Tadeusz Morawski – „Kobyła ma mały bok” – recenzja i ocena
Każde z zapisanych powyżej kursywą zdań można odczytać zarówno normalnie, jak i wspak. W obydwu przypadkach, o ile zignorujemy spacje i znaki interpunkcyjne, zdania te będą brzmieć identycznie. Tego typu zdania (ale także słowa) noszą miano palindromów. Miłośnikami palindromów byli już starożytni Grecy i Rzymianie. Do Polski ta rozrywka językowa dotarła stosunkowo późno – najstarszy znany polski palindrom pochodzi z 1644 roku. Młodszą metrykę ma najbardziej znany palindrom. Kobyła na mały bok to zdanie ułożone przez anonimowego autora w XIX wieku. Pewną popularność palindromy zyskały w wieku XX, głównie w jego drugiej połowie, w środowisku szaradzistów. Wciąż jednak pozostawały gdzieś w tle, za innymi grami i rozrywkami słownymi. Znajomość i zainteresowanie palindromami wzrosło w ostatnich latach, w dużym stopniu dzięki działalności prof. Politechniki Warszawskiej Tadeusza Morawskiego. Zawodowo zajmuje się on techniką mikrofalową, hobbystycznie zaś, właśnie układaniem palindromów. Dotąd wydał już pięć książeczek poświęconych palindromom. Cztery ukazały się w latach 2005-2008: Gór ech chce róg, Zagwiżdż i w gaz, Zaradny dynda raz, Żartem dano nadmetraż. Prof. Morawski wygłosił też dziesiątki odczytów na temat palindromów i opublikował wiele poświęconych im artykułów. Jeden z nich ukazał się w „Histmagu” w 2006 roku: Słowa jak w lustrze.
Najnowsza książka Profesora ukazała się na przełomie 2008 i 2009 roku. Tym razem to nie zbiór autorskich palindromów, ale przede wszystkim krótki przegląd historii polskich i nie tylko palindromów, zatytułowany Kobyła ma mały bok, czyli o polskich palindromach. Autor rozpoczyna przedstawienie tematu od wyjaśnienia czym są palindromy i jakie rozrywki językowe są do nich podobne. Cytuje przykłady palindromów autorstwa starożytnych Greków i Rzymian, a także popularne do dziś palindromy rosyjskie, angielskie, czeskie i chorwackie. Następnie autor przedstawia historię polskiego zainteresowania „zdaniami lustrzanymi”: od czasów Jana Kochanowskiego, aż po czasy współczesne. Największa część książki dotyczy ostatnich lat i swoistej konsolidacji grupy miłośników palindromów wokół prowadzonej przez Tadeusza Morawskiego strony internetowej "www.palindromy.pl":www.palindromy.pl.
Książeczka była dla mnie przyjemną, pouczającą, a przede wszystkim zabawną lekturą. Niecałe 50 stron – w sam raz do pociągu. Jest to oczywiście praca hobbystyczna, dlatego historyk, który chciałby doszukiwać się w niej fachowego warsztatu badawczego zapewne poczuje się nieco zawiedziony. Autor pisze o palindromach w oparciu i kilkanaście innych książek, popularniejsze publikacje prasowe z drugiej połowy XX wieku i wiedzę zyskiwaną przez kilka lat dzięki internetowemu (choć pewnie nie tylko) kontaktowi z innymi miłośnikami palindromów. Zawodowy historyk zapewne wolałaby, aby np. potraktowany jednym zdaniem opis palindromów z XX-lecia międzywojennego został uzupełniony o kwerendę źródłową, ale przecież nie o to chodzi w tej książce. To miła lektura, głównie dla osób zainteresowanych grami słownymi. Z drugiej strony, sam taką osobą nie jestem, a książeczka mnie wciągnęła, bez oporów polecam więc jej przeglądnięcie w zasadzie każdemu. Szkoda tylko, że jak na czarno-białą broszurkę cena jest dość wygórowana: 15 zł. W dużym stopniu jest to jednak zapewne efekt niewielkiego nakładu (400 egz.).
Osoby niezdecydowane, ale jednak zainteresowane, zachęcam do lektury artykułu Prof. Morawskiego w naszym serwisie, którego treść w większości została powtórzona w rozdziale pierwszym recenzowanej książki.