Tomasz Łabuszewski: Na gruzach Armii Krajowej wyodrębniły się 3 nurty, a przedstawicielem jednego z nich był Ruch Oporu AK

opublikowano: 2022-02-15, 17:30
wolna licencja
Ruch Oporu Armii Krajowej powstał jako odpowiedź sporej grupy byłych żołnierzy Armii Krajowej na potrzebę stawiania oporu represjom rozpętanym przez sowiecki aparat bezpieczeństwa i polski reżim komunistyczny. Jego dzieje spisano w publikacji „Ruch Oporu Armii Krajowej” pod redakcją Kazimierza Krajewskiego, a o jego historii opowiada dr Tomasz Łabuszewski, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie.
reklama
Grupa partyzantów Obwodu ROAK „Mewa”. Pierwszy z lewej dowódca patrolu Jan Malinowski „Stryj”,poległ po przejściu do 11 Grupy Operacyjnej NSZ 11 lutego 1949 r. koło Sinogóry w powiecie mławskim. Obok stoją: Karol Rakoczy „Bystry”, Tadeusz Kosobudzki „Czarny”, Władysław Kwiatkowski „Jerzy”; leżą: Władysław Purzycki „Tyczka i Władysław Michalski „Kozak” (AIPN) Wszelkie prawa zastrzeżone.

Magdalena Mikrut-Majeranek: Publikacja „Ruch Oporu Armii Krajowej” powstała w ramach programu badawczego Instytutu Pamięci Narodowej „Podziemie narodowościowe 1944-1956”. Tym razem w centrum zainteresowania znalazł się Ruch Oporu Armii Krajowej, czyli przedstawiciel jednego z trzech nurtów konspiracji antykomunistycznej. Jak przebiegała dekompozycja podziemia po rozwiązaniu AK?

Tomasz Łabuszewski: W tym przypadku mamy do czynienia z procesem odwrotnym do tego, który charakteryzował cały okres istnienia AK, a mianowicie scalania Polskich Sił Zbrojnych w Kraju. Wynikał on, po pierwsze z rozkazu rozwiązującego AK wydanego 19 stycznia 1945 r. przez ostatniego dowódcę AK gen. Leopolda Okulickiego. Po drugie zaś z tego, że przez kolejne tygodnie byli już żołnierze AK nie otrzymali od swoich byłych dowódców żadnej nowej oferty organizacyjnej. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć na ile brak owego dalszego ciągu pracy niepodległościowej wynikał z działań represyjnych strony sowieckiej, a na ile zaś był rezultatem braku nowych pomysłów w dowództwie b. AK.

Faktem jest, że 7 marca 1945 roku przypadkowo w Milanówku został aresztowany gen. August Fieldorf, który wcześniej został mianowany dowódcą organizacji „NIE”, czyli tej „konspiracji w konspiracji” (w ramach AK), która miała kontynuować działalność właśnie w czasie drugiej okupacji sowieckiej. Kilka tygodni później - podczas prowokacji pruszkowskiej w ręce Sowietów wpadł sam gen. Leopold Okulicki. Nie miał więc okazji do ewentualnego rozwinięcia swojej wizji kontynuowania konspiracji. A trzeba pamiętać, że 19 stycznia, poza tym ogólnie znanym rozkazem skierowanym do wszystkich żołnierzy AK, wydał jeszcze dwa inne, kierowane do węższego kręgu odbiorców, a mianowicie do dowódców struktur okręgowych. Nakazywał w nich kontynuowanie działalności w ramach skadrowanych sztabów, z zachowaniem magazynów broni oraz zachowanie sieci łączności. Może to świadczyć o Jego chęci prowadzenia pracy niepodległościowej, w ramach jakiejś nowej formuły. Do jej wykrystalizowania nigdy jednak nie doszło.

Brak ciągu dalszego spowodował, że cała kilkusettysięczna rzesza byłych żołnierzy AK znalazła się w sytuacji dramatycznej. Poddana została niespodziewanym przez stronę niepodległościową represjom - zarówno przez sowiecki, jak i polski – komunistyczny aparat bezpieczeństwa. W związku z tym szukała jakichś form samoobrony. Finalnie, na gruzach AK wyodrębniły się trzy nurty: główny nurt poakowski reprezentowany przez Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj, która powstała na przełomie kwietnia i maja 1945 roku, później mamy Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość bez wojny i dywersji oraz nurt podziemia narodowego, reprezentowany głównie przez scaloną wcześniej z AK częścią Narodowej Organizacji Wojskowej i Narodowych Sił Zbrojnych, które utworzyły w listopadzie 1944, czyli jeszcze przed rozwiązaniem AK, Narodowe Zjednoczenie Wojskowe. Mamy wreszcie nurt trzeci reprezentowany przez szereg lokalnych inicjatyw – przede wszystkim poakowskich.

reklama
Terytoria kontrolowane przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego we wrześniu 1944 roku (fot. Mathiasrex, Maciej Szczepańczyk)

M.M.-M.: Kto stał na czele tych lokalnych organizacji?

T.Ł.: Najczęściej byli to dowódcy AK szczebla terenowego - zarówno dowódcy partyzanccy, jak i dowódcy struktur terenowych z poziomu okręgu. Jednym słowem ludzie, którzy wśród lokalnej społeczności cieszyli się dużym autorytetem i których do podjęcia takiej właśnie decyzji popchnęło poczucie odpowiedzialności za swoich podkomendnych, którzy dopominali się od nich ochrony swojego życia i swoich rodzin. Z drugiej strony, za takim wyborem stało przekonanie, że w 1944, 1945 roku Polska znalazła się pod okupacją. Nie była krajem wolnym, o który walczono od 1939 roku. Musimy też pamiętać, że wizja nowej wojny między zachodnimi aliantami a Rosją sowiecką była bliska wielu byłym konspiratorom. Jako przykłady organizacji lokalnych, które zaczęły powstawać w pierwszej połowie 1945 r.  można wymienić m.in.: Konspiracyjne Wojsko Polskie, utworzone przez kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” – byłego dowódcę I batalionu 27 pp. AK, Obywatelską Armię Krajową utworzoną przez komendanta okręgu białostockiego ppłk Władysława Liniarskiego „Mśisława”, czy Wielkopolską Samodzielną Grupę Ochotniczą „Warta”, utworzoną przez ostatniego komendanta okręgu poznańskiego AK ppłk Andrzeja Rzewuskiego „Hańczę”. Wreszcie przykładem takich inicjatyw jest właśnie Ruch Oporu Armii Krajowej.

M.M.-M.: Jaka jest cezura funkcjonowania ROAK?

T.Ł.: Jeśli mówimy o Ruchu Oporu Armii Krajowej, to mamy tu do czynienia z historią dualistyczną. Po pierwsze, nazwa ROAK zaczęła pojawiać się od 1945 r. w ujęciu symbolicznym jako nazwa używana przez wiele różnych lokalnych struktur poakowskich na terenie całego kraju. Tyle tylko, że stosowana była ona zamiennie z innymi nazwami, odwołującymi się do historii, tradycji organizacji matki, czyli Armii Krajowej. W tym kontekście ROAK pojawił się zarówno na Pomorzu, w Wielkopolsce, na Lubelszczyźnie, jak i w Małopolsce. Nie był jednak dla nich żadnym wyróżnikiem organizacyjnym.

Mamy wreszcie drugi nurt historii ROAK, a mianowicie nurt strukturalny, który dotyczył już konkretnej inicjatywy, zaprojektowanej przez konkretnego człowieka w konkretnym miejscu. Myślę tu o inicjatywie, za którą stał kpt. Stefan Szmakfefer ps. Andrzej, szef wywiadu podokręgu północnego AK.

Historia Ruchu Oporu Armii Krajowej nie trwa zbyt długo. Zaczęła się w roku 1945, a zakończyła w 1947 roku. Żadna ze struktur posługujących się tym szyldem nie przetrwała okresu amnestyjnego z 1947 roku. Jest to jednak tylko część prawdy, ponieważ przyglądając się pracy Stefana Szmakfefera dotyczącej budowy siatki wywiadowczej, widać, że to, co zbudował w 1945 roku, nie przestało funkcjonować w 1947 roku, ale działało aż do jesieni 1948 roku w ramach nowego bytu organizacyjnego, który przez historyków opisywany był do tej pory jako 11 grupa operacyjna Narodowych Sił Zbrojnych.

reklama

W książce poświęconej ROAK – pod redakcją dr. Kazimierza Krajewskiego - stawiamy tezę, że 11 grupa operacyjna Narodowych Sił Zbrojnych nie była zwyczajną strukturą podległą Narodowemu Zjednoczeniu Wojskowemu, tylko tak naprawdę ROAKiem bis, czyli kolejną emanacją tej samej inicjatywy konspiracyjnej, którą Szmakfefer zakładał w 1945 roku. Była to organizacja, która dysponowała kanałami przerzutowymi na Zachód, sporządzała raporty wywiadowcze, choć nie wiemy do tej pory dla kogo.

Portert Stefana Szmakfefera (zbiory A. Szmakfefer, wszelkie prawa zastrzeżone).

M.M.-M.: Jaka była rola kpt. Stefana Szmakfefera w kreowaniu działań niepodległościowych na północnym Mazowszu?

T. Ł.: Był to człowiek, który w okresie okupacji niemieckiej z racji tego, iż przebywał cały czas na terenach włączonych do III Rzeszy, zdobył sobie duży autorytet wśród miejscowej konspiracji i który już w drugiej połowie 1944 roku (po upadku Powstania Warszawskiego), robił wszystko, żeby przygotować organizację akowską z terenu podokręgu północnego (obejmującego Mazowsze Północne), na drugą okupację. Mamy tu do czynienia z planowanymi działaniami zmierzającymi do zinfiltrowania struktur konspiracji komunistycznej, czyli Armii Ludowej. Z drugiej strony żołnierze AK nierozpoznani przez stronę komunistyczną byli wprowadzeni w struktury komunistycznego aparatu represji. W sporej części powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa wiosną 1945 roku zostali ulokowani żołnierze AK, którzy dostarczali stronie niepodległościowej potrzebnych informacji. To samo dotyczyło Milicji Obywatelskiej. Widać było, że Szmakfefer przygotował struktury podokręgu północnego do kontynuowania działalności niepodległościowej. Na początku ta forma działalności miała nazwę Samoobrony Społecznej, a jesienią 1945 roku nadano jej nową nazwę, czyli Ruch Oporu Armii Krajowej.

Kazimierz Krajewski (red.)
„Ruch Oporu Armii Krajowej”
cena:
60,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
IPN
Okładka:
twarda
Liczba stron:
856
ISBN:
978-83-8229-284-8
EAN:
9788382292848
Powstanie Warszawskie: Generał Antoni Chruściel "Monter" (w środku) komendant Okręgu Warszawskiego AK oraz oficerowie Wydziału Propagandy Komendy Głównej AK, na dziedzińcu Poczty Głównej przy placu Napoleona, 10 sierpnia 1944. Od lewej stoją: por. Zygmunt Ziółek "Sawa" (w tle), zastępca szefa Wydziału Propagandy. Przed nim stoi Jan Rzepecki "Wolski", dowódca BIPu Komendy Głównej AK, zasłonięty przez Lecha Sadowskiego "Wasyla" (na pierwszym planie z lewej), komendanta kwatery bojowej Wydziału III Propagandy Komendy Głównej AK. Następnie gen. Chruściel i obok niego z prawej Tadeusz Żenczykowski "Kania", szef Wydziału Propagandy.

Warto zauważyć, że Samoobrona Społeczna powstała w momencie, kiedy płk Jan Rzepecki powołał Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj. Natomiast ROAK powstał na Mazowszu w momencie utworzenia Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Można to odczytywać jako próbę odpowiedzi miejscowych konspiratorów na ofertę głównego nurtu poakowskiego. Niewątpliwie jest to dowód pewnego votum nieufności wobec reprezentantów tegoż. Konspiracja, której szefował Szmakfefer była konspiracją o charakterze wojskowym ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dysponowała oddziałami zbrojnymi i rozbudowaną siatką wywiadowczą. Jeśli przyjrzymy się działalności Szmakfefera z lata i jesieni 1945 roku, to zobaczymy, że z jednej strony skupiał on swoją aktywność na budowie struktur terenowych, a z drugiej strony na budowie wyspecjalizowanych struktur wywiadowczych, z trzeciej zaś strony starał się zbudować kanał kurierski łączący jego organizację z nieznanym nam dzisiaj dysponentem zewnętrznym.

reklama

Czy byli nim polscy – emigracyjni działacze polityczni (np. ze Stronnictwa Narodowego), czy może nawiązał współpracę z którymś z wywiadów aliantów zachodnich? Tego na chwilę obecną nie wiadomo. Wiemy natomiast, że owa lokalna organizacja z północnego Mazowsza począwszy od sierpnia 1945 roku, dysponowała własnym kanałem przerzutowym przez Szczecin i tą drogą udało jej się wyekspediować na zachód szereg konspiratorów. Część z nich wróciła zresztą wkrótce na teren Mazowsza, jak należy sądzić, z jakimiś konkretnymi zadaniami wywiadowczymi.

M.M.-M.: Wskazał Pan, że w 1947 roku nastąpił kres funkcjonowania wielu struktur konspiracyjnych, a jakie były dalsze losy tworzących je osób?

T.Ł.: Trzeba przyznać, że mamy tu do czynienia z najbardziej zdeterminowaną grupą b. żołnierzy AK, gotową na kontynuowanie walki o niepodległość Polski. Z tego też powodu komunistyczny resort bezpieczeństwa starał się ją fizycznie wyniszczyć. Ludzie ci nie mieli w gruncie rzeczy odwrotu. Jeżeli pyta Pani o dalsze losy konspiratorów, mogę powiedzieć, że spora grupa byłych żołnierzy ROAK wchodzących w skład głównej struktury roakowskiej, czyli Inspektoratu Mazowieckiego ROAK, współtworzyła później 16. Okręg Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, który działał na terenie Mazowsza północnego aż do początku lat 50. Edward Dobrzyński ps. Orzyc, który był najpierw komendantem jednego z obwodów ROAKu, został później komendantem jednego z powiatów Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Zginął w 1949 roku w wyniku zasadzki zorganizowanej przez agenturę resortu bezpieczeństwa.

Zdjęcia z archiwum UB, ciała poległych żołnierzy oddziału Puszczyka, zwłoki por. Wacława Grabowskiego drugie od prawej.

Mamy wreszcie przykład por. Wacława Grabowskiego ps. Puszczyk, który działał w strukturach ROAKu na terenie powiatów przasnyskiego i mławskiego. Który w 1945 roku wyjechał nielegalnie na Zachód i wrócił z jakimiś zadaniami, których istoty nie znamy. W terenie utrzymał się aż do 1953 roku. Poległ 5 lipca w Niedziałkach pod Mławą wraz ze swoimi siedmioma podkomendnymi. Mamy wreszcie przykład niezwykle szlachetnej postaci – ppor. Wiktora Zacheusza Nowowiejskiego ps. Jeż. Był on dowódcą jednej z drużyn partyzanckich jedynego oddziału Obwodu AK Mława działającego w okresie okupacji niemieckiej Stefana Rudzińskiego ps. „Wiktor”. Był z wykształcenia nauczycielem, który został komendantem powiatu przasnyskiego ROAK. Został zabity przez żołnierzy ludowego Wojska Polskiego w grudniu 1946 roku, w ramach akcji „zabezpieczania” wyborów do Sejmu Ustawodawczego.

reklama

Większość dowódców Ruchu Oporu Armii Krajowej zginęła, inni wpadli w ręce resortu bezpieczeństwa. Komendant Inspektoratu Mazowieckiego ROAK ppor. Stanisław Rożek ps. Przebój był tak katowany podczas śledztwa, że stracił zdrowie psychiczne i stał się wrakiem człowieka.

Stefan Szmakfefer, który zalegalizował się w sierpniu 1945 roku na Dolnym Śląsku, był trzykrotnie aresztowany, ostatni raz w czerwcu 1950 roku. Pomimo bardzo ciężkiego śledztwa, resortowi bezpieczeństwa nie udało się mu niczego udowodnić, nawet tego, że był postacią, za którą go uważano w okresie konspiracji. Okazało się, że był to człowiek, który charakteryzował się nawet wybierając się na spotkania ze swoimi podkomendnymi, dlatego też ci podczas konfrontacji nie byli w stanie go rozpoznać. W starciu z komunistycznym aparatem represji zdawał się być bez szans, a jednak potrafił zapanować nad śledztwem. Grał rolę człowieka, który niczego nie wiedział, niczym nie dowodził, o niczym nie decydował. Najlepszym dowodem jakości jego gry jest raport jednego z oficerów operacyjnych z więzienia we Wronkach, w którym się ostatecznie znalazł. Zanotowano w nim, że jest to człowiek o ograniczonych horyzontach myślowych, mało inteligentny. Potrafił grać w sposób konsekwentny. Zresztą agentura, którą podesłano mu do celi doniosła w jednym z meldunków, że powiedział: „Wiedzą o mojej działalności przedwojennej i pewnie za to dostanę w łeb, ale o tym, co robiłem w czasie wojny - nie wiedzą i ode mnie się nie dowiedzą”. Warto dodać, że przed wojną był zastępcą naczelnika wydziału społeczno-politycznego w komisariacie rządu w Warszawie i odpowiadał m.in. za zwalczanie komuny na terenie stolicy. W ciągu 20 lat zajmowania się podziemiem niepodległościowym poznałem dwóch równie twardych i konsekwentnych ludzi i on jest jednym z nich.

M.M.-M.: To z pewnością postać ciekawa i zasługująca na biografię.

T.Ł.: Tak, to człowiek-widmo, który odegrał gigantyczną rolę jeśli chodzi o działalność podziemia niepodległościowego na Mazowszu, a który z uwagi na swój własny wybór zapadł się w kompletny niebyt. Nawet jego nazwisko, które ukazywało się we wcześniejszych publikacjach, było przekręcane. W ogóle nie brano go też pod uwagę jako głównego animatora ruchu oporu.

reklama

Z inicjatywy IPN wystąpiliśmy do prezydenta PR z wnioskiem o pośmiertne nadanie Stefanowi Szmakfeferowi odznaczenia, a prezydent przyznał mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Wystąpiliśmy też do ministra Obrony Narodowej z wnioskiem o pośmiertny awans i minister nominował go pośmiertnie z przeskokiem o jeden stopień do stopnia podpułkownika. Z kolei 20 lutego tego roku nastąpi odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej Stefanowi Szmakfeferowi, w klasztorze w Zakroczymiu, gdzie ukrywał się w latach 1939-1941.

Kazimierz Krajewski (red.)
„Ruch Oporu Armii Krajowej”
cena:
60,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
IPN
Okładka:
twarda
Liczba stron:
856
ISBN:
978-83-8229-284-8
EAN:
9788382292848
Obszar Warszawski AK, na jego północnych terenach powstały najsilniejsze ośrodki ROAK (fot. Lonio17)

M.M.-M.: Bardzo często wspomina Pan o działaniach realizowanych na terenie Mazowsza. Czy można wskazać, że to właśnie tam znajdował się matecznik ROAK?

T.Ł.: Tak, zdecydowanie. Należy też zastanowić się, jakie były tego przyczyny. Obszar Warszawski AK składał się przecież z trzech podokręgów: zachodniego, północnego i wschodniego, a losy każdego z nich potoczyły się zupełnie inaczej. Podokręg wschodni kryptonim „Białowieża” padł ofiarą wielkiej operacji NKWD jeszcze jesienią 1944 roku. Ostatni komendant tego podokręgu ppłk Lucjan Szymański ps. Janczar i jego szef wywiadu mjr Józef Cieszko ps. Jordan zostali aresztowani i zamordowani w więzieniu przy ul. 11 Listopada wiosną 1945 roku. W zasadzie z tego podokręgu zostały tylko niewielkie skupiska konspiratorów, które później zasilały różnego rodzaju inicjatywy niepodległościowe. Podokręg zachodni wziął ograniczony udział w akcji „Burza”, a po 16 stycznia 1945 właściwie się rozpadł. Przestał istnieć w ciągu kilku tygodni. Wydaje się, że nastąpiło to głównie z powodu frustracji miejscowych konspiratorów, którzy przygotowywani przez cały okres okupacji niemieckiej do otwartej walki z Niemcami, takiego spełnienia nie doznali. Z kolei podokręg północny działał w najgorszych warunkach, bo znaczna jego część znajdowała się na terenach włączonych do III Rzeszy. Okazał się jednak najlepiej przygotowanym podokręgiem do jakościowej zamiany okupacji niemieckiej na okupację sowiecką, a zawdzięczał to przede wszystkim Stefanowi Szmakfeferowi.

M.M.-M.: Wskazuje Pan w publikacji, że mazowieckie struktury wyróżniało to, że aktywnie prowadzona była przez nie propaganda. Działalność ta była charakterystyczna tylko dla tego okręgu.

T.Ł.: Mamy tutaj do czynienia z próbą odwzorowania form działalności, które istniały w okresie Armii Krajowej. Inspektorat Mazowiecki ROAK wydawał Biuletyn Mazowiecki ROAK. Charakterystyczne jest to, że później 11. Grupa Operacyjna MSZ również wydawała Biuletyn Mazowiecki. Co więcej, nawiązywała numeracją do wcześniejszego biuletynu, co stanowi pośrednie potwierdzenie tego, że mamy do czynienia z ciągłością organizacyjną.

reklama

M.M.-M.: W konspirację zaangażowani byli nie tylko dorośli. Pod szyldem ROAK w latach 40. działały też grupy młodzieżowe, które skupione były wokół dwóch głównych ośrodków, czyli Krakowa i Warszawy.

T.Ł.: Tak, tyle tylko, że w tym przypadku mówimy o przykładach wykorzystywania tego znaku w sposób symboliczny. Znaki te nie opisywały określonych struktur, były raczej dowodem tego, że dla młodych konspiratorów AK i potrzeba stawiania oporu były czymś ważnym. Młodzieżowe grupy działały szczególnie prężnie w rejonie Krakowa i pod Warszawą, w okolicy Milanówka, Pruszkowa i Żyrardowa. W latach 40. faktycznie pojawił się szereg różnego rodzaju grupek (kilkunastoosobowych, czasami kilkudziesięcioosobowych), które odwoływały się do tych znaków. Charakterystyczne dla tych inicjatyw było to, że nigdy nie trwały dłużej niż kilka, kilkanaście miesięcy. Z racji braku doświadczenia konspiracyjnego aktywność tych młodych ludzi, narażona była w sposób niezwykle brutalny na działania operacyjne ze strony komunistycznej.

M.M.-M.: Jakie trudności napotkali Państwo podczas prowadzenia badań? Z pewnością pracę utrudniał brak dokumentacji czy fakt, że dzieje badanych organizacji uległy mistyfikacji i mitologizacji.

T.Ł.: Na półkach księgarskich znajduje się mnóstwo publikacji związanych z konspiracją niepodległościową, a przez to mamy wrażenie, iż jest to zjawisko świetnie poznane, rozłożone na czynniki pierwsze i w zasadzie niewiele można już nowego powiedzieć. Jednakże muszę sprostować, że to nieprawda. Mamy przesyt popkultury, która popularyzuje zjawisko żołnierzy wyklętych i która zaczyna wpływać na jakość badań naukowych, prowadząc niejednokrotnie  do fałszowania obrazu. Kiedy zaczynamy przyglądać się różnym zjawiskom, okazuje się, że to, co przez kilkanaście lat funkcjonowało jako pewien aksjomat, przestaje nim być. Przykładem takiego zjawiska jest właśnie historia Ruchu Oporu Armii Krajowej. Nawet redaktorzy „Atlasu Podziemia Niepodległościowego” we wstępie stwierdzili, że mamy tutaj do czynienia z siatką struktur ROAKowskich działających na terenie całej Polski, które są ze sobą powiązane, a to jest ewidentna nieprawda. Z wieloletnich badań, które prowadziliśmy wynika, że mamy tu do czynienia – jak już mówiłem – z dwoma nurtami: symbolicznym i strukturalnym, który odnosi się wyłącznie do Mazowsza.

reklama

Jeśli chodzi o komplikacje związane z wykorzystywaniem tej nazwy, muszę powiedzieć, że mamy do czynienia z potrójnym fałszowaniem terminologii i przypisywaniem nazwy ROAK grupom, które jej nigdy nie wykorzystywały. Takich fałszerstw dokonywali ujawniający się w 1947 roku żołnierze różnych struktur poakowskich, którzy w ten sposób starali się wpisać w pewien schemat działań. Co więcej, resort bezpieczeństwa i jego pracownicy w latach 60. i 70., tworząc charakterystyki i opracowania, nie mogąc przypisać różnym grupom poakowskim takich czy innych nazw, bardzo często posługiwali się nazwą ROAK jako szyldem, który charakteryzował poakowski „rozsyp organizacyjny”. Pewnych fałszerstw dokonywali też sami kombatanci, którzy w latach 90. posługiwali się tą nazwą, ponieważ nie wiedzieli jakiej nazwy użyć, zwłaszcza w odniesieniu do okresu przejściowego między rozwiązaniem AK a utworzeniem delegatury Sił Zbrojnych na kraj, czy też między okresem funkcjonowania DSZ i utworzeniem Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

Wielokrotne fałszerstwa doprowadziły do tego, że obok oddziałów np. batalionu „Znicz”, który najprawdopodobniej posługiwał się nazwą ROAK, używanie jej przypisuje się oddziałowi kpt. Antoniego Hedy-Szarego z Kielecczyzny, z okresu, kiedy rozbijał więzienie w Kielcach, ale też pododdziałowi zgrupowania „Błyskawica” Józefa Kurasia „Ognia”. Tej samej nazwy używa się w odniesieniu do struktur poakowskich na terenie Inspektoratu Radzyń-Podlaski. Nazwa te również jest używana do struktur WIN na terenie obwodu Krotoszyn. Te wszystkie tezy są nieprawdziwe. Wymagały weryfikacji, a przez kilkadziesiąt lat nikt tego nie robił, przekazując w kolejnych publikacjach fałszywy obraz ruchu oporu.

Antoni Heda (1916-2008) - polski dowódca wojskowy ps. "Szary" - "Szary"), weteran polskiego ruchu oporu w czasie II wojny światowej, a później ruchu niepodległościowego przeciwko okupacji sowieckiej po wojnie (domena publiczna).

M.M.-M.: Podejrzewam, że badania będą kontynuowane i życiorysy, które udało się wydobyć niejako z mroków niepamięci zostaną spisane, a może to już się stało?

T.Ł.: Tak, z pewnością tak. W przypadku Stefana Szmekfefera powstała już broszura. Jest rozszerzoną formą artykułu, który został zamieszczonym w omawianym tomie. Uważamy, że jest to jedna z postaci, którą należy przywrócić pamięci społecznej.

M.M.-M.: Kończąc, muszę zapytać o tytuł: „ROAK, czyli dzika gałąź AK”, ponieważ brzmi intrygująco. Skąd taki pomysł?

T.Ł.: Tego określenia użył ppłk Łukasz Cieplińśki w jednym z raportów, odnosząc tę nazwę do oddziału pozostałego po zgrupowania kpt. Mariana Bernaciaka ps. Orlik (dowódcy Samoobrony Inspektoratu Puławskiego DSZ-WiN). To pokazuje, że dla głównego nurtu poakowskiego – nawet odstępstwo od statutowych form działania traktowane było jako dowód „zdziczenia” – mimo że formalnie oddział „Orlika” – później dowodzony przez por. Witolda Wilczyńskiego „Żuka” był przecież cały czas oddziałem lubelskiego WiN-u. Główny nurt uzurpował sobie po prostu prawo do decydowania, kto jest głównym depozytariuszem tradycji organizacji matki, czyli AK. Wszystkie inicjatywy o charakterze lokalnym, które również odnosiły się do tej tradycji, były określane przez niego w sposób deprecjonujący jako owa dzika gałąź.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Kazimierz Krajewski (red.)
„Ruch Oporu Armii Krajowej”
cena:
60,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
IPN
Okładka:
twarda
Liczba stron:
856
ISBN:
978-83-8229-284-8
EAN:
9788382292848
reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone