Thorgal – recenzja i ocena komiksu
Gwiezdne dziecko
„Thorgal”, bo o nim mowa, powstał w wyobraźni belgijskiego scenarzysty Jeana van Hamme'a oraz polskiego rysownika Grzegorza Rosińskiego. Pierwszy tom serii ukazał się w styczniu 1980 roku, natomiast do Polski trafił dzięki Krajowej Agencji Wydawniczej „już” osiem lat później. O popularności serii w kraju niech świadczą trzy kolejne wznowienia – w roku 1991, zainicjowane równocześnie przez wydawnictwa Orbita i Korona (które spasowało po trzech numerach), oraz – zaczynający się w 1999 roku – reprint Egmontu.
Kolejne odcinki przygód Thorgala powstają do dziś, zaś dzielny wojownik stał się ikoną europejskiego komiksu. Jest to jedna z tych nieśmiertelnych pozycji, które sprzedają się doskonale mimo tego, że ich poziom z biegiem lat spada, jak choćby Mateja z K-120. Thorgal dołączył więc do zaszczytnego grona Asteriksów, Yansów i im podobnych herosów. Czy zasłużenie?
Mitologia i bohaterowie
W X wieku naszej ery miało miejsce zdarzenie, które wpłynęło na historię ludów Skandynawii. Na Ziemi pojawili się przybysze z gwiazd, lud bardzo zaawansowany technologicznie, a wraz z nimi dziecko, które jako jedyne przetrwało exodus obcej rasy. Odnaleziony przez wikingów malec został nazwany Thorgalem Aegirssonem – na cześć Thora i Aegira, bogów sprawiedliwości i wojny, za których syna uchodził. Dorastając pod opieką przybranego ojca, Thorgal uczył się zwykłego, ludzkiego życia, nie wiedząc wiele o swojej przeszłości. Punktem zwrotnym było dla niego zakochanie się w Aaricii, córce Gandalfa Szalonego, który znienawidził naszego bohatera i skazał go na wygnanie. Thorgalowi udało się jednak połączyć z ukochaną i mimo wielu niebezpieczeństw, na które wciąż jest narażony, dobrze spełnia obowiązki męża i ojca. Przeżywając niesamowite, często wręcz magiczne przygody, syn Aegira spotyka na swej drodze mnóstwo postaci, z których niejedna mogłaby dorobić się odrębnej serii komiksowej. Warto wspomnieć tak ciekawe osobowości, jak feministyczna, nieprzewidywalna wojowniczka Kriss de Valnor, tajemnicza Strażniczka Kluczy, mądry i powściągliwy starzec Drewniana Noga, narwany Tjall, Jorund Byk czy wielu, wielu innych.
Dobrze zarysowane postaci są niewątpliwie wielkim atutem serii. Właściwie nie ma tu sytuacji, jak z filmów Kusturicy, w których bohaterów opisuje nie osobowość, ale np. fakt, że jeden posiada małpę, a drugi nosi koszulę w kratę. Leżące u fundamentów scenariusza teorie paleoastronautyczne są widoczne, jednak nie przesądzają o jego fantastyczno-naukowym charakterze. Można nawet powiedzieć, że tezy Ericha von Dänikena, Johannesa Fiebaga i innych entuzjastów paleo-SETI zostały wykorzystane jako pretekst do jeszcze ciaśniejszego upakowania komiksu z elementami fantasy! Co zaskakuje, świat stworzony przez duet Rosiński-Van Hamme jest przy całym swoim bogactwie bardzo spójny. Zupełnie nie przeszkadza połączenie fantastyki z fantazją - przeciwnie, tworzy znakomity, egzotyczny koktajl, niemożliwy do podrobienia ze względu na oryginalne pomysły. Nieco dyskredytuje to ufologów, gdyż udowadnia, że ich teorie są tak samo prawdopodobne jak to, że kiedyś istniały elfy i krasnoludki. Wiarygodność to jednak ich problem, a czytelnikom pozostaje zachwycanie się niezwykłą wizją autorów.
Piękno w ramkach
Tak jak Rumcajs nie byłby sobą bez Cypiska, tak Thorgal nie byłby równie dobry bez kapitalnych rysunków Grzegorza Rosińskiego. W komiksie nie ma nic narysowanego od niechcenia, żadnych przejawów niechlujstwa, czyli zmory komiksów amerykańskich oraz wielu mang. W Thorgalu każdy kadr jest pełen szczegółów i całe plansze bez wahania można by powiesić zamiast różnych poronionych „dzieł”, jakie goszczą w naszych galeriach.
Patrząc na serię o ćwierćwiecznej tradycji można zauważyć zmiany, które zaszły w sposobie jej rysowania. W pierwszych tomach Thorgal był postacią dużo bardziej nierealistyczną, niedopracowaną, miał wręcz cechy karykatury. Być może wynikało to z niewyrobionego wciąż stylu Rosińskiego, który mimo doświadczenia (wcześniej ilustrował m.in. „Kapitana Żbika” i „Legendarną historię Polski”) nie poradził sobie z trudem wykreowania całego świata i masy fikcyjnych postaci. Thorgal z czasem zaczął wyglądać coraz lepiej i choć nigdy nie zatracił typowo komiksowego, odrealnionego wyglądu, to odszedł od początkowej konwencji, a różnice między pierwszym a ostatnim tomem są bardzo wyraźne.
Dziedzictwo Thorgala
Przygody dzielnego Wikinga zaskarbiły sobie wierne, a przy tym naprawdę duże grono czytelników. Komiksy Van Hamme'a zostały przetłumaczone z francuskiego na dwanaście języków: hiszpański, angielski, turecki, polski, włoski, grecki, niemiecki, duński, holenderski, koreański, czeski i portugalski. Do tej pory powstało dwadzieścia osiem odcinków serii, a to zapewne nie koniec. Zaczynają jednak pojawiać się opinie, że od kilku numerów cykl zdecydowanie traci poziom. Niektórzy fani uważają, że najlepiej byłoby zakończyć Thorgala, chroniąc w ten sposób wspaniały serial przed upadkiem. Wydaje się to rozsądną propozycją, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę los, jaki spotkał znakomite niegdyś tytuły, choćby wspomnianego Asteriksa czy Yansa. W tworzeniu tego drugiego udział brał również Rosiński, lecz wycofał się z projektu wyczuwając spadek formy scenarzysty. I rzeczywiście, ostatnie tomy Yansa zawierają masę błędów logicznych, często przeczą poprzednim historiom, a jedyne co je ratuje, to znakomite rysunki Zbigniewa Kasprzaka. O ostatnim wydaniu Asteriksa lepiej nie wspominać... Miejmy nadzieję, że Rosiński wykaże się wyczuciem także w przypadku Thorgala.
Trudno jednak uwierzyć, że twórcy zarżną kurę znoszącą złote jaja. Tym bardziej, że bogate universum sprzyja tworzeniu markowych odprysków. Na szczęście nie mamy do czynienia z szaleńczym marketingiem w rodzaju Star Wars, z logiem którego można kupić chyba wszystko – od kubka do prezerwatyw (sic!). Realia fantastycznej Skandynawii były na tyle atrakcyjne, aby zakupić licencję na wydanie dwóch thorgalowych gier.
Collectioners Card Game
Wydana w Polsce przez Egmont gra karciana korzysta z bohaterów i zdarzeń ze świata Thorgala.
Karcianka nie zrobiła furory, ale nie należy się temu dziwić – gracze potrafią wymienić wiele jej wad, których nie posiada konkurencja. I tak, np. sporo do życzenia pozostawiają zasady, w których brakuje – podstawowego dla większości CCG – zarządzania zasobami. Estetyka kart pozostawia wiele do życzenia, nie ma także logicznie układającej się fabuły i przez to gra składa się z niezbyt motywujących do zabawy zadań w rodzaju „dostań się do zamku”. Zważając na to, że istnieje ogrom lepszych gier karcianych, nikogo nie dziwi, że Thorgal powoli popada w zapomnienie.
Gra komputerowa
Przybysz z gwiazd nie miał szczęścia również w przypadku adaptacji komputerowej, „Thorgal: Klątwa Odyna” jest bowiem prostą, przeciętną (do bólu) grą przygodową, w której logika znaczy mniej niż przeczesywanie kursorem całego ekranu. Jeśli o CCG pamiętają dziś nieliczni, to o grze komputerowej nie pamięta prawie nikt. Nie dało się bowiem dobrze sprzedać tworu, którego jedyną zaletą były tła wyrenderowane przy współpracy z Grzegorzem Rosińskim. Scenariusz został zaakceptowany przez Van Hamme'a, lecz napisał go ktoś inny. Historia przedstawiona w grze nie ma nic wspólnego z wydanymi dotąd odcinkami. Osią fabuły są działania Thorgala mające zmienić przyszłość, którą ujrzał w magicznym lustrze. Przyszłość, w której chce zabić własnego syna...
Zainteresowanych powiadamiam, iż gra została zamieszczona w pełnej wersji w numerze 6/2005 magazynu Play.
Przyszłość zapisana w gwiazdach
Co by nie mówić złego o ostatnich tomach i odpryskach licencyjnych, Thorgal na zawsze pozostanie w pamięci miłośników komiksu. Jest to seria w pewien sposób przełomowa, ustalająca standardy dobrego komiksu europejskiego i zarazem będąca jego wizytówką. Co będzie dalej? Tego dowiemy się z następnych komiksów, a kto wie, być może kiedyś powstanie film? Jedno jest pewne – historia kosmicznego wikinga jeszcze się nie skończyła, a przyszłość może przynieść zarówno dużo dobrego, jak i dużo złego. Miejmy nadzieję, że Thorgal nie stanie się drugim Asteriksem...
Thor i Aegir, czyli ojcowie Thorgala
Jean Van Hamme (ur. 16 stycznia 1939 r. w Brukseli), ekonomista z wykształcenia, scenarzysta z zamiłowania. Pisze powieści, pracuje dla telewizji. Jest autorem scenariuszy do komiksów, takich jak Thorgal, Largo Winch, XIII, Szninkiel, Władcy Chmielu. Laureat ponad czterdziestu nagród na terenie całej Europy.
Grzegorz Rosiński (ur. 3 sierpnia 1941 w Stalowej Woli), studiował na Akademii Sztuk Pięknych, ilustrował komiksy, projektował okładki płyt. Autor oprawy graficznej takich komiksów, jak: Kapitan Żbik, Pilot Śmigłowca, Legendarna historia Polski, Fantastyczna Podróż, Szninkiel, Yans, Skarga Utraconych Ziem. Otrzymał m.in. Grand Prix Alp na festiwalu komiksu w Sierre i nagrodę dziennikarzy na festiwalu komiksu w Durbuy w Belgii. Obecnie mieszka w Szwajcarii.
Do tej pory w serii ukazały się:
- Zdradzona Czarodziejka
- Wyspa lodowych mórz
- Trzech starców z krainy Aran
- Czarna Galera
- Ponad Krainą Cieni
- Upadek Brek Zaritha
- Gwiezdne dziecko
- Alinoe
- Łucznicy
- Kraina Qa
- Oczy Tanatloca
- Miasto zaginionego Boga
- Między Ziemią a światłem
- Aaricia
- Władca gór
- Wilczyca
- Strażniczka kluczy
- Słoneczny miecz
- Niewidzialna forteca
- Piętno wygnańców
- Korona Ogotaia
- Giganci
- Klatka
- Arachnea
- Błękitna Zaraza
- Królestwo pod piaskiem
- Barbarzyńca
Źródła:
komiksy z serii Thorgal