Tomasz Bonek – „Demony śmierci. Zbrodniarze z Gross-Rosen” – recenzja i ocena
Tomasz Bonek – „Demony śmierci. Zbrodniarze z Gross-Rosen” – recenzja i ocena
Tomasz Bonek jest dziennikarzem i reporterem, w swojej karierze prowadził śledztwa na temat tajemnic II wojny światowej i hitlerowskich skarbów, których wynikiem były książki „Lubiąż. Mroczne tajemnice opactwa” oraz „Zaginione złoto Hitlera. Bezpieka PRL na tropie skarbu Festung Breslau”. Napisał również „Chemię śmierci. Zbrodnie w najtajniejszym obozie III Rzeszy” opowiadającą o losach więźniów obozów Dyhernfurth I i II. Najnowsza publikacja, podobnie jak poprzednia wydana nakładem wydawnictwa Znak, zatytułowana „Demony śmierci. Zbrodniarze z Gross-Rosen” podejmuje temat jednego z najcięższych nazistowskich obozów koncentracyjnych.
W porównaniu z Auschwitz-Birkenau, KL Gross-Rosen jest stosunkowo mniej znany i odwiedzany, autor wyraża nadzieję, że jego książka przyczyni się do zmiany tego tanu rzeczy i tragedia ofiar Gross-Rosen będzie równie żywa w pamięci Polaków. Opiera się głównie na relacjach byłych więźniów, zatytułowanych „Przeżyliśmy Gross-Rosen” i przechowywanych w Muzeum Gross-Rosen, jak również na materiałach zachowanych w innych obozach i archiwach. Opowieść o koszmarze, jakiego doświadczyli więźniowie, zwani heftlingami, snuta jest niejako przez nich samych, na podstawie ich własnych wspomnień i spostrzeżeń.
Książka składa się z jedenastu rozdziałów i choć każdy z nich skupia się na różnych aspektach obozowej rzeczywistości, stale przewijają się w nich wątki dotyczące głodu, strachu, wycieńczenia, przemocy, chorób i śmierci. KL Gross-Rosen powstał na Dolnym Śląsku w 1940 r., pierwotnie jako filia KL Sachsenchausen, po niecałym roku stał się samodzielnym obozem. Więźniowie zmuszani byli do katorżniczej pracy w kamieniołomach, a niezwykle trudne warunkami panujące w tym kacecie zyskały mu miano jednego z najcięższych. Wedle wypowiedzi jednego z heftlingów, „w Auschwitz było przy nim jak w sanatorium”. Autor przytaczając relacje byłych więźniów przedstawia realia życia w obozie, dowodząc potwornej słuszności tego stwierdzenia. W Gross-Rosen panował wielki głód, według wyliczeń dzienna dawka kalorii na osobę nie przekraczała tysiąca, co w połączeniu z pracą ponad siły i brakiem podstawowych składników odżywczych powodowało wielkie wycieńczenie i spustoszenie organizmu. Zwiększało to podatność na choroby zakaźne, układu pokarmowego, zakażenia bakteryjne, na które więźniowie i tak byli narażeni z powodu tragicznych warunków sanitarnych.
Kilka pierwszych rozdziałów skupia się na tych kwestiach, aby następnie przejść do części będącej rozwinięciem podtytułu, czyli opowieści o zbrodniarzach z Gross-Rosen. Komendantami obozu byli wysoko postawieni SS-mani, kolejno Arthur Rödl, Wilhelm Gideon i Johannes Hassebroek, jednak w pamięci więźniów najbardziej zapisali się ich sadystyczni podwładni, członkowie załogi, tacy jak Anton Thumann, Karl Gallasch, oraz kapo i blokowi, najczęściej rekrutujący się z niemieckich przestępców i znęcający się nad heftlingami bez opamiętania. Szczegółowo opisana przemoc i brutalność tych ludzi pozwala zrozumieć ogrom bólu, cierpienia i strachu, który panował w obozie. Na porządku dziennym była śmierć więźniów w wyniku pobicia, oprawcy wspomagali się także truciznami i zastrzykami z fenolu. Chorzy i wycieńczeni mieli nikłe szanse na wyzdrowienie, ponieważ warunki panujące w obozowym „szpitalu” zwanym rewirem, urągały wszelkim zasadom sztuki lekarskiej i higieny. Więźniów wykorzystywano także do pracy w innych filiach i obozach, jak Dyhernfurth I i II, z których zyski, jak zawsze, czerpała załoga Gross-Rosen. Ostatnie rozdziały książki opisują marsze śmierci i transporty po ewakuowaniu obozu w przededniu końca wojny.
Obraz obozu Gross-Rosen jest przerażający, skala sadyzmu jaką przejawiali ludzie sprawujący nadzór nad więźniami wydaje się niewyobrażalna. Pomimo dowodów i świadków, nie wszystkim z nich udało się wymierzyć sprawiedliwość. Tomasz Bonek szeroko opisuje relacje panujące w obozie i okrucieństwa wyżej postawionych, nie tylko SS-manów, ale też więźniów. Zamieszczone w książce fotografie ukazują członków załogi obozu, które skontrastowane są z uderzającymi dowodami ich zbrodniczej działalności. Autor skupia się na kilku najbardziej morderczych i okrutnych oprawców, którzy szczególnie zapadli w pamięć więźniom, choć z pewnością było ich o wiele więcej. Porusza także kwestię wyzwalania w obozach najgorszych instynktów, przywołując przykład między innymi Karla Gallascha, który przed pracą w obozie nie wykazywał tendencji do okrucieństwa, z którego później zasłynął.
„Demony śmierci. Zbrodniarze z Gross-Rosen” przedstawiając warunki życia w obozie uznawanym za cięższy od Auschwitz porusza kwestie nie tylko ludzkich zbrodniarzy. Demonami śmierci były także głód, wycieńczająca praca, choroby, brud, przeludnienie i odmawianie człowieczeństwa innym ludziom. Książka Tomasza Bonka nie jest lekką lekturą. Naturalistycznie i bez cenzury przedstawia koszmarną rzeczywistość, tak, jak zapamiętali ją więźniowie. Zachęcam każdego do jej przeczytania, pamięć o tych wydarzeniach nie zaginęła i aby zgodnie z pragnieniem autora, cierpienia będące udziałem tak wielu ludzi nie zostały zapomniane.