Viroli Maurizio — „Uśmiech Machiavellego” – recenzja i ocena
|Tytuł: Uśmiech Machiavellego.
Autor: Viroli Maurizio
Wydawca: Wydawnictwo W.A.B
Ilość stron: 332
ISBN: 83-7414-201-4
Cena: ok. 35zł|
Zdaje sobie z tego sprawę każdy, kto wyjdzie poza powierzchowną analizę Księcia. Każdy, kto poznał jego Historie florenckie czy Rozważania nad Pierwszym Dziesięcioksięgiem Historii Rzymu Liwiusza uzna, że ich autor nie jest postacią, którą łatwo oceniać. Wielu badaczy (w tym również polskich, jak np. prof. Filipowicz) dostrzega zdumiewający rozdźwięk między Księciem a pozostałymi dziełami Machiavellego. Recenzowana książka Maurizia Virolego rzuca jeszcze inne światło na twórczość nowatorskiego Florentczyka. Przez pryzmat jego fascynującego życia próbuje tłumaczyć wizje nakreślone na kartach wymienionych ksiąg. Czyni to w sposób niezwykle interesujący. Uśmiech Machiavellego to napisana żywym językiem biografia jednego z najwybitniejszych umysłów nowożytnej myśli politycznej, człowieka, który rozważania o państwie skierował na nowe tory. Autor nie nudzi, malując przed oczami czytelnika postać Machiavellego jako inteligentnego, dowcipnego i kochliwego mężczyzny. Czytelnik ma wrażenie, że Viroli opisuje swojego dobrego przyjaciela, niepozbawionego wad, ale jednak nieprzeciętnej miary syna Renesansu.
Kolejne strony książki pozwalają między innymi zrozumieć, dlaczego w swoich koncepcjach Machiavelli tak wielkie znaczenie przypisywał fortunie. Człowiek, który kilkukrotnie pokonał drogę od dna do wyższych sfer miał prawo przyznawać losowi ogromną siłę. Trochę szkoda, że Viroli nie napisał o koncepcji etyki, którą miał odwagę nakreślić Florentczyk. Autor Księcia świadomie odrzucił Arystotelesowską wizję cnoty, którą później przejęło chrześcijaństwo. Od tej antycznej arete wolał virtu — wewnętrzną siłę, dynamiczny potencjał, zdecydowanie, które nie dawało się pogodzić z ascetycznymi ideałami.
Co można zarzucić recenzowanej książce? Z pewnością Maurizio Viroli nie jest pozbawiony grzechu popełnianego przez wielu biografów — nie udało mu się uniknąć gloryfikacyjnego tonu. Złe cechy, które zauważa u Florentczyka, to ledwie przywary. Jego liczne romanse kwituje sformułowaniem: „odczuwał przemożną potrzebę miłości”. Niekiedy zbyt łatwo przychodzi Virolemu przekładanie zjawisk sprzed wielu wieków na język współczesny. Być może zresztą jest to wina tłumaczenia. Razi jednak nazywanie grupy przyjaciół Machiavellego „jego paczką”, nie pasują tak częste wzmianki o licznych miłostkach.
Książka będzie dobrą pozycją dla kogoś, kto, zainteresowany pomysłami zawartymi w Księciu, szuka przyczyn takich a nie innych poglądów autora. Niestety, nie jest zbyt obszerna jak na biografię połączoną z analizą poglądów. Mimo to czyta się ją z przyjemnością. Niejeden Czytelnik, kończąc ostatnią stronę Uśmiechu Machiavellego, zechce zapewne odświeżyć swoją znajomość dorobku Florentczyka. Przynajmniej autor recenzji, zakopany obecnie w Historiach florenckich, odczuł taką potrzebę.