Volker Kutscher – „Śliska sprawa. Komisarz Gereon Rath” (tom 1) – recenzja i ocena
Volker Kutscher – „Śliska sprawa. Komisarz Gereon Rath” (tom 1) – recenzja i ocena
Volker Kutscher jest pisarzem i dziennikarzem, a przy tym człowiekiem wszechstronnie wykształconym – studiował germanistykę, historię i filozofię. Wyspecjalizował się w pisaniu kryminałów w stylu retro, z których szczególnym powodzeniem cieszy się cykl poświęcony perypetiom komisarza Gereona Ratha, liczący już osiem tomów. „Śliska sprawa” jest pierwszym z nich, a polskie edycje kolejnych wydawnictwo WAB planuje w niedalekiej przyszłości.
Akcja powieści rozgrywa się wiosną roku 1929. Główny bohater, komisarz Rath przybywa z rodzinnej Kolonii do Berlina, do pracy w policji obyczajowej. Ma za sobą bagaż doświadczeń – choć pochodzi z dobrej, policyjnej rodziny, to jednak rozwój jego kariery zawodowej uległ pewnemu załamaniu. Okazuje się bowiem, że tropienie autorów obscenicznych zdjęć nie będzie jedynym zajęciem funkcjonariusza obyczajówki. Bardzo szybko na kartach książki pojawi się trup, a Rath zostanie wplątany w sprawę morderstwa. Bohater zanurzy się w sekrety berlińskiego półświatka i uświadomi sobie, że nie może ufać nikomu, nawet najbliższym partnerom zawodowym. Zza horyzontu wyłoni się też wielka polityka – tajemniczy transport złota ze Związku Radzieckiego zainteresuje Rosjan – tak z sowieckiej ambasady, jak i antystalinowskich komunistycznych dysydentów oraz białych emigrantów, Rath zetknie się, i to w dość niespodziewany sposób, z bojówkarzami z hitlerowskiej SA.
Wszystkie wymienione i zasugerowane przeze mnie wątki z pewnością wydają się znajome tym, którzy oglądali „Babylon Berlin”. Trzeba jednak wyraźnie poczynić dwa stwierdzenia. Po pierwsze, jako tekst kultury serial jest od powieści lepszy. Po drugie zaś, produkcja oglądana przez nas w telewizji czy na platformach streamingowych nie jest prostą ekranizacją omawianej książki. „Babylon Berlin” przez swój rozmach i mnogość wątków nie był serialem łatwym w odbiorze. Ja z ogromną przyjemnością obejrzałem go dwa razy, ciesząc się z wyłapywania kolejnych „smaczków”. Książka Kutschera jest pod tym względem znacznie prostsza, a jej fabuła bardziej linearna.
Wiele wątków z serialu może się zresztą czytelnikowi wydać okrojonych (choć aby być ścisłym, to zostały one raczej rozszerzone na potrzeby ekranizacji). Przede wszystkim książkowy Gereon Rath jest postacią znacznie mniej skomplikowaną niż Rath znany nam z ekranu. Ma swoja przeszłość i swoje dwuznaczności. Znacznie bardziej skąpo zostaje jednak opisane jego życie rodzinne, mniej miejsca poświęcono traumie i kompleksowi związanymi z zaginięciem brata podczas Wielkiej Wojny, a wątek uczucia do szwagierki w powieści nie występuje. Postacią zdecydowanie drugoplanową jest też Charlotte, w serialu będąca w zasadzie główną bohaterką obok Ratha. Nie mówiąc już o Grecie – ta w filmie drugoplanowa, acz istotna postać, na kartach książki wprawdzie się pojawia, ale równie dobrze mogłoby jej nie być i nie stanowiłoby to znacznej różnicy. Zupełnie bez wyrazu (może poza Zorgiebelem) są przełożeni Ratha, nader interesująca postać Augusta Bendy okazała się kreacją serialową.
Znacznie mniej rozbudowane w porównaniu z ekranizacją są też wątki polityczne. Co prawda w obydwu dziełach istotną rolę odgrywają knowania Rosjan, lecz cały wątek Czarnej Reishwehry (w książce jedynie wspomnianej) i planów puczu mającego na celu restytucję Cesarstwa również okazał się stworzony na potrzeby serialu – w książce mamy po prostu infiltrację struktur państwowych przez nazistowskich bojówkarzy. Inaczej niż w ekranizacji, na kartach książki nie pojawia się też prezydent Hindenburg.
Moim zdaniem wynika to z różnicy konwencji pomiędzy popularnym serialem, a powieścią, która zainspirowała jego twórców. „Babylon Berlin” przykuwał uwagę właśnie niesamowitą mieszanką wątków kryminalnych, obyczajowych, politycznych czy wręcz szpiegowskich. „Śliska sprawa” jest zaś po prostu kryminałem utrzymanym w klimacie mogącym kojarzyć się z filmami noir. Żeby to co piszę nie zabrzmiało zanadto krytycznie, na wszelki wypadek podkreślę – bardzo dobrym kryminałem.
Kutschera zdecydowanie należy pochwalić za pieczołowite i wiarygodne przedstawienie realiów Republiki Weimarskiej. To w powieściach historycznych, szczególnie rozgrywających się w historycznych realiach kryminałach istotna kwestia. Przyznam, że osobiście wolę np. oglądać serial „Poirot” niż czytać powieści Agaty Christie na podstawie których powstał. W produkcji telewizji ITV zachwyca mnie oddanie z pietyzmem realiów i klimatu międzywojennej Wielkiej Brytanii. Christie w swoich książkach nie poświęciła wielu detalom zbyt wielkiej uwagi, co zresztą było dość naturalne – pisała w końcu o czasach współczesnych sobie i swoim czytelnikom, szczegółowy opis realiów był po prostu zbędny. W przypadku powieści Kutschera i „Babylon Berlin” dysonans w tej sprawie nie jest aż tak dostrzegalny. Zresztą twórczość angielskiej królowej kryminału nie jest chyba najbardziej adekwatnym punktem odniesienia dla „Śliskiej sprawy”. Znacznie bardziej na miejscu wydają się porównania choćby z książkami Marka Krajewskiego, z którymi omawianą powieść łączy czas (dwudziestolecie międzywojenne) i miejsce (ówczesne państwo niemieckie) akcji.
Zapewne daje się wyczuć, że jako osoba która najpierw poznała serial, jestem trochę rozczarowany faktem, że „Śliska sprawa” ma mniejszy rozmach niż „Babylon Berlin”. Nie oznacza to jednak, że lektura powieści niemieckiego pisarza nie wciągnęła mnie i nie dostarczyła czytelniczej satysfakcji. Było wręcz odwrotnie! To bardzo dobry kryminał osadzony w – kolejny raz podkreślę: bardzo dobrze oddanych – realiach historycznych. Naprawdę polecam!