„Uczta dla Odyna” - recenzja i ocena gry planszowej
„Uczta dla Odyna” to najnowsza gra uznanego niemieckiego projektanta gier, Uwe Rosenberga, znanego w Polsce dzięki takim tytułom jak „Agricola”, „Le Havre”, „Pola Arle” „Kawerna” czy „Patchwork”. Tym razem mamy do czynienia ze swoistą kontynuacją wcześniejszych gier Rosenberga. Z jednej strony otrzymujemy rozbudowany „worker placement” (umieszczamy pionki na pola akcji), będący ewolucją założeń zaprezentowanych w Agricoli, z drugiej mechanikę puzzli czy Tetrisa („tile/pattern” placement), z powodzeniem zaimplementowane w „Patchworku”.
„Uczta dla Odyna” - zaczynamy grę!
Każdy z graczy otrzymuje planszę wikińskiej osady, kartę pomocnika, trzy karty broni oraz dwanaście pionków wikingów, z których w pierwszej rundzie do dyspozycji będzie pięć/sześć. Gra trwa siedem rund (sześć dla uczących się gry lub dla zaawansowanych graczy). Każda runda podzielona jest na dziesięć faz, z których najważniejszymi są: faza akcji (aktywna), faza dochodu i faza premii (bierne). Wysokość dochodu oraz rodzaj i liczba premii zależą od sposobu wykładania dóbr na planszy osady. W fazie akcji mamy do wyboru 61 czynności, pogrupowanych w kategorie: rzemiosło, handel, targ, łowy, budynki, wyprawy itd. Ważni są też przedstawieni na kartach pomocnicy, którzy pomagają nam ułożyć strategię i lepiej wykorzystać dostępne akcje.
W grze znajdują się cztery typy kwadratowych i prostokątnych żetonów. Są to produkty rolne, produkty odzwierzęce, dobra rzemieślnicze i luksusowe. Znajdują się one w specjalnych pudełkach dołączonych do gry. Poza tym mamy specjalne żetony luksusowe (np. hełm, tarcza, figurka z bursztynu, korona Anglii) o nietypowych kształtach. Żetony zdobywamy w trakcie akcji czy jako premie.
„Uczta dla Odyna” - cel gry i jak go osiągnąć
Celem gry jest zapełnienie pola osady żetonami dóbr rzemieślniczymi i luksusowych (oraz srebrem i rudą) tak, by możliwie najlepiej wykorzystać dostępną przestrzeń i ograniczyć liczbę ujemnych pól przedstawionych na planszy. W trakcie gry można zdobyć też dodatkową przestrzeń na żetony i dobra naturalne. Są to cztery dwustronne plansze wysp, leżących na „szlaku zachodnim („vestrvegr”) m.in.: Islandia, Wyspy Owcze, Grenlandia, Labrador oraz budynki: kamienny dom, długi dom i szopa. Wyspy możemy zdobywać, gdy posiadamy łodzie: wielorybniki (tylko bliższe wyspy), knary i landskipy. Posiadanie wielorybnika umożliwia również polowanie na wieloryby, a landskipa rabunek, plądrowanie, najazd. Co ważne, długimi łodziami możemy też emigrować. Polować czy zastawiać pułapki zdołamy bez łodzi. Jeśli w danej chwili nie chcemy chwytać za broń, wybierzmy handel wymienny lub morski, hodowle czy rzemiosło.
Musimy być czujni, gdy nadchodzi faza uczty, ponieważ to czas, by nakarmić naszych wikingów przy biesiadnym stole. Znajdują się tam pionki wikingów, a że z każdą nową rundą jeden idzie na ting (zaczyna brać aktywny udział w grze), miejsca na żywność (gąb do wykarmienia) jest coraz więcej (władztwo się rozrasta). Miejsce przy stole można redukować, zasłaniając kolejne pola odwróconymi żetonami statków, które symbolizują emigrację (nie wpływa to na liczbę dostępnych pionków wikingów). Żywienie nie jest tu tak, jak np. w „Agricoli” czy „Le Havre” największym wyzwaniem w grze, ponieważ „automatyczne” żniwa na ogół dostarczają odpowiednią ilość jadła. W ostateczności można udobruchać głodnych wikingów srebrem.
„Uczta dla Odyna” - między strategią a przygodówką
Mimo, że mamy do czynienia z grą strategiczną, nie przygodową, to akcje, które mamy do wyboru (mechanika „worker placement”), pozwalają do pewnego stopnia „wczuć się” w życie wikinga – nie odnosimy wrażenia, że temat jest doklejony na siłę i nie wiąże się z mechaniką. Najważniejszy jest tu handel i wyprawy (rabunkowe oraz emigracyjne), rzemiosło i chów zwierząt, czyli faktyczna podstawa egzystencji wojowników z epoki wikingów. Trochę po macoszemu potraktowana została uprawa ziemi, ale w pewnym sensie też oddaje to norweski czy duński stan rzeczy z epoki wikingów: ziemi uprawnej było niewiele, stąd ta gałąź gospodarki schodziła na plan dalszy. „Przygodowość” gry zapewniają kostki (k8 i k12), których używamy podczas polowania, zastawiania pułapek czy akcji zbrojnych. Jednak – jak wspomniałem – nie jest to gra przygodowa, więc losowość rzutów została tu dość mocno zredukowana. Niepowodzenie plądrowania lub polowania nie będzie dotkliwe – w ramach pocieszenia dostajemy kartę broni i surowiec. Nie wyobrażajmy też sobie, że dane nam będzie odczuć „epickość” np. odkrywania nowych ziem (pionek + posiadanie łodzi). Bardziej natrudzimy się, chcąc wyprodukować kafelek odzieży niż przy zdobywaniu korony Anglii.
Z „wikińskim klimatem” trochę gorzej jest przy zasadniczej w grze czynności, tj. przy układaniu na planszy osady lub wysp dóbr czy budynków (mechanika „patchowrku”). Żetony układamy z lewego dolnego rogu w kierunku prawego górnego. Układamy je tak, żeby zwiększać swój dochód (przykrywając pola dochodu, biegnące wzdłuż przekątnej właściwego obszaru na planszy), by uzyskiwać premie (otaczając pola premii) i by zasłaniać ujemne pola. Możemy sobie tłumaczyć, że to graficzne odzwierciedlenie zarządzania dobrami, obrazujące nasze stale rosnące wpływy materialne i społeczne. W praktyce jednak jest to abstrakcyjny (choć przecież całkiem przyjemny) Tetris, a to nie to samo, co zagroda w „Agricoli”, port w „Le Havre” czy jaskinia w „Kawernie”.
„Uczta dla Odyna” - zasady a radość z gry
Podczas pierwszej rozgrywki gra może przytłoczyć. Dóbr do zdobycia w wyniku wielu dostępnych akcji jest sporo (tzw. „długa kołderka”). Początkowo gramy po omacku, nie wiemy, jak najlepiej wykorzystywać dostępne akcje, by zoptymalizować nasze działania. Nie powinno nas to martwić – autor gry uspokaja w instrukcji, żeby się nie przejmować i spokojnie przetestować grę, sprawdzając, co dane akcje mogą nam przynieść.
Instrukcje w „Uczcie…” to osobna sprawa, zasługująca na osobną uwagę. Mamy tak naprawdę do czynienia z trzema instrukcjami. Pierwsza to zasady gry: są opisane klarownie i zilustrowane licznymi przykładami i komentarzami. Druga to dodatek do instrukcji: znajdziemy tam opis każdej z kart pomocników znajdujących się w grze (bywa to przydatne, ponieważ oznaczenia na kartach nie zawsze są intuicyjne) oraz surowców, plansz wysp i budynków. Trzecia to almanach.
Jest to rzecz niezwykła i godna pochwały, ponieważ zawiera ciekawie opracowane definicje historyczno-kulturowe wszystkich elementów znajdujących się w grze w kontekście jej tematu przewodniego. Dowiemy się więc niemało o wyprawach wikingów, ich kulturze materialnej, środowisku naturalnym, życiu codziennym i znanych postaciach. Autor almanachu niejednokrotnie demaskuje stereotypy dotyczące wikingów, jak np. częste spożycie miodu czy mięsa. Przyznaje się przy tym, że zdecydowana większość informacji pochodzi z sieci, w tym z Wikipedii (w lekturze almanachu zupełnie to nie przeszkadza), ale podkreśla, że zostały zweryfikowane przez pracownika naukowego – znawcę dziejów wikingów. Informacje uzupełniają cytaty z sag, kronik, a także… przepisy na wikińskie przysmaki!
„Uczta dla Odyna” - interakcje
Gra skaluje się dobrze, choć trzeba przyznać, że w dwie osoby na planszy jest dość luźno, co jednak będzie wadą tylko dla tych, którzy nie przepadają za „swobodnym budowaniem”, a także lubią, gdy w grze jest choć trochę negatywnej interakcji. Znajdą ją, grając w cztery osoby: na planszy przedstawiającej akcje zaczyna się robić ciasno, możemy sobie – świadomie lub nie – wchodzić w drogę, a znacznik łosia (pierwszego gracza) okazuje się całkiem cenny. Pierwsze dwie czy trzy dwuosobowe rozgrywki mogą trwać nawet dwie godzinny, czteroosobowe mogą ciągnąć się ponad cztery. Potem, gdy już oswoimy się z grą, możemy zagrać w trzy osoby nawet w półtorej godziny.
Gra oferuje również możliwość zabawy solo. Gramy tak samo, jak podczas rozgrywek towarzyskich z tą różnicą, że operujemy dwoma kolorami pionków wikingów. Pionki wykorzystane w jednej rundzie nie wracają dla plac ting, lecz pozostają na planszy, uniemożliwiając wykorzystanie użytych wcześniej pól akcji. Cel samotnej gry – zdobycie jak największej liczny punktów – nie brzmi może zbyt zachęcająco, ale trzeba przyznać, że solowa rozgrywka może być przyjemna.
*
„Uczta dla Odyna” to dobra strategiczna gra planszowa. Choć tworzące ją dwie mechaniki są wyczuwalnie odmienne, także ze względu na poziom abstrakcyjności, dają ciekawe i oryginalne połączenie. Gra jest dopracowana nie tylko graficznie, ale też merytorycznie, co zwiększa jej walor edukacyjny. Rozgrywki dają sporo satysfakcji w każdym składzie. To dość rozbudowana pozycja, wiec, trzeba trochę pograć, by w pełni się nią cieszyć, szczególnie w przypadku graczy nieobeznanych z tego typu grami. Mimo to warto spróbować. Chcesz poczuć się wikingiem? Dołącz do „Uczty dla Odyna”!