Valerie Riedesel – „Dzieci duchy. Ofiary represji Himmlera” – recenzja i ocena
Valerie Riedesel – „Dzieci duchy. Ofiary represji Himmlera” – recenzja i ocena
Zamach w Wilczym Szańcu oraz przygotowywany wojskowy pucz w Paryżu z 20 lipca 1944 roku miał duże szanse powodzenia. Jednak okazało się, że Hitler przeżył, a na spiskowców spadły represje. Dotknęły one nie tylko samych wojskowych, ale również ich rodziny.
Valerie Riedesel, baronowa Eisenbach, jest historykiem i dziennikarką. Pracowała między innymi jako redaktor „Frankfuter Allgemeine Zeitung”. Prywatnie jest wnuczką Cäsara von Hofackera, jednego z lipcowych spiskowców. Na podstawie dzienników swojej matki i ciotki oraz rodzinnych przekazów odtwarza życie Hofackerów po 20 lipca 1944 roku.
Zamach wstrząsnął nie tylko zwykłymi Niemcami, ale przede wszystkim szczytami nazistowskiej władzy. Pokazał, że konspiracyjny opór jest możliwy i wszechobecna służba bezpieczeństwa SS nic nie jest w stanie zrobić. Himmler postanowił się zemścić w jedyny sobie znany sposób: wytępić całe rodziny. Lotte, żona Cäsara von Hofackera wraz z dwójką starszych dzieci Anną-Luise i Eberhardem, trafia do więzienia w Monachium, skąd czekała ich gehenna przewozów pomiędzy różnymi miejscami odosobnienia: aresztami, więzieniami i obozami koncentracyjnymi. Na ich drodze znalazł się nawet leżący na obecnym terytorium Rzeczypospolitej KL Stutthof.
Represje nie ominęły również trójki maluchów Christy, Alfreda i Liselotte, które zostały przewiezione do nazistowskiego domu dziecka. Nie mogły tam posługiwać się własnymi nazwiskami, a cały proces ich „reedukacji” nastawiony był na zerwanie jakichkolwiek związków z rodzinami. Dla wszystkich, którzy widzieli dzieci skoszarowane w ośrodku, były one po prostu dziećmi-duchami. Nikt nie mógł znać ich prawdziwej tożsamości.
Traumatyczne przeżycia całej rodziny opisała wnuczka Cäsara, która posiłkowała się zapisami sporządzonymi tuż po wyzwoleniu przez swoją matkę Annę-Luise oraz wspomnieniami ciotki Christy. To oraz inne ocalone dokumenty rodzinne dało jej wgląd w sytuację obu internowanych grup. Co ciekawe, losy von Hofackerów nie były reprezentatywne dla wszystkich rodzin spiskowców. Część nie została w ogóle aresztowana, część została w miarę szybko zwolniona. Tych, którzy tułali się po całej okupowanej Europie Środkowej nie było wielu.
Riedesel ukazuje wydarzenia z okresu lipiec 1944 – czerwiec 1945 w sposób bardzo żywy, często oddając głos relacjom bezpośrednich uczestników. Takie prowadzenie narracji powoduje, że czytelnikowi wydaje się, jakby oglądał wszystko przez szybę tajemniczego domu. Być może tą samą szybę, zza której wyglądały dzieci-duchy w ośrodku w Bad Sachsa. To także duży ładunek intymności i plastyczności w opisie cierpienia, które jest tak różne od polskich doświadczeń nazistowskich represji. Wartością dodaną są również cytowane w książce wiersze pisane w niewoli przez Annę-Luisę oraz rodzinne zdjęcia. Sprawiają, że trudno podejść do relacji zupełnie obojętnie.
Choć jako Polacy możemy mieć różny stosunek co do motywów, które kierowały lipcowymi spiskowcami (znane są chociażby antypolskie poglądy Clausa von Staufenberga), to jednak ogrom ślepych i bardzo chaotycznie przeprowadzonych represji wobec rodzin jest niewątpliwym faktem. Za Operację „Walkiria” zapłacili nie tylko zaangażowani oficerowie, ale również niewinne dzieci. Dlatego warto zapoznać się z tym unikatowym świadectwem.