna, historia społeczna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone