W. Lüth, C. Korth – „U-booty znów atakują” – recenzja i ocena
Obydwaj autorzy służyli na okrętach podwodnych i taki też okręt przedstawia rysunek na okładce. Krótka przedmowa wydawcy poprzedza właściwy tekst, składający się z czterdziestu krótkich rozdziałów, w których Lüth i Korth na przemian opisują swoje losy. Po nich umieszczona została przedmowa autorstwa pierwszego z oficerów. Stwierdza on, iż przedmów nikt nie czyta, w związku z czym wyjaśnienia kilku terminów z żargonu członków załóg okrętów podwodnych znalazły swe miejsce na końcu.
Jak już wcześniej wspomniano, sporą rolę w pracy odgrywa propaganda. Mamy z nią do czynienia już w pierwszym rozdziale, kiedy jeden z autorów stwierdza, że ogłoszona właśnie mobilizacja Wehrmachtu ma na celu sprzeciwienie się bezprawiu. Dalej zaś czytamy, iż mimo zabiegów Fuhrera wojna jest niestety nieunikniona, gdyż prą do niej Żydzi. Ten bezsprzecznie agitacyjny wydźwięk jest największą wadą książki. W trakcie czytania kolejnych rozdziałów odniosłem wrażenie, że czytam pozycję stricte propagandową, skierowaną do młodszego czytelnika. Wrażeniu temu sprzyja zresztą układ tekstu: krótkie, kończące się najczęściej kilkoma zdaniami podsumowania rozdziały.
Obaj autorzy opisują swoje dzieje w początkowym okresie wojny. Gdy ta się zaczyna, są oni młodymi oficerami lecz już niedługo nabierają doświadczenia i obejmują dowództwo nad kolejnymi jednostkami. Przedstawiają losy nie tylko swoje, ale także członków załóg swoich okrętów. Z lektury pracy wyłania się obraz okrętu podwodnego jako jednostki ze wszech miar wyjątkowej, której załoga składa się z odważnych i doskonale wyszkolonych marynarzy. Niestety, propagandowe slogany można znaleźć i tu, co znacznie rzutuje na wiarygodność tych wspomnień, a tak - po prostu - na przyjemność płynącą z ich lektury. Okazuje się, że dowódca okrętu podwodnego to także nie byle jaki fachowiec. Jest wyrobiony politycznie – wie, że Niemcy się bronią i nie szkoda mu ofiar. Uczy się na błędach i potrafi wyciągać wnioski z początkowych niepowodzeń. Dla swej załogi jest jak ojciec, gdyż nagradza, karze ale także służy radą czy swata okrętowych kawalerów.
Przeczytaj:
Moim zdaniem warto byłoby zamieścić w książce dłuższe biogramy obydwu jej autorów, a także krótki tekst dotyczący propagandy w marynarce wojennej III Rzeszy. Interesującym dodatkiem byłyby też charakterystyki okrętów, na których służyli Lüth i Korth. Zabiegi te zdecydowanie podniosłyby atrakcyjność i użytkową wartość wydania.
Pomimo powyższych uwag nie uważam, by sięgnięcie po książkę „U-booty znów atakują” było błędem. Nie, gdyż pomimo propagandowych wtrętów jest to dość interesująca praca. Autorzy opisują w niej codzienność załóg okrętów podwodnych, na którą składają się nie tylko polowania na nieprzyjacielskie jednostki, lecz również ucieczki przed okrętami i samolotami aliantów. Opowieści o tym zainteresują na pewno zdeklarowanych miłośników historii wojskowości, zaś ciekawe opisy przebiegu patroli oraz zwyczajów marynarzy okrętów podwodnych mają szansę zwrócić również uwagę badaczy życia codziennego.
Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz