Tadeusz Boy-Żeleński – „Mity i zgrzyty” – recenzja i ocena
Tadeusz Boy-Żeleński pisał z czystej przyjemności, nie z obowiązku. W odczycie „Jak zostałem literatem” przekonywał, że literatura stała się jego rozrywką i ucieczką od nudnej i ciężkiej codzienności. Więcej, utrzymywał, że nigdy nie stworzył niczego pod wpływem przymusu czy z obowiązku. Nie wiadomo, czy była to prawda, czy kokieteria, pewne jest jednak, że teksty Boya charakteryzują się lekkością i dają ogromną satysfakcję z czytania. Dzięki niedawno wydanym przez Państwowy Instytut Wydawniczy „Mitom i zgrzytom” w opracowaniu Jana Gondowicza, odbiorcy mogą poczuć tę satysfakcję na nowo i przypomnieć sobie najlepsze dzieła publicystyczne słynnego twórcy.
W „Mitach i zgrzytach” Jan Gondowicz zebrał najważniejsze felietony, wspomnienia, recenzje, polemiki i eseje literackie Żeleńskiego. Nie skupił się przy tym na najpopularniejszych tekstach pisarza – nie znajdziemy tu np. „Piekła kobiet” czy „Brązowników”, lecz starał się przybliżyć czytelnikom równie wybitne, lecz mniej znane treści, które wyszły spod pióra Boya. Opatrzono je satyrycznymi rysunkami twórcy, świetnie współgrającymi z ironicznym wydźwiękiem felietonów.
Zebrane dzieła autora przypominają o jego barwności i wielkości. Oczytanie, elokwencja i otwarty umysł, a może przede wszystkim humor i świetny styl doprowadziły go do najwyższego miejsca na polskiej scenie literackiej. Boy-Żeleński był prawdziwym człowiekiem renesansu – jako lekarz, pisarz, recenzent, tłumacz oraz publicysta spoglądał na świat z różnych perspektyw. Aktywność na wielu polach odcisnęła się na jego twórczości. Bardzo erudycyjna, choć pisana prostym, zrozumiałym językiem, pełna kontekstów i odwołań, do dziś stanowi niedościgniony wzór publicystyczny. Autor był ponadto pisarzem niezwykle płodnym i pracowitym, czego dowodem jest zbiór ponad 80 tekstów, stanowiących jedynie część jego ogromnej pracy twórczej.
Boy był „pisarzem życia”. Z niezwykłym kunsztem i polotem opisywał codzienność Polaków, potrafił dostrzec niebanalność w zwykłych obrazkach z krakowskich czy warszawskich ulic. Umiał znaleźć głębię w tych codziennych, błahych sprawach, a równocześnie nie próbował pisać o niej z napuszeniem i filozoficznym nadęciem. Tych ostatnich zresztą, jak sam zauważał, nie tylko nie brakowało w polskiej literaturze, ale wręcz stały się jej cechą charakterystyczną (w przeciwieństwie, jego zdaniem, do dzieł twórców francuskich). Boyowi udawało się przekazywać bogate, pogłębione treści w sposób zrozumiały dla przeciętnego czytelnika, a zarazem z wielkim dystansem, ironią i humorem. Miał dar przyciągania czytelników, który nawet po tylu latach nie przeminął – jego twórczość nadal czyta się z wielką przyjemnością.
Książka dzieli się na cztery części odpowiadające poszczególnym tematom obecnym w twórczości Żeleńskiego. Otrzymujemy więc jego przemyślenia o dawnych obyczajach, wydarzeniach i wspomnieniach, a także o współczesnych mu sprawach, jego głosy w głośnych debatach społecznych i eseje o kulturze. Widać tu Boya-literata, miłośnika i twórcę literatury, przesiąkniętego kontekstami literackimi z różnych epok i krajów. W zbiorze znalazły się m.in. jego przenikliwe rozważania na temat Baudelaire’a, Goethego, Mickiewicza, Wyspiańskiego czy Fredry. Następnie poznajemy Boya-polemistę, krytyka samozwańczych obrońców moralności, na których reagował alergicznie i których bezlitośnie piętnował. Wreszcie naszym oczom ukazuje się Boy-człowiek swojej epoki, mającego dostęp do jej największych umysłów, wspominającego je w bardzo zajmujący, właściwy tylko sobie sposób. W „Mitach i zgrzytach” znajdziemy więc opisy Stanisława Przybyszewskiego, (jego mit Żeleński tworzy na naszych oczach), a także rozważania na temat Zofii Nałkowskiej czy Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
Przede wszystkim otrzymujemy jednak potężną dawkę samego Boya - krytycznego, ironicznego, piekielnie elokwentnego twórcy. Każda recenzja czy polemika, każdy esej są przesiąknięte jego sylwetką – Żeleński wtapia w teksty swój życiorys, poglądy i doświadczenia, stara się wpleść w nie choćby odrobinę własnej perspektywy, nawet jeśli pisze na zgoła inny temat. Być może właśnie ta pierwszoosobowa narracja i stawianie siebie poniekąd w centrum rozważań stanowi o tym, co przyciąga odbiorców i po dziś dzień pozwala rozpoznawać tak charakterystyczny styl pisarza.
Czytanie Boya w dzisiejszych czasach wywołuje tęsknotę za uprawianą przez niego publicystyką i jego otwartością myślenia. W dzisiejszej debacie publicznej brakuje osób tego pokroju. Choć ostrze jego krytyki nierzadko było bardzo ostre, to w prowadzonych sporach nie można było odmówić mu inteligencji, humoru, a przede wszystkim - refleksji. Z zaangażowaniem piętnował obłudę i niekiedy wręcz głupotę obecną w życiu publicznym, za pomocą pióra konsekwentnie walczył o swoje idee.
Krytykował więc zaciekły konserwatyzm i sprzeciw wobec zmian społecznych (chociażby w tekście „Narzeczeni” o instytucji małżeństwa) i wpływ Kościoła na politykę, zastanawiał się nad problemami edukacji czy świadomego macierzyństwa i roli kobiet w społeczeństwie. Często wdawał się także w polemiki z autorami artykułów pojawiających się na łamach gazet. Warto wspomnieć chociażby o prześmiewczym „Ku czemu Polska idzie”, rozprawiającym się z wydaną przez księży jezuitów książką „Co czytać”, uderzającą w najważniejsze dzieła literatury. Podobnie jak w innych tego typu tekstach, Boy z ironią punktuje słabe strony publikacji oraz hipokryzję autorów i złośliwie, lecz z humorem wysnuwa cięte wnioski na ich temat.
Podczas czytania „Mitów i zgrzytów” odbiorcy może nasunąć się też inna refleksja: lektura tych dzieł pokazuje, że choć od działalności Boya minęło wiele lat, problemy, które omawiał i z którymi walczył, pozostały niemal niezmienne. Wątki poruszane przez twórcę pojawiają się w debacie publicznej do dziś, do dziś także budzą ogromne emocje. Jak mówił Jan Gondowicz w wywiadzie dla Polskiego Radia – czy to my się cofamy, czy Boy aż tak przerastał swoją epokę?
Zebrane teksty zostały opatrzone potężnym zapleczem edytorskim. Część źródłowa zajmuje niemal 100 z 830 stron dzieła. Przypisy dają czytelnikowi wyczerpującą wiedzę na temat opisywanych wydarzeń i epoki oraz świadczą o wielkiej pracy redaktora niniejszego zbioru.
Boy, choć postulował odbrązawianie narodowych wieszczów, sam stał się ofiarą polskiej mitologizacji. Uważany za niedościgniony wzór pisarza i polemisty, wymieniany jako jeden z najważniejszych twórców międzywojnia, nie jest jednak wystarczająco znany. Być może „Mity i zgrzyty” choć trochę zmienią ten stan rzeczy?