Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski, Janusz Nel Siedlecki – „Byliśmy w Oświęcimiu” – recenzja i ocena
Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski, Janusz Nel Siedlecki – „Byliśmy w Oświęcimiu” – recenzja i ocena
KL Auschwitz był największym obozem koncentracyjnym (a właściwie kompleksem obozów) III Rzeszy, założonym na terenach Oświęcimia i pobliskich miejscowości. Życie straciło tam ponad milion ludzi, w zdecydowanej większości Żydzi. Do dzisiaj pozostaje symbolem największych okrucieństw, jakich mógł dopuścić się człowiek. Nieustannie powstają opracowania naukowe na temat obozu, nic jednak nie oddaje w równie wymowny sposób piekła Auschwitz, co relacje więźniów i świadków Zagłady.
W czerwcu 1946 r. w Monachium wydana została książka „Byliśmy w Oświęcimiu”, wydawcą był Anatol Gris, który namówił kolegów z obozu, Janusza Nela Siedleckiego, Krystyna Olszewskiego i Tadeusza Borowskiego do opublikowania wspomnień. Doświadczenia więźniów przedstawione w formie krótkich opowiadań uderzają sugestywnością i bezpośredniością. Ich wstrząsające świadectwo mamy szansę poznać ponownie dzięki ponownemu wydaniu przez wydawnictwo „Słowne”.
W przedmowie do nowego wydania Justyna Sobolewska bardzo krótko przedstawia powojenne losy autorów „Byliśmy w Oświęcimiu” oraz genezę powstania książki, wskazując na znaczącą rolę Tadeusza Borowskiego, który nie tylko napisał cztery opowiadania ze zbioru: „U nas w Auschwitzu”, „Dzień na Harmenzach”, „Proszę państwa do gazu”, „Ludzie, którzy szli”, ale też zredagował pozostałe teksty i w dużej mierze odpowiadał za ich ostateczny kształt.
Książka składa się z piętnastu stosunkowo krótkich opowiadań (niektóre liczą zaledwie kilka stron), tyle jednak wystarczy, aby czytelnik pojął, czym był obóz i jak wyglądało życie w nim. Każdy z tekstów przedstawia inny wycinek nieludzkiej, obozowej rzeczywistości. Poznajemy początki i ewolucję Auschwitz, do którego z biegiem czasu trafiało coraz więcej ludzi, zasady panujące w obozie, hierarchię i strukturę, schemat dnia, numery tatuowane na ręce, wszystko mające na celu jak największą dehumanizację i wyniszczenie więźniów.
Aby przeżyć musieli kraść i organizować na różne sposoby niezbędne artykuły. Musieli nieustannie walczyć o przetrwanie, aby nie umrzeć z głodu, na skutek pobicia przez SS-mana czy chorób. Opowiadania ukazują różnice pomiędzy poszczególnymi blokami, sposoby na zapewnienie sobie lepszych warunków w obozie. Jednymi z bardziej wstrząsających i przejmujących fragmentów są te, które opisują proceder masowego mordowania w komorach gazowych, palenia zwłok z krematoriach, wysyłania ludzi z transportów na śmierć. „Byliśmy w Oświęcimiu” ukazuje Zagładę oczami świadków z brutalną szczerością, która pokazuje także jedną z ważniejszych myśli książki, jak ludzie wrzuceni siłą w sam środek zbrodniczej maszyny albo sami stają się zbrodniarzami, albo obojętnieją na wszelkie zbrodnie.
Autorzy ukazali w swoich opowiadaniach prawdę o życiu w obozie, tak jak je zapamiętali i jakie było ich udziałem. Przedstawili złożoność i niejednoznaczność ludzkich postaw w obliczu niewyobrażalnego zła i warunków odbierających człowieczeństwo. Ich relacje pozbawione są idealizacji czy usilnego demonizowania, SS-man czy kapo czasem mogli zachować się nawet przyjaźnie, a rodak mógł zdradzić lub okraść. Anatol Gris w przedmowie do pierwszego wydania zaznacza, że wartość tej książki nie przejawia się w jej walorach artystycznych, ale w wartości dokumentacyjnej, w ukazaniu prawdy o obozie, cierpieniu, zbrodniach i relacjach międzyludzkich.
Książka pozbawiona jest przypisów odautorskich czy redakcyjnych, czytelnik zostaje niejako wrzucony do obozowego życia i poznaje od środka jego specyficzne reguły. Jedynym dodatkiem ułatwiającym poruszanie się w tym świecie jest umieszczony na końcu dodatek objaśniający „określenia oświęcimskie”. Publikacja z pewnością mogłaby zyskać, gdyby dodano obszerniejszy komentarz historyczny, zwłaszcza odnośnie powojennych reakcji na relacje świadków Zagłady lub dotyczących biografii autorów.
Książki takie jak „Byliśmy w Oświęcimiu” zasługują na nieustanne wznawianie, ponieważ przekaz jaki zawierają jest nieoceniony dla zachowania pamięci o ofiarach niemieckich nazistowskich zbrodni wojennych. To trudna lektura, przepełniona cierpieniem i zmuszająca do refleksji na naturą człowieczeństwa, z tych jednak powodów zdecydowanie godna polecenia.