W poniedziałek 26 stycznia z Wyborczą specjalny numer tygodnika Ale Historia na 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz
W numerze m.in.: 27 STYCZNIA 1945. Otwarcie bram piekła. Kiedy radzieccy żołnierze ujrzeli pierwszych więźniów, bali się do nich podejść - stały przed nimi żywe szkielety z trudem przypominające ludzi.
reklama
W wydaniu ponadto znajdziemy:
- TECHNOLOGIA ZAGŁADY: Grobowiec miliona i stu tysięcy. W Auschwitz w zabijanie zaangażowanych było może sto, może dwieście osób: członkowie plutonów egzekucyjnych, ci, którzy strzelali do uciekających, i oczywiście esesmańscy sanitariusze - dezynfektorzy, którzy wrzucali cyklon B do komór gazowych. Proces zagłady był tak zorganizowany, że od większości esesmanów nie oczekiwano bezpośrednio dokonywania zbrodni. - rozmowa z Dr Piotrem Setkiewiczem z Centrum Badań Muzeum Auschwitz-Birkenau
- WIĘZIENIE W WIĘZIENIU: Zagłodzeni, zastrzeleni, zaduszeni, zamęczeni. Blok nr 11, zwany Blokiem Śmierci, był centralnym aresztem obozowym. To tutaj, w bunkrze głodowym, zginął ojciec Maksymilian Kolbe, a na dziedzińcu pod Ścianą Straceń Niemcy rozstrzelali kilka tysięcy więźniów, przede wszystkim Polaków
- OSTATNI ETAP: Marsze śmierci. Do rozkazów komendanta Auschwitz-Birkenau SS-Sturmbannführera Richarda Baera esesmani stosowali się precyzyjnie: tych, którzy nie mogli już iść, zabijali na miejscu. Spośród 60 tys. więźniów, których 10 dni przed wyzwoleniem obozu pognali na zachód, mogła zginąć nawet jedna czwarta
- PROCESY ZBRODNIARZY: Szubienica dla nielicznych. Komendant Rudolf Höss i jego następca Arthur Liebehenschel skończyli na szubienicy, wielu zbrodniarzy z Auschwitz-Birkenau stanęło przed sądami i zostało osądzonych, ale zdecydowana większość załogi obozu umknęła wymiarowi sprawiedliwości
Więcej w tygodniku ALE HISTORIA - co poniedziałek z Gazetą Wyborczą. Numer dostępny także w AppStore w wersji na iPada.
reklama
Komentarze