W. Riasanowski, M. Steinberg – „Historia Rosji” – recenzja i ocena
Solidne opracowanie...
Książka Riasanowskiego to nienowy, choć co jakiś czas uaktualniany (ostatnie amerykańskie wydanie, podstawa polskiego przekładu, pochodzi z roku 2000) podręcznik akademicki dla studentów historii zza Oceanu. Układ podręcznika jest czytelny; indeksy pozwalają szybko odnaleźć poszukiwaną informację. Podział na kilka dużych działów jest klarowny, a każdy składa się z kilku rozdziałów poświęconych konkretnym władcom oraz jednego, podsumowującego najważniejsze procesy ekonomiczne i kulturowe danego okresu. Warto pochwalić tutaj autora za przejrzystość: w momencie kiedy informacje z jednego rozdziału znajdują uzupełnienie lub wymagają informacji podanych w innym miejscu, zawsze można znaleźć wskazówkę, do którego miejsca książki należy się udać. Będzie to pomocne szczególnie tym, którzy nie zechcą przeczytać całego podręcznika od deski do deski, a potrzebują tylko wiadomości o jednym okresie.
W przypadku podręcznika zawsze powstaje problem doboru treści: kwestia tego, z czego zrezygnować, by zachować przejrzystość kompozycji. Autorzy tego podręcznika wyszli z tego zadania obronną ręką, nie unikając jednak kilku wpadek, kiedy na wskutek ominięcia jakiejś informacji tok narracji traci spójność. O zarzutach jednak nieco później.
Za wzorowy fragment książki zdecydowanie można uznać rozdział poświęcony panowaniu Piotra Wielkiego. Oprócz podania najważniejszych informacji o władcy, wyważonej ocenie jego charakteru (podoba mi się, że autorzy zawsze szukają zewnętrznych przyczyn różnych procesów, w ostateczności dopiero odwołując się do charakteru postaci, także w przypadku kontrowersyjnych osobowości Iwana IV czy Piotra) umieszczono tam kompleksowy opis przeprowadzonych przez niego reform, a także wcześniejszej sytuacji w gospodarce, administracji i społeczeństwie, w której zmiany miały przynieść Rosji postęp i modernizację. Przedmiotem, któremu poświęcają autorzy wiele miejsca, jest system służby państwowej, jakiemu podlegała szlachta w Rosji od czasów moskiewskich. Dobrze pokazują zatem, na jakim tle nowatorskie były działania Piotra, mające zrównać osoby wstępujące na służbę i nagradzać jedynie według ich umiejętności oraz zaangażowania. Brakuje jednak w tym wszystkim zmierzenia się z pytaniem o przyczynę stagnacji politycznej, jaka miała miejsce po śmierci imperatora: w to miejsce dostaje czytelnik zapewnienie, że pomimo cofnięcia części przyjętych przezeń praw (m. in. prawa o dziedziczeniu majątków, które miało na wzór brytyjski utrzymać ich jedność i zmusić młodszych synów szlacheckich do szukania źródeł utrzymania w służbie państwowej) kultura i społeczeństwo podjęły ton modernizacji, jakie zaproponował Piotr.
… pełne ogólników?
Niestety, rozdział poświęcony Piotrowi należy do chwalebnych wyjątków pod względem precyzji treści. W większości pozostałych możemy dowiedzieć się o wielu wspaniałych działaniach, które miały na celu poprawienie skuteczności wykonywania władzy czy podniesienie poziomu gospodarki (lub poważnych zaniedbań w kluczowych dziedzinach, jak w przypadku Mikołaja I). Niestety za takimi ogólnikowymi stwierdzeniami często nie podążają konkrety. Oto przykład:
Wyznaczonemu odgórnie gubernatorowi, stojącemu na czele administracji każdej z guberni, pomagała w sprawowaniu władzy cała skomplikowana sieć instytucji i urzędów. Katarzyna Wielka usiłowała bowiem – choć niezbyt skutecznie – dokonać podziału funkcji ustawodawczych, sądowniczych i wykonawczych; podział ten chciała, rzecz jasna, poprowadzić w taki sposób, by nie ucierpiała przy tym jej autokratyczna władza najwyższej instancji z Petersburga.
W tym momencie czytelnik, widząc niewątpliwą sprzeczność naszkicowaną przez autora, spodziewa się wyjaśnienia przyczyn takiego postępowania i chociaż naszkicowania tej skomplikowanej sieci, nie wspominając już o podaniu przyczyn jej rozrostu. Oto, co następuje:
W samorządzie lokalnym uczestniczyć miała miejscowa szlachta, którą zachęcano do okazywania inicjatywy i energii przy wspieraniu nowego systemu. Również sądownictwo oparte było aż nadto wyraźnie na podziałach klasowych: dla poszczególnych stanów funkcjonowały odrębne sądy i procedury (str. 270).
Dalej, kończąc akapit, piszą autorzy o brytyjskich inspiracjach tej reformy; w następnym przechodząc już do problemu pańszczyzny i przywilejów szlacheckich. Jest to jeden z wielu przykładów, gdzie podręcznik pokazuje jedynie wizję pewnych wydarzeń, jedynie ich ocenę, nie podając żadnych faktów, które pozwalałyby czytelnikowi lepiej zrozumieć tezę i przekonać się do jej słuszności. Przykre jest też to, że prezentowane opinie często sobie przeczą (nie odwołując się w spornych miejscach do faktów).
Najbardziej jaskrawym przykładem upodobania autorów do ogólników jest opis gospodarki Rusi dzielnicowej:
Należy stwierdzić, że badacze zgadzają się, iż głównym zajęciem ludności w okresie rozdrobnienia feudalnego była uprawa roli. Podstawowymi roślinami uprawianymi na Rusi były nadal żyto, pszenica, jęczmień, proso, owies i kilka innych (str. 117).
Dzięki takiemu opisowi nie można w gruncie rzeczy wykluczyć, iż jakakolwiek roślina była w opisanym okresie podstawową!
Analogiczną sytuację można spotkać w rozdziale poświęconym wzrostowi potęgi Księstwa Moskiewskiego czy podbojów dokonywanych przez Katarzynę kosztem krymskich Tatarów. W kilku miejscach można także o zgrozo przeczytać o dziejowej logice, która popchnęła Moskwę (czy Rosję) do konkretnych działań, szczególnie podbojów:
W pewnym sensie nawet rozbiór Polski, liczącego się europejskiego państwa, stanowił jeszcze większy wyczyn niż wydarcie imperium osmańskiemu połaci niezamieszkałego właściwie stepu. Jeśli jednak rozstrzygnięcia na froncie tureckim okazały się ostateczne, a przy tym, jak podkreśla wielu badaczy były logiczne i naturalne [pogr. moje – B.C.], to żadną miarą nie można powiedzieć tego samego w wypadku Polski (str. 276).
Moskwa wchłonęła Nowogród i jego rozległe posiadłości w północnej Rosji na tej samej zasadzie historycznej logiki, która doprowadziła do przyłączenia południowej Francji do państwa francuskiego, unikając jednocześnie większego rozlewu krwi (ster. 87; nb. czyżby autorzy nie pamiętali o wcześniejszej krucjacie przeciw Albigensom, mającej wyraźne drugie dno w postaci próby przejęcia tronu księstwa Prowansji?).
Co ciekawe, ta sama dziejowa logika jest już podejrzana w przypadku klęski Rosji:
Jeśli klęska w wojnie krymskiej rzeczywiście stanowiła, jak twierdzi wielu badaczy, logiczne zakończenie panowania Mikołaja I i takiż rezultat jego polityki zagranicznej, to był to doprawdy wyjątkowy i niezwykle trudny do prześledzenia przypadek działania historycznej logiki (str. 340).
Podobne stwierdzenia odnośnie konieczności i logiczności biegu wydarzeń można znaleźć także w innych miejscach. Szczególnie interesujące jest to w rozdziale poświęconym podbojowi księstw ruskich przez Moskwę, który autorzy nazywają zjednoczeniem Rusi Kijowskiej. Czytelnik może się więc dowiedzieć, że Nowogród, choć silny, nie był w stanie konkurować z Moskwą o zjednoczenie ze względu na swój charakter miasta-państwa. Szkoda, że myśl ta – dotycząca kluczowego dla Moskwy okresu! - nie została rozwinięta.
Analogicznie Twer, również poważny rywal Moskwy, nie okazał się dość silny i przegrał (również niewiele jest napisane o tym, czemu tak się stało), „decydując o tym, które z tych księstw zjednoczy naród rosyjski” (sic!) - (str. 99). Jedynie bowiem dziejowa logika i konieczność ewolucji wydarzeń może pozwolić autorowi posługiwać się pojęciem narodu, gdy mowa jest o wydarzeniach z wieku XV!
Naród rosyjski zamieszkujący Ruś Kijowską
Pewnym kluczem do czytania dziejowych oczywistości, jakimi częstują czytelnika Riasanowski i Steinberg, jest teoria wielkoruska. Autorzy z właściwą z jednej strony rosyjskiej myśli historycznej i politycznej nostalgią za jednolitym imperium w Europie Wschodniej i Środkowej jak i właściwej Amerykanom nonszalancji w stosunku do niuansów etnicznych oraz kulturowych Europy Środkowej proponują wizję historii, w której supremacja Rosji jest czymś zupełnie naturalnym, a ten wielki i jednolity kraj jest na tyle silny, by w różnych „odsłonach” (jako Ruś Kijowska, Księstwo Moskiewskie, Cesarstwo etc.) odgrywać kluczową rolę w swoim regionie. Oczywiście, autorzy nie wybielają konkretnych działań Rosji, podkreślając na przykład agresywny wymiar rozbiorów Rzeczypospolitej i fakt, że zostały one podjęte właśnie w celu zablokowania reform, które mogłyby przywrócić temu państwu siłę i znaczenie. Widzą jednak niewątpliwą ciągłość między rożnymi tworami politycznymi, które znajdowały się na terenach późniejszego Cesarstwa Rosyjskiego.
Dzięki temu w części poświęconej Rusi Kijowskiej spotkać można cytaty, które w pierwszej chwili potrafią zjeżyć włos na głowie: mowa jest o języku rosyjskim w XIII wieku, zbliżeniu między Rosją a Zachodem (również w XIII wieku), Iwanie III jako „pierwszym suwerenie narodu rosyjskiego” (str. 111). Autorzy tłumaczą się, że średniowieczna Ruś, ze swoim językiem i społeczeństwem, nie jest do końca tożsama z późniejszą Rosją moskiewską, ale nie przeszkadza im to zastrzec, że słów „ruski” i „rosyjski” będą używać zamiennie...
Widać zatem, że podręcznik przedstawia pewną konkretną wizję historii, mającą silny element ideologiczny, nie mający oparcia w faktach. Sami autorzy, pisząc mimochodem jak o zupełnej oczywistości, o zjednoczeniu Rosji przez Moskwę w XV stuleciu, piszą jak radykalne różnice dzieliły Ruś (którą sami z Rosją utożsamiają) od Moskwy: inne struktura społeczna, ideologia władzy i siła księcia, język, źródła utrzymania i zatrudnienia ludności, etc. Ideologia Rosji moskiewskiej jako spadkobiercy prawosławnej Rusi oraz Cesarstwa Bizantyńskiego była jedną z podpór władzy w Moskwie – już od czasu ślubu Iwana III z Zofią Paleolog. Tymczasem z wykładu dziejów Rosji, jaki proponują nam Riasanowski i Steinberg, wynika, że naród rosyjski w formie zalążkowej rozwijał się od czasów średniowiecznych i państwo rosyjskie jest narodowym państwem Słowian. Zresztą nazwa „Słowianie” w książce nie pada, zawsze gdy mowa jest o ludach, które w Polce nazywamy Słowianami wschodnimi, mowa jest po prostu o Rosjanach czy Wielkorusinach. Teoria ta jest o tyle mitologiczna, że – jak wspomniałem – treść wykładu w wielu miejscach jej przeczy, podkreślając na przykład jak gigantyczny skok dokonał się w czasach Piotra Wielkiego i że kultura i społeczeństwo państwa w wieku XVIII ma bardzo niewiele wspólnego z szesnasto- i siedemnastowiecznymi poprzedniczkami. Mimo oczywistego zróżnicowania etnicznego Rosji autorzy zdają się często nie dostrzegać, że Cesarstwo Rosyjskie zamieszkuje ktoś więcej, niż spadkobiercy Rusi Kijowskiej.
Wydawca na ostatniej stronie okładki chwali się, że w podręczniku przedstawiane są tezy różnych środowisk historycznych, nie ma faworyzowanej grupy. Jest to po części prawdą, autorzy odwołują się zarówno do historyków przedrewolucyjnych, marksistowskich jak i emigracyjnych. Niemniej szkopuł tkwi w tym, że są to wyłącznie historycy rosyjscy. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że historiografia rosyjska ma zupełnie inną wizję historii niż polska - można więc mieć żal do redakcji, że nie opatrzono tez autorów żadnym komentarzem, szczególnie patrząc na rangę wydawnictwa. Załączono co prawda listę polskiej literatury, niestety krótką i obejmującą głównie stare pozycje.
Redakcja do korekty!
Niestety, ocenę książki zdecydowanie zaniża wydawca. W wielu miejscach książka napisana jest niedbale, co wydaje się winą tłumacza i korekty: dla przykładu (str. 138) podana jest litewska nazwa Wilna: Wilnius : w rzeczywistości nasi sąsiedzi (jakże czuli na punkcie nazw i pisowni!) piszą Vilnius. Historia Rzeczypospolitej Obojga Narodów, siłą rzeczy pojawiająca się w opisie losów Rosji, jest potraktowana bardzo niedokładnie. Smutne to, choć częste w przypadku autorów piszących w USA; zadaniem polskiej redakcji jest takie rzeczy naprawić: dla przykładu autorzy piszą, w temacie rozbiorów i wewnętrznej słabości I RP, że w XVII i XVIII wieku „poddanymi polskiego króla byli nie tylko Polacy, lecz także Litwini, Białorusini, Ukraińcy i Żydzi” (str. 277). Nie jest to odkrywcze stwierdzenie, biorąc pod uwagę wieloetniczność RP. Tymczasem nazwanie jej króla „polskim” sugeruje, że RP była państwem narodowym, w którym przypadkiem znaleźli się także Rusini i Litwini. Takie niuanse, być może niewyraźne w tekście oryginalnym, powinna wychwytywać redakcja poważnego wydawnictwa naukowego, szczególnie gdy mowa o podręczniku, a nie książce skierowanej do specjalistów.
Książka dodatkowo opatrzona jest mapkami, które z reguły spełniają swoje zadanie. Niestety, w kilku miejscach pojawiają się... rozbieżności między treścią tekstu, a informacjami znajdującymi się na załączonych ilustracjach. Otóż – dla przykładu – na stronie 290 wymienione są najważniejsze centra handlu w Rosji w XVI wieku. Stronę wcześniej są one wymienione i opisane w tekście. Niestety, na mapce nie zaznaczono kilku, w tym tak ważnych, jak Moskwa czy Astrachań.
W żaden sposób redakcja książki nie odniosła się także to niekonsekwencji, jakie prezentują autorzy. Otóż dla przykładu – na stronie 260 wspomniany jest układ pokojowy Rosji z Turcją, zabraniający tej pierwszej utrzymywania floty czarnomorskiej w zamian za zrzeczenie się przez sułtana Azowa. Kolejna wzmianka, 14 stron dalej, mówi już o kolejnej wojnie i bitwie na Morzu Czarnym, w której flota rosyjska pokonała turecką. Nie ma natomiast ani słowa na temat tego, co działo się w międzyczasie – czy klauzula traktatu została zignorowana, czy może zmieniona. Tego czytelnik musi już domyślić się sam.
Niestety słabo wygląda techniczna strona wydania. Książka jest droga, natomiast miękka oprawka i klejenie stron nie wytrzymują pierwszej lektury; ze względu na liczbę stron, książka łatwo się gnie i rozchodzi. Mój egzemplarz nosił widoczne ślady zużycia ledwie po tym, jak odniosłem go w plecaku po spotkaniu z członkiem Redakcji Histmaga, który mi ją przekazał!
Posumowanie
Książka zawiera wszystkie fakty, które powinny się znajdować w podręczniku opisującym dzieje Rusi, Rosji i związku Sowieckiego. Zatem osoba, która sięgnie po nią, aby znaleźć konkretne informacje, nie powinna być zawiedziona, także dzięki lekkiemu stylowi i czytelnym indeksom. Niemniej dwie zasadnicze wady, które szybko wychodzą na jaw przy lekturze obszerniejszych fragmentów, to niespójność treści w połączeniu z tendencją do ogólników (przykładem, że nawet w podręcznikach można inaczej, niech będzie książka, którą miałem przyjemność recenzować wcześniej oraz wielkoruska ideologia, ciekawa dla historyków historiografii, lecz wymagająca komentarza od polskiej redakcji, gdy potencjalnym odbiorcą jest student czy inna osoba, dopiero zaczynająca swoją przygodę z odkrywaniem bogatych dziejów Rosji.
Argumentem, który przelewa czarę, jest wysoka cena, której nic nie rekompensuje: ani jakoś wydania, świeżość pracy, nowatorstwo spojrzenia ani też wyjątkowa rzetelność autorów.