Tom Judah – „Czas wojny. Opowieści z Ukrainy” – recenzja i ocena
Tim Judah, piszący reportaże o sytuacji na Ukrainie, a także korespondent „The Economist” na Bałkanach, przemierzył szlak od Kijowa aż do Doniecka i Besarabii rozmawiając z ludźmi o sytuacji panującej w ich kraju. Co ciekawe, w odróżnieniu od większości korespondentów (zarówno tych z Zachodu, jak i Wschodu), nie opisuje tylko rzeczywistości nagłówkami z prasy. Zamiast tego sięga do historycznych korzeni Ukrainy. Historia, a właściwie należałoby powiedzieć polityka historyczna, jest bowiem orężem, po które obie strony konfliktu sięgają równie często, jak po karabiny i rakiety.
„Czas wojny. Opowieści z Ukrainy” trudno jednak nazwać zbiorem reportaży. Ogromne wyczucie, zrozumienie i – nie ukrywajmy – wiedza autora o opisywanych terytoriach sprawiają, że jest to po prostu czysty zapis tego, co każdemu z mieszkańców „w duszy gra”. Judah umie doskonale połączć zastaną rzeczywistość - która nawet dwadzieścia kilka lat po ogłoszeniu niepodległości w niczym nie przypomina kraju demokratycznego - z trudną historią zróżnicowanych pod względem kulturowym i etnicznym ziem tworzących dzisiejszą Ukrainę. Bardzo trafnie ocenia także, że Rosja potrafi wygrywać emocje sięgające nawet okresu sprzed II wojny światowej, co powoduje wewnętrzny rozłam wśród Ukraińców. Sytuacji nie poprawia fakt, że władze w Kijowie nie działają zbyt energicznie w kwestii pomocy dla regionów, które pozostawione są na pastwę lokalnych układów korupcyjno-mafijnych. To poczucie osamotnienia i braku oparcia w państwie jako całości sprzyja sympatiom prorosyjskim, a także przyjęciu propagandowego stwierdzenia o „banderowcach z zachodu”.
Jak możemy dowiedzieć się z książki Judaha już samo określenie kogoś jako Ukraińca (w kontekście tożsamościowym, nie posiadanego obywatelstwa) jest nader problematyczne. Po latach przymusowego komunistycznego zrównywania wszystkich jako Ukraińców wiele mniejszości etnicznych zaczyna głośno wyrażać swoją odmienność. Nie znaczy to jednak, że ich marzeniem była destabilizacja całego kraju. Chcieliby tylko czuć się istotną jego częścią.
Poza doskonałym stylem prowadzenia narracji i oddaniu głosu ludziom i ich problemom, a także wyczuciu historycznego nawarstwienia problemów na Ukrainie, autor przykuwa uwagę czytelnika doborem opowieści. Każda następna wynika z poprzedniej. Co Besarabia ma wspólnego z Donieckiem? Jak pokazuje Tim Judah bardzo wiele. Można też natrafić w książce na pochwałę Polaków, którzy są wstanie oprzeć się pokusom rewizjonizmu historycznego i nie odpowiadają na prowokacje rosyjskie dotyczące możliwości powrotu części zachodniej Ukrainy w granice Rzeczypospolitej. Wyraża także zrozumienie dla naszego uporu, aby w historii m.in. Lwowa znalazły się wzmianki o polskim wkładzie w rozwój tego miasta i sprzeciw wobec przedstawiania Polski jako okupanta na równi z III Rzeszą i ZSRS.
Choć wydaje nam się, że jako mieszkańcy kraju sąsiadującego z Ukrainą, którego duża część obywateli przez pokolenia mieszkała na jej obecnym terytorium, wiemy wszystko o naszych sąsiadach, to jednak wiele informacji podanych w książce „Czas wojny. Opowieści z Ukrainy” może być zupełnie nowych. Wątpię bowiem czy wiedza o trudnościach z jakimi borykają się mieszkańcy odległych od nas rejonów na co dzień – i to tych bynajmniej nie wynikających z trwającej wojny – była powszechna. Tym bardziej warto sięgnąć po recenzowaną pozycję. Być może pozwoli ona dostrzec zawczasu niebezpieczeństwa przyjmowania niepogłębionej narracji historycznej w naszym własnym kraju. Gorąco zachęcam do lektury!