Tytuł roboczy: archiwum. Wernisaż wystawy w Muzeum Sztuki w Łodzi
W ramach ukazania nowej formy muzeum, gmach przy ul. Więckowskiego 36 (pierwsze piętro) zaprasza na wernisaż wystawy „Tytuł roboczy: archiwum”. Odbędzie się on 26 lutego o godzinie 18.00. Co pod swoją nazwą kryje ekspozycja?
„Tytuł roboczy: archiwum” jest częścią międzynarodowego projektu „Sztuka ma zawsze swoje konsekwencje”. Wystawa to pierwszy w historii Muzeum Sztuki projekt, dla którego punktem wyjścia stało się archiwum muzealne.
Wraz z rozwojem technologicznym, wzrosła paleta różnorodnych metod dokumentowania przeszłości. Jednocześnie żyjemy w biegu, w społeczeństwie informacyjnym, które połyka i wypluwa po chwili każdą przyswojoną informację. Jednym z miejsc, które mają na celu pomóc w przemyśleniu relacji między przeszłością a teraźniejszością, jest
archiwum muzealne. Refleksja może wypływać z tego, co zawiera, ale także do tego, czego w nim nie ma: pominięć, „czarnych dziur w pamięci” świadków wydarzeń, archiwalnych dokumentów, bądź tego, co usunięte w cień z czyichś niejasnych pobudek.
Wystawa składa się z trzech części. Część „Czułe muzeum“ Marysi Lewandowskiej poddaje w wątpliwość autorytet bezdusznej instytucji, skupiając się na projektach powstających na marginesach jej działalności. Publiczne i prywatne oblicza Muzeum ukazane są za pomocą metody oral history: rozmów, filmów, nagrań dźwiękowych, a także zdjęć pochodzących ze zbiorów Telewizji Łódź, Radia Łódź oraz samego Muzeum. „Eksponaty” te ukazują wizerunek muzeum w latach 70. – przede wszystkim jego współpracę ze środowiskiem robotniczym: pogawędki o sztuce w zakładach pracy, wypożyczane wystawy, a także działalność edukacyjną dla dzieci.
Odmienny wizerunek Muzeum wyłania się z prywatnego archiwum Olgi Stanisławskiej – córki Ryszarda Stanisławskiego i Urszuli Czartoryskiej. Szczególne miejsce zajmuje w nim postać matki artystki, wybitnej historyk sztuki, oraz pierwszej polskiej krytyk fotografii. Zdjęcia z prywatnego archiwum ujawniają jej wkład w życie Muzeum, pominięty w oficjalnych dokumentach: redagowała dla niego teksty, towarzyszyła w zagranicznych podróżach męża, dyrektora Muzeum w latach 70. Działania Lewandowskiej, na drodze do odtworzenia historii Urszuli Czartoryskiej trudno jednak przyrównać do pracy historyka. Artystka fabularyzuje jej wkład w pracę Muzeum, nie zamykając drogi ku innym interpretacjom.
W drugiej części ekspozycji, w pracach Lasse Schmidta Hansena, niepokoi zamiłowanie do szczegółowości w pracach artysty. Czerpie on inspirację z charakteryzującego nowoczesność pędu ku biurokratyzacji i dokumentacji. Kwestionuje także podstawowe cechy legitymizujące instytucję archiwum tj. status oryginału, powtarzalność, nadmierne gromadzenie. W jego pracach, pozornie nieskazitelnych, „matematycznych”, kryją się lapsusy, możliwości pomyłki, przemieszczenia.
Trzecia część projektu to „Konstruktywizm w Polsce 1923–1936”, jedna z najbardziej znanych wystaw w historii Muzeum Sztuki, na trwałe wpisująca polski konstruktywizm w poczet zachodniej historii sztuki. Od pierwszego wernisażu w niemieckim Essen w 1973 roku można było ją oglądać w siedemnastu miejscach na świecie. Po raz pierwszy projekt uczyni przedmiotem refleksji towarzyszący konstruktywizmowi powojenny kontekst badawczy i wystawienniczy.