Tomasz Gliniecki, Dmitriy Panto – „Krzywy obraz wojny. Armia Czerwona w Gdańsku i Prusach w 1945 r.” – recenzja i ocena
Tomasz Gliniecki, Dmitriy Panto – „Krzywy obraz wojny. Armia Czerwona w Gdańsku i Prusach w 1945 r.” – recenzja i ocena
Książka, a w zasadzie album pod tytułem,,Krzywy obraz wojny. Armia Czerwona w Gdańsku i Prusach w 1945 r.”, którego autorami są Tomasz Gliniecki i Dmitriy Panto, ukazuje wydarzenia związane z przemarszem Armii Czerwonej przez Pomorze. Publikacja ta została wydana przez Muzeum II Wojny Światowej.
Książka ma charakter naukowego komentarza do zbioru zdjęć. Narracja książki została oparta o szereg dokumentów zaczerpniętych z archiwów państwowych i prywatnych zarówno polskich jak i rosyjskich (w wykazie polskich archiwów zabrakło Archiwum Akt Nowych. Autorzy wykorzystali również opublikowane teksty źródłowe (na ogół wspomnienia uczestników wydarzeń) w języku polskim, rosyjskim i niemieckim. Tak zebrany materiał źródłowy wsparty został licznymi opracowaniami w postaci prac naukowych, tekstów internetowych również wielojęzycznych.
Książka ma przejrzystą strukturę i składa się z czterech zasadniczych rozdziałów pióra Tomasza Glinieckiego oraz piątego autorstwa Dmitrya Panto. Rozdział pierwszy poświęcony został roli fotokorespondentów wojennych w Armii Czerwonej. Propaganda sowiecka bardzo dbała, aby czerwonoarmiści ukazywani byli jako wyzwoliciele, a Niemcy jako pokonani i złamani. Stąd tak wiele fotografii zniszczonych niemieckich miasta, zdruzgotanego sprzętu wojskowego (s. 8–63). Rozdział drugi opisuje działania wojskowe w ramach 2 Frontu Białoruskiego toczące się w 1945 r. tj. operacje wschodniopruską oraz operacje wschodniopomorską (s. 64–105). Rozdział trzeci ukazuje Armię Czerwoną jako zwycięską, która dokonuje zemsty na Niemcach. Rozmach z jakim żołnierze wprowadzali w życie zachęty swoich przełożonych do bezpośredniego odwetu za krzywdy wyrządzone w czasie niemieckiej agresji i okupacji zaskoczył nawet ich samych. Niekiedy podejmowano próby studzenia emocji żołnierzy, na ogół nieskutecznie. Dochodziło więc do rozbojów, grabieży i gwałtów.
W jednej z przytoczonych przez autorów relacji czytamy:
,,To nie jest wyraźnie zemsta. Musimy wyjaśnić, że wszystkie rzeczy i zwierzęta zdobyte są krwią naszego narodu i że wszystko to powinniśmy wywieść do siebie i dzięki temu w jakieś mierze poprawić ekonomię naszego kraju, byśmy stali się jeszcze silniejszy od Niemców. Żołnierzowi trzeba po prostu wyjaśnić, że zdobyliśmy to, ale powinniśmy obchodzić się ze zdobyczami po gospodarsku. Powiedzieć trzeba, że jeżeli zabijesz na tyłach jaką tam staruszkę Niemkę, to upadku Germanii tym nie przyspieszy. Oto niemiecki żołnierz – zlikwiduj go, ale oddającego się do niewoli odprowadź na tyły. Trzeba nakierować uczucie nienawiści na zabijanie żołnierzy na polu walki. I nasi ludzie rozumieją to...”
Rozdział czwarty stanowi zbiór fotoreportaży autorstwa Arkadija Szajechta (1898–1959) – oficera radzieckiego, który towarzyszył żołnierzom 2. Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej podczas wkraczania na tereny dawnych Prus Zachodnich i Prus Wschodnich (s. 126–195) i autora większości zdjęć zamieszczonych w pracy. Rozdział piaty poświęcony został biografii autora wykorzystanych w publikacji zdjęć. Ciekawie jest tutaj ukazana historia życia fotografia, która nie pozostała bez wpływu na sposób postrzegania i ukazywania przez niego żołnierzy Armii Czerwonej oraz grozy wojny. Zdjęcia jawią się wyjątkowo ponuro, zwłaszcza te ukazujące skalę zniszczeń w Gdańsku, Elblągu czy Fromborku.
Z całą pewnością recenzowana pozycja jest warta uwagi i jej przestudiowania. Jej największą zaletą jest perspektywa naocznego świadka i uczestnika wydarzeń, dzięki której możemy lepiej zrozumieć wydarzenia ostatniej fazy II wojny światowej. W ten sposób historia przestaje być sumą wydarzeń i dat, lecz zyskuje żywą twarz i nabiera kształtów. To zdecydowanie dobry sposób, by z przekazem o największym konflikcie w dziejach trafić do młodszego pokolenia. Zachęcam do lektury.