Twierdza Toruń — sposób na podróż w wiek pary i telegrafu?
Do Torunia przyjechałam 10 sierpnia bieżącego roku. Była to moja pierwsza wizyta w tym niezwykłym mieście. Na miejsce noclegu wybrałam toruńską twierdzę Fort IV położoną w odległości około trzech kilometrów od starego miasta. Do pobytu w tak nietypowym miejscu zachęciła mnie bogata w zdjęcia i informacje strona internetowa obiektu, na której odnalazłam między innymi takie właśnie zdanie: „Dzięki unikalnej atmosferze tego miejsca możemy się przenieść w czasie do wieku pary i telegrafu”. Czyż nie brzmi intrygująco?
Fort IV został wybudowany w latach 1878 – 1884 wg projektu von Biehlera. Przypominał forty główne, jakie powstały na terenie II Rzeszy. Był trzecim z kolei fortem toruńskiego pierścienia fortecznego, przygotowanym do tzw. obrony okrężnej, przeznaczonym dla załogi liczącej około 800 żołnierzy i oficerów. Posiadał około trzydziestu dział ciężkich kalibrów.
Dzięki wizycie w forcie od razu poczułam historyczny klimat miasta. Moje pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne. Otoczony fosą (suchą) zabytek prezentował się niezwykle. Niezwłocznie przystąpiłam do zwiedzania, zaczynając od trójkątnego dziedzińca otoczonego murem zwieńczonym forteczną kratą. Stojąc na tzw. placu broni szczególną uwagę zwróciłam na dobrze zachowany schron, którego strzelnice (umieszczone na poziomie bruku dziedzińca) umożliwiały ostrzał całego okolicznego terenu. Bezpieczeństwo w czasie wjazdu do fortu miała zapewniać krata chroniona dwiema strzelnicami, zbudowany z pancernej płyty wewnętrzny most zwodzony z przeciwwagami (szczelnie zamykający wjazd) i otworami strzeleckimi, oraz ciężkie drzwi pancerne, które obecnie zastąpione zostały przez drzwi szklane. Z mostu dobrze widoczne są dwukondygnacyjne koszary szyjowe zbudowane symetrycznie względem bramy wejściowej.
Po przekroczeniu bramy przez drzwi wchodzi się do korytarza (poterny głównej). Drzwi po lewej i prawej stronie prowadziły do części, w której zakwaterowani byli żołnierze. Obecnie pokoje znajdują się wyłącznie po prawej. Z lewej strony mieści się restauracja.
Niestety część w której korytarz się zwęża i biegnąc do czoła fortu zaczyna powoli opadać (do poziomu dna fosy) jest niedostępna dla zwiedzających. Jest to ścisły rezerwat przyrody.
Po lewej stronie korytarza głównego znajduje się rusznikarnia, a po prawej kazamaty sztabowe. Za salą sztabową znajdowało się laboratorium służące do przygotowywania ładunków armatnich. Chodząc po korytarzu zobaczyć można także magazyn, w którym przechowywano beczki z prochem.
Z korytarza można wyjść na drugi dziedziniec, majdan prawy, będący lustrzanym odbiciem placu broni. Tutaj wyprzęgano konie ciągnące armaty. Tu także warto zwrócić uwagę na fosę, a dokładniej na oddzielający fosę od wału mur ze strzelnicami. W okolicy muru zwanego Murem Carnota znajduje się odrestaurowana latryna. Od strony majdanu widoczna jest także wnęka na armatę i odtworzony stok bojowy (obecnie znajdujący się na terenie pola golfowego).
Przechadzając się po majdanie (wytyczoną trasą) doszłam do kopułki, pod którą znajdowało się pancerne stanowisko obserwacyjne piechoty. Niedaleko od niego znajduje się stanowisko obserwacyjne artylerii (tradytor artyleryjski), chronione przez pancerną płytę o grubości 30 cm. Stąd kilka kroków dzieli nas do jednej z dziewięciu remiz działowych (chronionych pancernymi drzwiami) pełniących funkcję garażu mieszczącego dwa działa wraz z ich obsługą.
W tym miejscu skończyłam realne zwiedzanie majdanu i przystąpiłam do zwiedzania wirtualnego, a więc powróciłam na stronę internetową fortu, gdzie wyczytałam, że nazwa „Yorck” została nadana w 1894 roku w celu upamiętnienia postaci pruskiego generała Johanna Davida Yorcka von Wartenburga (1759 – 1830). Otrzymał ją zarówno Fort IV, jak też pozostałe forty toruńskie. W 1926 roku pozostający we władaniu Wojska Polskiego Fort IV (przejęty przez WP został w styczniu 1920 roku) otrzymał imię "Żółkiewskiego".
Mimo historii jakiej fort był świadkiem, jego stan techniczny długo pozostawał dobry (Niemcy zniszczyli jedynie jego najnowocześniejsze elementy).
Dzięki interwencji Bohdana Rymaszewskiego, piastującego w roku 1960 stanowisko Miejskiego Konserwatora Zabytków, który wstrzymał prace rozbiórkowe, fort ostał się, by w latach 60. i 70. zadebiutować w nowej roli — zakładu uprawy pieczarek. Za zabytek chroniony prawem został uznany w roku 1971.
Obecnie w forcie trwają prace remontowo-adaptacyjne przystosowujące obiekt do usług turystycznych. Efekt prac widoczny jest gołych okiem. Wnętrze fortu, zwłaszcza pokoje, świetlice i kuchnie, są wyjątkowo zadbane — wyposażone w nowe sprzęty, wykładziny i meble. Są oczywiście rzeczy, których obecność może zakłócać piękno wizyty. Bez wątpienia należeć do nich będzie pleśń i wilgoć wraz z towarzyszącymi im zapachami. Póki co, ratunkiem przed ogarniającym korytarze grzybem wydaje się przede wszystkim jego zamalowywanie.
Cena pobytu w forcie jest atrakcyjna, bo wynosi od 16 do 26 zł za dobę od osoby. Istnieje możliwość żywienia w restauracji — niestety jedynie dla wycieczek szkolnych oraz grup zorganizowanych (powyżej 10 osób). Dorośli mogą skorzystać z oferowanej degustacji win i nalewek w Kazamacie Winnej.
Tym bardziej zachęcające są ceny za zwiedzanie: bilety kosztują 2 zł (ulgowy) i 3 zł (normalny).
Wizytę w forcie polecam przede wszystkim grupom szkolnym. Ciekawą propozycją wydają się dla nich odbywające się w sali muzealnej wyposażonej w makietę fortu i zdjęcia fortyfikacji, lekcje historii. W czasie zajęć poprzedzonych zwiedzaniem fortu wraz z przewodnikiem można poznać „Dzieje Torunia pod zaborami”, czyli życie miasta dawnej Rzeczypospolitej oraz „Wpływ fortyfikacji na życie miasta”, czyli znaczenie funkcji obronnych w życiu codziennym miasta kupieckiego. Inne tematy lekcji to:
- „Toruń, miasto twierdza” — przemiana ośrodka handlowego w ważną twierdzę graniczną i zwiększenie znaczenia funkcji militarnych kosztem gospodarki lokalnej,
- „Toruń jako twierdza pierścieniowa” — charakterystyka i funkcjonalność nowoczesnych fortyfikacji,
- „Żywa historia, czyli jak zdobyć twierdzę” — lekcja poglądowa o fortyfikacji nowoczesnej.
Osobom podróżującym indywidualnie szczerze polecam zwiedzenie fortu i zatrzymanie się na maksymalnie 2 noce. Przy dłuższym pobycie uciążliwy staje się brak okien i gniazdek eklektycznych w pokojach (okien nie posiadają pokoje 1- i 2-osobowe), duża wilgoć, pleśń i zapach stęchlizny (odczuwalny zwłaszcza w pokojach bez okien).
Cieszę się, że miejsca takie jak Fort IV są dostępne dla szerokiego grona turystów, miłośników historii, zabytków, a zwłaszcza fortyfikacji. Mam nadzieję, że duży nakład pracy czyniony przez właściciela opłaci się a fort przetrwa, by cieszyć oczy kolejnych pokoleń. Mam też nadzieję, że troską zostaną otoczone nie tylko walory turystyczne, ale także, a właściwie przede wszystkim, wartości historyczne i architektoniczno-przestrzenne zabytku.
Zobacz też:
- Twierdza Iwangorod (Dęblin);
- Ordensburg nad Krosinem: część 1, część 2;
- Nadnarwiański bastion – twierdza Łomża: część 1, część 2;
- Okopy św. Trójcy;
- „A gdzie Ty byłeś na wakacjach?” — trwający do końca września konkurs „Histmaga”;
- Lektura na wakacje, czy wakacje na lekturę?;
- Rewa Mew — polska bezludna wyspa.
Zredagował: Kamil Janicki
Korekta: Małgorzata Misiurek