Timur Vermes – „On wrócił” – recenzja i ocena
Książka ukazuje się wreszcie na polskim rynku wydawniczym. W Niemczech króluje na listach bestsellerów praktycznie nieprzerwanie od 2011 roku. Jej publikacji towarzyszył swego rodzaju skandal, bo dotyka ona tematu, który dla Niemców jest tabu. Poruszanie go wymaga dużej ilości taktu i dyplomacji, łatwo można bowiem zostać wyklętym przez opinię publiczną lub znaleźć się na ławie oskarżonych. Szanowni Czytelnicy, jeśli jeszcze nie wyczytali w polskiej prasie nic na temat tej książki, zdążyli już pewnie się domyślić, jaki problem porusza ta kontrowersyjna powieść.
Pomysł na fabułę jest zasadniczo prosty i jest powieleniem schematu „wybieramy (nie)znaną postać z innej epoki, wrzucamy ją do dzisiejszego świata, następnie śmiejemy się z niej albo współczujemy, pomstując na XXI wiek”. Z tym, że głównym bohaterem nie jest byle kto, a sam „On”, wybitny polityk, wódz wojenny, ideolog, twórca III Rzeszy – Adolf Hitler. Zbrodniarz budzi się jak deus ex machina pod koniec sierpnia 2011 roku w centrum Berlina. Na sobie ma mundur z 1945 roku (trochę śmierdzący benzyną z niewiadomych przyczyn, główny bohater tłumaczy sobie, że „zapewne Ewa chciało go wyczyścić”), a w głowie typowo dyktatorski sposób myślenia. Rusza w czeluści współczesnych Niemiec i meandry kultury masowej. Rynek pracy zmienił się przecież znacznie przez ostatnie siedemdziesiąt lat – nie ma pracy na stanowisku Führera. Jednak doświadczenie zawodowe wyniesione z poprzedniego zakładu pracy okazuje się przydatne i w Republice Federalnej Niemiec. Bardzo szybko zaczyna pracę jako showman telewizyjny. Czy doprowadzi do powstania IV Rzeszy? Jeśli Cię to interesuje, Czytelniku, sięgnij po książkę Vermesa.
Przeczytaj:
„On wrócił” jest jednak przede wszystkim pamfletem na Niemcy i na całą współczesną rzeczywistość. Z jednej strony, żeby zrozumieć dużą część dowcipów zamieszczonych w książce, odbiorca powinien posiadać jako takie rozeznanie w niemieckiej polityce i problemach społecznych. Z drugiej zaś na przykładzie książki Vermesa łatwo jest dostrzec, jak daleko sięga globalizacja. Dla przykładu: Hitler zmienia kanały telewizyjne i w zjadliwy sposób komentuje programy. Nie wiem, jakie uciechy serwują telewidzom niemieckie stacje, wiem natomiast, jakimi polskie raczą Polaków.
Kolejną zaletą książki Vermesa jest styl. Autor w bardzo przekonujący (i przerysowany) sposób próbuje odtworzyć sposób myślenia głównego bohatera (narrator w książce jest rzecz jasna pierwszoosobowy). Bardzo ciekawie zostały przedstawione mowy Hitlera. Napisane niejako w formie wiersza, pozostawiają takie pole do interpretacji, że można rozważyć uczenie ich na pamięć dzieci i posyłanie na konkursy recytatorskie. Wykreowany obraz świata jest bardzo plastyczny. Czytelnik bez trudu wyobrazi sobie barwny i zabawny w swych detalach film. Zresztą podobno niebawem czeka nas premiera ekranizacji powieści.
Polecamy też:
- Korwin-Mikke i historia. Czy Hitler nie wiedział o Holokauście?
- Do czego służy Hitler? Prawo Godwina i potoczna wiedza historyczna
Jeśli ktoś poszukuje przyjemnej lektury, która pozwoli na oderwanie się od rzeczywistości i spojrzenie na nią w krzywym zwierciadle, powinien sięgnąć po książkę Vermesa. Nie oznacza to jednak, że nie stawia ona ważnych pytań. Przede wszystkim warto zastanowić się nad ryzykiem odrodzenia się systemu totalitarnego we współczesnym świecie – niekoniecznie jako systemu państwowego, ale w innej formie. Nadto warto też pochylić się nad dopuszczalnymi granicami satyry, skoro w tak lekki sposób można podejść do tematu zmartwychwstania Adolfa Hitlera.
Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk