Tadeusz Oszubski - „Tajemnicze artefakty” - recenzja i ocena
Tadeusz Oszubski to dziennikarz, pisarz i felietonista. Spod jego pióra wyszły różnego rodzaju publikacje, od poezji ([Zostawiliśmy skrzydła w szatni]), przez powieści fantasy ([Sfora]), thrillery ([Drapieżnik]), aż do kryminałów ([Miłość]). Jest także stałym współpracownikiem miesięczników Czwarty Wymiar i Nieznany Świat. Ponadto zajmuje się on także badaniem tajemniczych i paranormalnych zjawisk, czego efektem są wydane w formie książkowej antologie artykułów i reportaży poświęconych różnym tego typu zjawiskom ([Tajemnicze istoty], [Tajemnice świata] oraz [Niewyjaśnione zjawiska w Polsce]). Ostatnią książką tego typu są Tajemnicze artefakty, opublikowane nakładem Instytutu Wydawniczego Erica.
Książka została podzielona na dwadzieścia trzy rozdziały, z których każdy poświęcony został jednemu z zagadkowych i trudnych do wyjaśnienia przez współczesną naukę odkryć. Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkich spośród nich. Zaznaczyć jednak należy, iż dobór opisywanych artefaktów jest bardzo zróżnicowany pod kątem chronologii i miejsca odnalezienia zabytku. Dlatego też na kartach książki znajdziemy rozważania na temat np. Manuskryptu Voynicha, Mechanizmu z Antikithiry, konstrukcji kamiennej (kalendarza) na syberyjskiej górze Sunduki i wielu innych. Długość poszczególnych rozdziałów jest zróżnicowana – najkrótsze z nich liczą zaledwie 3 do 5 stron i zawierają jedynie podstawowe informacje na temat tajemniczych odkryć. Budzi to pewne zastrzeżenia co do celowości umieszczania tak krótkich artykułów. W praktyce są one bowiem oparte jedynie na poszlakach, które można bez większego trudu odszukać w Internecie.
Najnowsza praca Oszubskiego bez wątpienia nie jest książką naukową. Brak w niej przypisów i aparatu naukowego. Trudności w prześledzeniu i sprawdzeniu podawanych przez autora informacji nastręcza także brak jakiegokolwiek spisu literatury, spożytkowanej przy powstawaniu tekstu. Co prawda autor powołuje się czasami na wyniki badań, jednak w tekście odnajdziemy także odwołania do znanego wszystkim Ericha von Danikena, czy też innych badaczy-fantastów, takich jak Marina Popowicz (autorka książek o spotkaniach z UFO). W jednym z rozdziałów, poświęconych rzekomemu odkryciu kryształowych piramid na dnie Trójkąta Bermudzkiego, Oszubski cytuje oceanografa, dr Verlaga Meyera, który... nie istnieje. A przynajmniej brak o nim jakichkolwiek informacji poza tymi, które dotyczą jego rzekomego odkrycia.
Pozostając na chwilę przy warsztacie badawczym autora omawianej książki warto zaznaczyć, iż często czerpie on informacje ze stron internetowych dla miłośników teorii spiskowych i historii alternatywnej, a także na okryty ostatnio złą sławą portal Ancient Origins, który „zasłynął” niedawno publikacją artykułu na temat istnienia tzw. Wielkiej Lechii. Te uchybienia w warsztacie badawczym (jak i dziennikarskim) stawiają książkę Tadeusza Oszubskiego w nienajlepszym świetle.
Kilka słów warto również powiedzieć edycji książki. Dwadzieścia trzy tajemnicze artefakty, opisane na kartach książki nie zostały niestety przedstawione czytelnikowi w sposób graficzny – w publikacji brak zdjęć, map z umiejscowieniem poszczególnych znalezisk, czy chociażby szkiców. Na okładce znalazło się zdjęcie tylko jednego z artefaktów – rzeźby tzw. Głodujących z Sakkary. Moim zdaniem to zdecydowanie za mało, kiedy szerszemu gronu czytelników chce się przedstawić tajemnicze i siłą rzeczy nieznane zabytki i odkrycia.
Recenzowana pozycja nie jest zatem na pewno książką naukową. Co więcej, poważne braki warsztatowe i budząca zastrzeżenia podstawa źródłowa dyskwalifikują ją także w dużej mierze jako pracę popularnonaukową. Trudno mi zatem jednoznacznie zakwalifikować omawianą pozycję. Pewne jest natomiast, że należy do niej podejść z dużym dystansem i traktować ją raczej jako literaturę mniej lub bardziej fantastyczną.