Ta, co zbłądziła pod histmagowe strzechy... – rozmowa z Lidią M. Nowicką

opublikowano: 2008-11-24, 18:20
wolna licencja
Jej wypowiedzi na forum to skarbnica wiedzy różnorakiej. Budzi szacunek, sympatię, zaciekawia, a czasem intryguje, imponuje erudycją i nieczęstą w dzisiejszych czasach cierpliwością. Prezentujemy rozmowę z Lidią M. Nowicką jedną z ciekawszych postaci naszej histmagowej społeczności.
reklama

Bożena Pierga: Interesujesz się genealogią, czego wyrazem jest między innymi strona internetowa ze zdjęciami członków Twojej rodziny wraz z opisami, starającymi się uchwycić i zatrzymać ich istnienie. Czym jest dla Ciebie genealogia?

Lidia M. Nowicka : To piękna podróż do własnych korzeni. Jest ona czymś bardzo osobistym. Poznawaniem samej siebie poprzez cechy charakteru i życie moich przodków. Wiedza ta pozwala nie tylko lepiej poznać ich samych, ale także zrozumieć dlaczego tak, a nie inaczej, potoczyły się ich losy. Zrozumieć ich sukcesy i porażki życiowe oraz swój własny los. Prowadzenie badań genealogicznych (poznawanie historii rodzinnej) jest także wspaniałą drogą do prawdy o kształtowaniu się świadomości przynależności kulturowej, etnicznej i narodowej, skłaniającej do zatopienia się w rozważania nad wielorakimi aspektami przeszłości.

B.P.: Znany terapeuta, twórca terapii systemowej, Bert Hellinger uważa, że Tylko wtedy, gdy wszystkie osoby, które należą do linii rodowej, mają swoje godne miejsce w duszy i w sercu osoby należącej do rodu, osoba ta czuje się też sama pełna i kompletna. Czy czujesz swoistą więź z tymi, którzy byli przed Tobą? Jakie to ma znaczenie w Twoim życiu?

_L.N. _: Ach, gdyby tak „… język giętki / Powiedział wszystko, co pomyśli głowa”.„Linia serca”. Moje serce czerpie swoją siłę (energię do życia) z wysokoenergetycznego związku ATP – początki którego usiłuję odnaleźć w swoich genealogicznych poszukiwaniach. Im bliżej poznaję moich przodków „po pługu i kądzieli”, tym więź tę wyczuwam nieomal namacalnie. Moje serce na myśl o Nich bije mocniej. Wiele zawdzięczam również dziedzictwu „po mieczu”, lecz z tym chromosomem „Y” mam niestety dużo gorzej. Trudno odczuwać więź z kimś, o czyim istnieniu nawet się nie wie lub wie bardzo niewiele. A od tych fragmentów poszukiwań odgradza mnie, jak na razie skutecznie, granica państwa.

Lidia M. Nowicka w słowackim uzdrowisku Bardejovské Kúpele pod pomnikiem Elżbiety Amalii Eugenii von Wittelsbach (1837–1898), księżniczki Bawarii, żony cesarza Franciszka Józefa I, cesarzowej Austrii i królowej Węgier, nazywanej przez przyjaciół i rodzinę Sissi bądź Sisi.

B.P.: Wiem, że to właśnie genealogia przywiodła Cię na forum „Histmag.org”. Jednak udział w licznych dyskusjach wskazuje, że Twoje zainteresowania są znacznie obszerniejsze. Która z postaci historycznych wydaje Ci się najciekawsza, a może w jakiś sposób bliska?

L.N. : Ksiądz Pułkownik Józef Panaś (1887–1940). Ta niezwykła postać zaprząta moją wyobraźnię niepodzielnie od lat. Nawet nie ma symbolicznego grobu. Swoim wspomnieniom o czynie zbrojnym dał motto z „Kordiana” Juliusza Słowackiego:

„ [...] a gdy kraj ocalę,

To nie stanę na tronie, pod tronem, przy tronie,

Ja się w chwili ofiary jak kadzidło spalę,

Imienia nawet nie stanie po mnie,

Tylko echo [...]”.

Motto książki jego młodzieńczych lat, „Pamiętnik kapelana Legionów Polskich”, stało się prawdą jego losu.

B.P.: Na forum prezentujesz obszerną wiedzę z przeróżnych dziedzin. Niezależnie od wykształcenia, erudycją nasiąka człowiek zazwyczaj poprzez kontakt z wartościowymi lekturami. Czy zechciałabyś podzielić się z naszymi czytelnikami tytułami, które były na przestrzeni lat szczególnie dla Ciebie ważne?

reklama

L.N. : Zawsze jest ważna ta książka, którą czytam w danej chwili. Chociaż niektórym może wydać się to dziwne, czytam zazwyczaj kilka pozycji jednocześnie. Jest to np. jakiś tom poezji, coś z literatury faktu, dzieło naukowe. Każda lektura pozostawia we mnie bez wątpienia jakiś ślad. Nie mogę się oprzeć, aby w tym miejscu nie powtórzyć za Marcusem Tulliusem Ciceronem: „Do szczęścia człowiekowi potrzeba ogrodu i biblioteki”. Już bowiem starożytni wiedzieli, iż: „Biblioteka to skarbnica lekarstw duszy” – Ozymandias (napis na bibliotece w Tebach). Tym też jest dla mnie.

Jeśli zaś chodzi o konkretne tytuły, jakiś czas temu na Forum „Histmag.org” poleciłam Forystkom i Forystom książki, które szczególnie zapadły mi w pamięć.

B.P.: Zaobserwowałam w Twoich wypowiedziach dużą uważność na kwestie językowe. Czym jest dla Ciebie język? Czy jest on przede wszystkim narzędziem wyrażania myśli? Czy też stanowi wartość nadrzędną, wszak wiemy, że na początku było Słowo?

L.N. : Mam szereg skojarzeń, kiedy myślę, o tym, o co mnie zapytałaś. Słowo – może uleczyć człowieka, może też zabić. Język – język użytkowy, komunikacyjny i Język Ojczysty. Wyrażanie myśli... i język poezji. Trafnie oddaje to myśl greckiego i polskiego zarazem poety oraz tłumacza, Nikosa Chadzinikolau: „Jeśli poezja swoją mądrością może oczarować serce, to filozofia swoją poezją może oczarować umysł”.

Na początku było Słowo. Cóż, spuszczę na ten fragment zasłonę milczenia, bo moja wiedza nie jest w tym względzie wystarczająca. Uważam, że słowo nie było na początku. Na początku był czyn. Słowo jest raczej końcem niż początkiem rozwoju. Słowo jest finałem wieńczącym czyn.

B.P.: Często, co widać także w trakcie tej rozmowy, cytujesz myśli i aforyzmy mniej lub bardziej znanych autorów. Czy masz jakiegoś ulubionego myśliciela, filozofa, człowieka, z którego sposobem postrzegania świata szczególnie się identyfikujesz?

L.N. : Radosny filozof – Demokryt z Abdery? „Ja należę do tych, którzy najbardziej kochają życie” – Kartezjusz? Antoine de Saint-Exupery? Marie von Ebner-Eschenbach? Antoni Kępiński i jego szacunek dla chorego? Johann Wolfgang von Goethe, filozof i poeta! Czyż można nie zachwycać się Jego mądrością i nie wziąć sobie do serca takiej oto rady: „Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeżeli to możliwe, powiedzieć parę rozsądnych słów”?

reklama

B.P.: Tak, to faktycznie rada, która uwodzi. Rozumiem, że starasz się z niej korzystać. Czy zawarty w niej przepis na błogą codzienność się sprawdza?

L.N. : Czy błogą? Nie nazwałabym jej tak. Ale na pewno lepszą, piękniejszą, mądrzejszą oraz pożyteczniejszą.

B.P.: Jesteś z nami od kwietnia tego roku. Doczekałaś się awansu na Dwórkę, otrzymałaś jedno z najprzyjemniejszych, jak sądzę, wyróżnień, bo przyznane przez forumową społeczność: tytuł najciekawszego użytkownika forum AD 2008, a także nagrodę za najlepszy artykuł miesiąca. To całkiem sporo. Jak to odbierasz?

L.N. : Z mieszanymi uczuciami. Oczywiście, ogromnie cieszę się z wyrażonej publicznie sympatii oraz uznania. Kto by się nie cieszył!? Awansuję w Księstwie w tempie, rzec można, zawrotnym (aż się boję, aby nie dostać zawrotu głowy) i stylu iście amerykańskim: od Dziewki służebnej do Dwórki. Jednak awans w hierarchii społecznej Księstwa oddala mnie od upragnionej rangi Zabłąkanej niewiasty, a nobilitacja zobowiązuje.

B.P.: Na forum dajesz się poznać jako osoba pogodna, pełna zrozumienia dla ludzi. Skąd masz ten skarb pozytywnego postrzegania innych i optymizmu?

L.N. : To interesujące pytanie. Jeśli to, o czym mówisz, jest prawdą, sama chciałabym znać odpowiedź. Geny? Doświadczenia życiowe?

B.P.: Napisałaś kiedyś: „obcowanie z kimś daje mi zadowolenie tylko wtedy, gdy długa znajomość i wspólne zainteresowania pozwalają mi być sobą”. Czym Twoim zdaniem jest przyjaźń?

L.N. : Osoba niezwiązana z innymi ludźmi pozostaje bezsilna. Właściwością, niestety, człowieka jest skłonność do popełniania błędów. Dlatego powinien otaczać się przyjaciółmi, aby go przed błędami chronili. Kim jest dla mnie przyjaciel? To ktoś, kto mnie dobrze zna, a mimo to lubi.

B.P.: W ankiecie Prousta, którą zechciałaś wypełnić specjalnie dla czytelników Histmaga, napisałaś, że gdybyś nie była tym, kim jesteś, chciałabyś być Panem Bogiem? To wielki i niezwykle odpowiedzialny los. Czym byłby dla Ciebie?

L.N. : Na początku mojej zawodowej praktyki przyjaciółka często mi powtarzała: „Zostaw niemożliwe Bogu, a sama weź się za to, co możliwe”. Może to i była wspaniała rada, lecz wtedy, w chwilach owej bezsilności, marzyłam często, aby samej być Panem Bogiem. By mieć moc poprawiania tego, co (za pierwszym razem) nie udało się Stwórcy. Tworzył Człowieka, niestety, pod koniec dzieła tworzenia, gdy już był zapewne nieco strudzony.

B.P.: Ale może właśnie dzięki temu wciąż każdy z nas ma pełne ręce roboty, żeby się doskonalić i rozwijać? A Ty miast poprawiać cały świat, znajdujesz czas na częste odwiedzanie Histmaga :-).

L.N. : Ależ ja nie odwiedzam Księstwa „Histmag.org”, ja się już tutaj zadomowiłam!

B.P.: Jak dokończyłabyś zdanie: „Len najbardziej kojarzy mi się z...”?

reklama

L.N. : … jak to z tym lnem było? Z białym obrusem na stole – z ciężką pracą i wyzyskiem dzieci i mokrych prządek, strajkami robotników – trybunem ludowym Pawłem Hulką-Laskowskim – dobrym wojakiem Szwejkiem – obroną Twierdzy Przemyśl – moim ojczystym Dziadkiem, którego nie znałam, gdyż w dalekim Lwowie pożegnał się z tym światem, tego samego roku, w którym ja radośnie go powitałam… Jak to niektórym dziwnie się kojarzy...

B.P.: Jak to niektórym bogato i ładnie się kojarzy. Właśnie dlatego tak lubię z Tobą rozmawiać. A ja miałam takie proste skojarzenie. Z Żyrardowem, Twoim miastem i domem... Na zakończenie chciałabym zapytać, czy dopowiedziałabyś coś do maksym, które znalazłam na Twojej stronie internetowej:

„Znajdź czas na radość – to muzyka duszy”

„Znajdź czas na zabawę – to tajemnica młodości”

„Znajdź czas na marzenia – to droga do gwiazd”.

L.N. :Nie potrafię i nawet nie będę próbowała. Gdy spotyka się perełkę, myśl złotą, warto się przy mniej zatrzymać, zamyślić. Opowiadać o niej? To jakbyś wymagała ode mnie opowiedzenia muzyki, której właśnie słucham, opisania zachwytu, który przeżywam, czy uczucia, które mnie unosi ponad ziemię…

B.P: Bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę i życzę Ci wielu wspaniałych i ważkich odkryć w Twoich genealogicznych, i nie tylko, poszukiwaniach.

L.N. : Dziękuję serdecznie za życzenia oraz klimat tej przemiłej rozmowy.

Ksiądz Pułkownik Józef Panaś na karcie pocztowej. Portret Kapelana II Brygady Legionów Polskich wykonał Stefan Sonnewend (1885-1939) w dniu 17 marca 1916 roku w Legionowie, przyfrontowej osadzie w pobliżu Kostiuchnówki na Wołyniu, gdzie Pułki II i III Brygady spędzały czas przeznaczony na zimowy odpoczynek. Kartę tę, czystą na odwrocie, znalazła Lidia w albumie wśród rodzinnych fotografii. Nie jest wykluczone, że dostał ją jej macierzysty Dziadek od ks. J. Panasia.

Lata Błądzenia w ankiecie Prousta

Poprosiłam, aby zgodnie z salonową tradycją XIX-wiecznej Europy Lidia odpowiedziała na pytania kwestionariusza Prousta (francuski pisarz odpowiadał na nie dwukrotnie). Mam nadzieję, że ten pomysł na bliższe poznanie naszej histmagowej Dwórki Wam się spodoba.

Główna cecha mojego charakteru:

odpowiedzialność i spolegliwość.

Co cenię najbardziej u przyjaciół?

Szczerość, akceptację pozwalającą na bycie sobą w ich towarzystwie.

Z chwilą kiedy nie mogę być przy kimś całkiem naturalną, wycieńcza mnie wszelka znajomość.

Moje ulubione zajęcie:

fotografowanie, wycieczki (w tym rowerowe), spacery, lektura oraz szukanie korzeni (czyli genealogia).

Moje marzenie o szczęściu:

błękit nieba, słońce i cisza bez końca.

Kim (lub czym) chciałabym być, gdybym nie była tym, kim jestem?

Muzykiem, fotografikiem, Panem Bogiem.

Psychologia fascynuje mnie, ponieważ:

fascynują mnie ludzie. Może mi coś powiedzieć na temat satysfakcjonujących relacji z innymi oraz daje szansę poznania swej głębi i nadzieję na własny rozwój osobowy. A przy tym ciągle jeszcze pełna jest tajemnic.

Kiedy kłamię:

czuję ogromny dyskomfort. Uczył mnie Ojciec: „Gdy prawdy rzec nie możesz, ale masz ją w cenie / Pamiętaj, że od kłamstwa lepsze jest milczenie”.

Słowa, których nadużywam:

może wszystkie, których używam, gdyż mam nieodparte przekonanie, że mówię w ogóle za dużo (niestety, my niewiasty, tak mamy).

Najbardziej boję się:

ludzkiej głupoty.

Czego nie cierpię ponad wszystko?

Szpinaku (!) oraz „bylejakości”. U ludzi zaś chamstwa, wulgarności i prostactwa (nie mylić z prostotą), wokół – brudu i „pociejowa”.

Dar natury, który chciałabym posiadać:

umiejętność uzdrawiania poprzez dotyk.

Moja dewiza:

cieszyć się każdym dniem oraz za Platonem: „Dobro, Piękno i Prawda”.

reklama
Komentarze
o autorze
Bożena Pierga
Ukończyła filologię polską (Uniwersytet Warszawski) i Polsko-Holenderskie Podyplomowe Studia Europejskie (UW i Maastricht University). Zawodowo zajmuje się redakcją i korektą tekstów. Interesuje się lingwistyką i psychologią. Jest poetką i pisarką, autorką tekstów dla dzieci i nie tylko.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone