Teatr ognia

opublikowano: 2007-03-26, 13:00
wolna licencja
Jedni uważają ich za szaleńców, inni za „chorych” pasjonatów. „Tancerze ognia” wciąż igrają z żywiołem. To ich sposób na życie i odpowiedź na nudę dzisiejszego świata.
reklama

Dobroczynny, a zarazem niebezpieczny żywioł, jakim jest ogień, zajmuje jedno z pierwszych miejsc na piedestale pośród zasadniczych odkryć pradziejów naszej cywilizacji. Od „podtrzymywania ognia pochodzącego z zapłonów naturalnych” poprzez coraz większe doskonalenie umiejętności jego rozniecania - od zwykłego uderzania o siebie dwóch krzemieni, przez krzesiwo, a na zapałkach czy zapalniczkach kończąc - ogień na stałe wpisał się w naszą codzienność. Dzięki jego obecności odmieniło się nie tylko życie jednostki, ale i całych społeczeństw. Pomimo niewątpliwie wielkiego znaczenia w kontekście cywilizacji technicznej, posiada on inną równie ważną funkcję, zakorzenioną w kulturze, między innymi słowiańskiej, symbolizował on jednocześnie granice i świętość – ogień rozdziela i łączy, niszczy i tworzy, daje bezpieczeństwo, ale może też zabić.

Ogień komercji

Małgorzata Patelka z Katowickiej grupy "Vatiamante":Sądzę, że w każdym z nas istnieje potrzeba igrania z ogniem. Dla mnie jest to niepowtarzalne uczucie: taniec, ogniste światła i możliwość bycia w tym wszystkim. To naprawdę wciąga i w sposób zwykły niezwykle zmienia perspektywę na to wszystko, co dookoła - taka odskocznia od rzeczywistości. Nie zmienia to faktu, że panicznie boję się ognia. Uśmiech, radość, zadowolenie. Ale wszystko do momentu, aż zapłoną wachlarze i zagra muzyka. Trudno to wszystko tak po prostu opisać - tego trzeba spróbować.

Współcześnie żywioł ten nabrał nowego znaczenia - w połączeniu z tańcem stał się całkowicie nową formą ekspresji pozwalającą na przekazanie niemalże każdej myśli i każdego uczucia innym. Taniec z ogniem, połączony ze sztuką teatralną, odsłania przed artystami nowe horyzonty oraz daje nowe możliwości wyrażania samego siebie. Jednakże teatr ognia staje przed wielkim wyzwaniem i swoistego rodzaju problemem - korzyści finansowe płynące z pokazów fireshow doprowadziły do skomercjalizowania i umasowienia tej sztuki, która przeobraziła się w rozrywkę wywołującą chwilowy zachwyt i nic więcej. Straciła cały swój splendor, czyli to, dzięki czemu tak bardzo się wyróżniała i postawiła na tani kicz. Czy taniec z ogniem poradzi sobie z tym problemem? I czym w rzeczywistości jest ten teatr?

Rozhuśtana historia

Zacznijmy od początku. Czym tak naprawdę jest [fireshow], skąd pochodzi? Otóż sama sztuka „poi spinningu” wywodzi się bezpośrednio z tradycji Nowozelandzkich plemion Maorysów. Istnieją dwie teorie wyjaśniające pierwotną rolę „poi” [Poi – dosłownie „kamień na sznurku”; jest to podstawowy przyrząd wykorzystywany w Maoryskim tańcu rytualnym Haka Poi] w tej społeczności. Pierwsza teoria mówi, że była to forma komunikowania się na odległość, jednak nie jest ona udokumentowana w żaden sposób. Druga, bardziej prawdopodobna, mówi, że była to metoda treningu przędzenia. Głównymi zadaniami Maoryskich kobiet były: praca w wiosce, prowadzenie domostwa, wychowywanie dzieci i tworzenie ubrań. Kobiety ciągle chciały doskonalić swoje umiejętności tkackie i aby je rozwijać, w wolnym czasie kręciły dwoma kamieniami umocowanymi na końcu sznurka. W czasie tego „machania” pracowały nadgarstki i dłonie, dzięki czemu kobiety sprawniej posługiwały się narzędziami tkackimi. Po jakimś czasie zauważono, że w czasie tego kręcenia ciało porusza się własnym rytmem, przypominającym swoisty taniec. Od tego czasu Haka Poi (taniec z Poi) był wykonywany w czasie obrzędów, jednak na końcach lin nie mocowano już kamieni, ale ozdabiano je wstążkami lub kwiatami. Mężczyźni, widząc jak Haka Poi wpływa na kobiecą sylwetkę i zręczność, również postanowili ćwiczyć, aby pokonać swoje słabości i zdobyć siłę, zręczność oraz sprawność, – co z kolei przekładało się na rozwój zdolności łowieckich.

reklama

Igranie z ogniem

Sebastian Pawełczak - "Bas" z Warszawskiej grupy „Dropsy”:Kręcę ogniami już ponad 4 lata. Fireshow jest jednym z wielu zajęć z dziedziny kuglarstwa, które jest moją pasją. Na początku bardzo mnie pociągało ryzyko, bliskość żywiołu i wrażenie opanowania go. Początkowa fascynacja technikami przerodziła się we własny styl, który po dziś dzień rozwijam. Równolegle z zabawą ogniem staram się dbać o bezpieczeństwo swoje i innych mi podobnych. Dla nich powstał serwis www.kuglarstwo.pl , aby mogli korzystać umiejętnie z doświadczenia starszych. Dużym problemem było niedoinformowanie młodych adeptów i próby zabawy z benzyną lub Dieslem i rakotwórczym azbestem. Ważnym krokiem oprócz informacji, było dostarczenie odpowiedniego, w pełni profesjonalnego sprzętu i spowodowanie, by stał się on dostępny dla przeciętnego Kowalskiego. Ogniomaniacy są już wszędzie. Miło jest kręcić ogniami z ludźmi z różnych naszych regionów. Widzę pewne różnice w sposobie poruszania, tempie i dynamizmie innych i to mnie teraz najbardziej fascynuje.

Obecnie artyści wykonują ten specyficzny taniec przy akompaniamencie bębnów oraz innych instrumentów perkusyjnych lub przy dźwiękach muzyki płynących z głośników. Najbardziej efektowną odmianą jest taniec z ogniem. Kulki zostają nasączone łatwopalną substancją i podpalone. Ze względu na szybkie przemieszczanie się płonącej „grzanki” uzyskuje się efekt wizualny smug ognia otaczających i krążących wokół tancerza. Rozszerzono również asortyment przedmiotów wykorzystywanych w tańcu, oprócz klasycznych poi zaczęto wykorzystywać: kij, dragon-tail (łańcuch dł. ok. 3 metrów płonący z obu stron), płonące wachlarze, szable i miecze.

Współcześnie można wyróżnić trzy rodzaje pokazów tańca z ogniem: występy solowe, fireshow w ścisłym tego słowa znaczeniu (z naciskiem na „show”) oraz teatr ognia.

Występy solowe cechuje duża dowolność i indywidualność, jedynymi ograniczeniami są w tym przypadku umiejętności tancerza i wykształcony przez niego styl kręcenia. Przeważnie są to pięciominutowe występy do wcześniej przygotowanej muzyki, w czasie których osoba występująca wykonuje tzw. freestyle (taniec improwizowany).

Z kolei fireshow są pokazami grupowymi, w których największą uwagę skupia się na efektowności. Na scenie znajduje się kilka osób wykonujących wcześniej przygotowane układy synchroniczne z elementami freestyle–u, do tego dochodzą wszelkiej maści efekty pirotechniczne (sztuczne bądź zimne ognie, specjalna wersja poi, tzw. pyro-poi, w których zamiast grzanek na końcach łańcuchów zamontowane są sztuczne ognie) oraz „zianie ogniem”. Jednak niekwestionowaną wadą tego typu występów jest ich schematyczność. Typowy pokaz fireshow odbywa się według zasady „od małej do dużej (bądź ogromnej) ilości ognia na scenie”, czyli na początku mamy krótkie wprowadzenie, podczas którego jedna osoba (najczęściej kobieta) tańczy z wachlarzami, następnie dochodzą do niej 2-3 osoby kręcące poikami, potem pojawiają się płonące kije, a na samym końcu, podczas kulminacji, widzimy słupy iskier, „zianie ogniem” oraz dragon-tail – tak niestety wygląda niemalże każdy pokaz fireshow niezależnie od tego, jaka grupa go wykonuje, jednak to właśnie takie pokazy przyciągają najwięcej osób i na nich można najwięcej zarobić.

reklama

Sen sztuki, czyli rzecz o teatrze ognia

„Sobol” z Tarnowskich Gór:1st level - rozpoznanie. Zaczęło się od plucia śliwowicą za barem. Później przeglądanie stron o Fireshow w poszukiwaniu informacji o tym, czym jeszcze pluć można.2nd level - sierpień 2005. Własnoręcznie zrobione treningowe poi. Ciężkie i brutalne w kontakcie z ciałem. Godziny ćwiczeń, siniaki. Obolałe plecy. Ale warto było.3th level - kolejne zabawki. Kij, 2 Kije, piłeczki, maczugi, swingi.Zabawa. Zero ideologii. Ogień to tylko środek wyrazu, nie jest on dla mnie ani tajemnicą, ani bóstwem. Przede wszystkim ludzie. Ludzie, których poznałem w ciągu ostatniego roku. Ludzie z "branży". Otwarci na świat, z pasją.

Najatrakcyjniejszą formą tańca z ogniem i zarazem trzecim rodzajem występów, jaki można wyróżnić, jest teatr ognia. Zjawisko to jest o tyle charakterystyczne, że - w przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych typów - nie opiera się tylko i wyłącznie na tańcu, ale jest swoistą kombinacją Haka Poi oraz teatru ruchu. Teatr ognia opiera się przede wszystkim na symbolice i grze ciała. Rola „czerwonego żywiołu” zostaje tutaj ograniczona, ważniejszy jest sam aktor – jego ruchy, mimika, ekspresja. Całkowita rezygnacja z przekazu słownego na rzecz ruchu i symboli dodatkowo wspieranych muzyką stwarza sytuację niemalże mistyczną. Nasuwa się pytanie: dlaczego ruch jest ważniejszy od słowa? Odpowiedź jest prosta: [Ruch stanowił podstawowy element gier – obrzędów – zabaw – zaklęć, którymi starał się urozmaicić i udoskonalić swą egzystencję jaskiniowy antenat naszej społeczności. Ruch markujący walkę, miłość, śmierć, ruch służący przywołaniu pomyślności, obfitości, bezpieczeństwa. Ten ruch przekształcony i przekształcający, ruch – najbardziej dynamiczny środek wyrazu, ileż bogatszy i bardziej bezpośredni w oddziaływaniu, niźli niewyrobiony pojęciowo, prymitywny język – niósł coraz to nowe komunikaty, służył określeniu uczuć, pragnień i obaw . Ruch pozwala przekazać więcej informacji niż język, wywołuje uczucia, wzrusza, brzydzi, zachwyca.

W tym momencie należałoby wyjaśnić idee teatru ruchu. Otóż teatr ruchu jest teatrem eksperymentalnym, teatrem poszukiwań twórczych. Środkami przekazu są tutaj plastyka ciała i „narzędzia” używane przez aktora, a rola słowa zostaje zredukowana do znaczenia symbolicznego. Symbolika oraz rekwizyty stają się uniwersalnym językiem, który mogą zrozumieć wszyscy, zaś sam aktor staje się swoistym medium, które, jak pisze Grotowski: [świadomie w obliczu innych, dokonuje aktu prawdy, ujawniając siebie, [dokonując] eksterioryzacji skrajnej, ale rzeczowej i ujętej w strukturę… Chodzi mianowicie o sedno, o sam rdzeń sztuki aktora: ażeby to, co czyni, czynił całym sobą]. Aby dokonać „aktu prawdy” aktor musi wyzbyć się wszelkich krępujących go ograniczeń, zarówno ze strony fizycznej, jak i psychicznej. Dzięki temu staje się on nie tylko twórcą, ale również tworzywem sztuki.

reklama

Wiemy już czym jest ruch i dlaczego jest taki ważny, wiemy kim staje się aktor i jakie jest jego znaczenie. Pozostaje wyjaśnić kwestię zasadniczą. Mówiąc o teatrze ognia, należy wytłumaczyć rolę tego żywiołu w sztuce. Ogień jest wieloznacznym, lecz wyrazistym symbolem. W zależności od tego jak będzie przedstawiony, może być rozumiany jako miłość lub nienawiść, bezpieczeństwo lub zagrożenie, życie lub śmierć. Dychotomiczna natura tego żywiołu sprawia, że za jego pomocą można przedstawić niemalże każde uczucie. Pochodnia trzymana przez parę kochanków będzie czymś, co ich łączy, daje im bezpieczeństwo i ciepło, wreszcie sam gorejący pomiędzy nimi płomień stanie się symbolem ich miłości. Jednak wystarczy położyć łuczywo pomiędzy nimi, a ogień stanie się rozdzielającą ich granicą, której nie można przekroczyć. Albo wyobraźmy sobie sylwetkę wyłaniającą się z płomieni i tą samą postać w nich znikającą – w pierwszym przypadku ogień będzie życiem, w drugim śmiercią. W zależności od tego jak uchwycimy ten cudowny żywioł, tak będzie on rozumiany. Ogień staje się uzupełnieniem aktora - pomaga przekraczać dotąd nieprzekraczalne granice, obnażać duszę, ukazywać pierwotne, gorejące instynkty.

Fireshow kontra teatr ognia

Dzięki połączeniu tych dwóch elementów – teatru ruchu Grotowskiego oraz tańca z ogniem – narodziła się (a może dopiero „rodzi się”) koncepcja teatru ognia. Jednakże idea ta zagrożona jest przez komercyjny [fireshow]. Nie można zaprzeczyć, że etap ten jest konieczny do powstania teatru - ponieważ właśnie w nim aktor/tancerz uczy się poruszać na scenie, współpracować z innymi osobami oraz poznaje techniki „kręcenia”, lecz większość grup zatrzymuje się na nim. Co jest tego powodem? Odpowiedź jest prosta: pokazy te najczęściej przedstawiane są na imprezach masowych, gdzie mamy do czynienia z mało wymagającym widzem, któremu nie chce się skupiać uwagi na treści, a dla którego liczy się tylko forma – im więcej ognia i efektów pirotechnicznych, tym lepiej. Przez to teatr ognia staje się zjawiskiem niszowym, a zobaczyć go można tylko na festiwalach teatralnych lub konwentach żonglerskich.

Czy teatr ognia jest w stanie pokonać ten problem? Tak. Jednak, aby do tego doszło, konieczny jest jeden podstawowy warunek. Grupy „tancerzy ognia” muszą zdobyć się na odwagę i zacząć walczyć z komercjalizacją tej sztuki. Tak jak niegdyś teatr. A czy do tego dojdzie? Cóż, na to pytanie może odpowiedzieć tylko czas.

„Teatr Vatiamante” - grupa działa od stycznia 2006 roku, ma na swoim koncie kilkadziesiąt pokazów, obecnie należy do niej 12 osób. W swoich pokazach łącząca sztukę tańca z ogniem z elementami teatru ruchu.Więcej informacji na stronie www.fireshow.art.pl
Zdjęcia – Teatr Vatiamante
reklama
Komentarze
o autorze
Krzysztof Kukla
Autor nie nadesłał informacji na swój temat.
Jarosław Machura
Rocznik 1985. Pochodzi z Pińczyc, małej miejscowości niedaleko Częstochowy. Większość czasu spędza w Katowicach gdzie studiuje socjologię na Uniwersytecie Śląskim. Zainteresowania to przede wszystkim kultura popularna ze szczególnym zaznaczeniem literatury i kina. Od niedawna w Stowarzyszeniu Działań Nietypowych „Szatnia”. Z „Histmagiem” związany od grudnia 2006 roku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone