Targi z przesłaniem?

opublikowano: 2006-12-17 22:00
wolna licencja
poleć artykuł:
W stołecznym Klubie Dowództwa Garnizonu przy al. Niepodległości, w dniach 30.11 -03.12.2006r., odbyły się XV Targi Książki Historycznej. Imprezę, na której zaprezentowało się około 100 wydawców, obserwowali reporterzy Histmag.org.
REKLAMA

Targi rozpoczęły się od rozdania nagród KLIO za najlepsze książki o tematyce historycznej. To już dziesiąta odsłona tego konkursu. Pracujące pod przewodnictwem prof. Tomasza Szaroty jury wyróżniło w kategorii autorskiej nagrodą I stopnia Romana Michałowskiego za książkę „Zjazd gnieźnieński. Religijne przesłanki powstania arcybiskupstwa gnieźnieńskiego”.

Laureaci nagrody KLIO.

W kategorii monografii naukowych zwyciężył Grzegorz Motyka, autor „Ukraińskiej partyzantki 1942-1945. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii”. Przewodniczący jury prof. Szarota w ciepłych słowach wypowiedział się o zwycięskim autorze, porównując jego wysiłki na polu naukowym do najwybitniejszych osiągnięć budowniczych mostów między narodami. Profesor Szarota mówił m.in.: „Są jeszcze ludzie, którzy chcą kontynuować dzieło Jana Baszkiewicza, Jana Kieniewicza i Normana Daviesa. Chcą budować mosty na trudnym gruncie bolesnych stosunków między narodami. Takie próby muszą cieszyć”.

W kategorii edytorskiej nagrodzono Wydawnictwo Kluszczyński za edycję książki „Dzieje kresów”, a w kategorii varsaviana nagrodę I stopnia wręczono Krzysztofowi Komorowskiemu za „Bitwę o Warszawę ’44. Militarne aspekty Powstania Warszawskiego”. Profesor Szarota skomentował uhonorowaną pozycję tymi słowami: „I ja, i moi szanowni koledzy z jury byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Janusz Tazbir powiedział nawet, że nie sądził, iż w materii tak już wyeksploatowanej przez różnych autorów da się powiedzieć tyle nowego”.

Wartownik przed sceną

Ceremonię wręczenia nagród uświetnił swoją obecnością wiceminister obrony narodowej, Bogusław Winid oraz przedstawicielka Ministerstwa Edukacji Narodowej. W ostatniej chwili swoją obecność odwołał wicepremier Roman Giertych. W odczytanym przez przedstawicielkę MEN liście premier Giertych podziękował wszystkim propagującym narodowe dzieje. Ostrzegł przed „dostrzegalną tendencją do lżenia Polaków na kartach pseudohistorycznych książek” i podkreślił rolę historii w dzisiejszej rzeczywistości. Zgromadzeni popatrzyli na siebie z lekkim zdumieniem jedynie wówczas, gdy przeczytano słowa Giertycha mówiące o tym, że warto wzorować się w pisarstwie na Henryku Sienkiewiczu, który „propagował zdrowy obraz Polski”. W kuluarach nie szczędzono komentarzy, że premier niepotrzebnie się zapędził, nie czyniąc różnicy między beletrystyką a literaturą faktu.

Barbara Wachowicz w znakomitej formie.

Na zakończenie ceremonii inaugurującej Targi wręczono również Nagrodę im. prof. Jerzego Skowronka. Otrzymało ją Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie za pracę Tomasza Strzeżka „Kawaleria Królestwa Polskiego w powstaniu listopadowym – mobilizacja i podstawy funkcjonowania w wojnie” oraz Dom Wydawniczy Bellona za pracę Piotra Żurka „Hotel Lambert i Chorwaci 1843 – 1850”.

Nagroda KLIO nie cieszy się, niestety, przesadną siłą marketingową. Szkoda, bo mogłaby stać się swego rodzaju odpowiednikiem nagrody Nike i pomagać w promocji najwartościowszych pozycji. Warto zastanowić się, jak podnieść znaczenie KLIO – można by chyba zacząć od nieprzyznawania nagród różnego stopnia wszystkim nominowanym.

REKLAMA
Stoisko Iskier należało do jednych z najciekawszych.

Nie nagroda była jednak na Targach najważniejsza, lecz oczywiście wystawiane książki. W tym względzie trudno było czuć się zawiedzionym: ok. 100 wystawców zaprezentowało ponad 2500 pozycji, w tym wiele nowości wydawniczych, z których część można było kupić po obniżonej cenie. Pośród wystawców nie brakło takich tuzów, jak Bellona, Rytm, DiG czy Iskry, ale i licznych mniejszych wydawców, którzy oferowali publikacje niemożliwe do kupienia w przeciętnej księgarni. Nic więc dziwnego, że zwiedzających (łącznie ok. 8 tys. osób) i kupujących nie brakowało, a między stoiskami ciężko było się miejscami przecisnąć. Może to znak, że czas poszukać Targom bardziej przestronnego miejsca?

Bellona, podobnie jak Iskry, oferowała spore zniżki na swoje publikacje.

Przy odrobinie szczęścia można było nawet liczyć na chwilę rozmowy z wybitnymi znawcami dziejów. Dawali się z łatwością zauważyć w tłumie fanów historii szturmujących Klub Dowództwa Garnizonu w Warszawie.

Wystawa „PRL – tak daleko, tak blisko...”

Wystawom towarzyszyły liczne imprezy, od spotkań z autorami książek (w sumie ok. 220 gości specjalnych), którzy podpisywali swe dzieła (trochę szkoda, że często brakowało chętnych do zdobycia autografu), poprzez panele dyskusyjne, wystawy (m.in. „PRL – tak daleko, tak blisko...”), projekcje filmowe (wyświetlano zarówno produkcje fabularne, jak i dokumentalne), aż po pokaz historycznych gier strategicznych (bitewnych i planszowych). Jedynie ciekawie zapowiadająca się Giełda Sarmacka nieco rozczarowała: „największa na świecie kolekcja haftowanych herbów rycerstwa i szlachty polskiej” była wprawdzie duża, ale nie przyciągała przesadnie wzroku. Na uznanie zasługiwała z pewnością znakomita informacja o zbliżających się atrakcjach – wiadomości na ich temat podawano na bieżąco przez głośniki, dzięki czemu można było uniknąć ryzyka przegapienia konkretnych wydarzeń. Niektóre prezentacje książek i inne spotkania odbywały się poza klubem garnizonowym: w Domu Spotkań z Historią, Muzeum Wojska Polskiego i siedzibie warszawskiego oddziału Instytutu Książki.

Również wejście do sali kinowej było pilnie strzeżone.

Młodych ludzi było niewielu – może to wina cen książek, a może ciągle słabego rozpropagowania tej imprezy? (...) Szkoda jednak, że tak niewiele nowości książkowych przygotowano z myślą o targach. Miałem wrażenie, że niektóre wydawnictwa traktują te targi jak kolejną próbę opchnięcia książek zalegających magazyny, a ceny przez nie oferowane nie były wcale atrakcyjne. – tak pisał o poprzedniej edycji Targów nasz wysłannik. Słowa te pozostają aktualne także i w odniesieniu do tegorocznej imprezy, niemniej nie przeszkodziło to nam (jak by nie patrzeć osobom dość młodym) poważnie nadwyrężyć prywatne budżety, a i tak z bólem serca opuszczaliśmy warszawski klub garnizonowy, opłakując pozostawione w środku upragnione książki. Z przyjemnością wrócimy tu za rok, mając nadzieję, że XVI Targi Książki Historycznej cieszyć będą jeszcze lepszą organizacją, poszerzoną ofertą wydawniczą i bogatszym programem imprez towarzyszących. Przede wszystkim jednak zależeć nam wszystkim powinno na jak najlepszym rozpropagowaniu Targów i przyciągnięciu jak największej liczby zwiedzających. Oby się to udało.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Roman Sidorski
Historyk, redaktor, popularyzator historii. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Przez wiele lat związany z „Histmagiem” jako jego współzałożyciel i członek redakcji. Jest współautorem książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009). Współpracował jako redaktor i recenzent z oficynami takimi jak Bellona, Replika, Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Znak. Poza „Histmagiem”, publikował między innymi w „Uważam Rze Historia”.

Wszystkie teksty autora
Paweł Rodak
Absolwent politologii i student prawa na Uniwersytecie Warszawskim, współpracował z redakcją „Życia Warszawy” i branżowego miesięcznika poświęconego samorządowi terytorialnemu „Forum Samorządowe”. Obecnie pracuje w administracji rządowej, czym, jak mówi, zdradził swoją miłość do samorządu terytorialnego. Jest fanatycznym kibicem snookera i włoskiego futbolu. Do końca 2007 roku blisko współpracował z redakcją „Histmaga”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone