Szymon Nowak – „Czerniaków 1944” – recenzja i ocena
Szymon Nowak – „Czerniaków 1944” – recenzja i ocena
Recenzowany HaBek jest (co zresztą autor podkreśla we wstępie) przeróbką wydanej w 2011 roku nakładem Wydawnictwa infroteditions jego własnej pozycji pt. „Przyczółek Czerniakowski 1944”. Te działania podjęto na podstawie nowych materiałów, wyników badań oraz opracowań. Wynik jest dobry, choć w moim odczuciu mógłby być lepszy.
„Czerniaków 1944” to typowa HaBekowska pozycja popularnonaukowa, bardziej przyczynkowa, mająca zachęcić do pogłębiania lektury na temat. Sęk w tym, że w walkach na Czerniakowie najważniejszy w gruncie rzeczy był jeden tydzień na przełomie drugiej i trzeciej dekady września: walki o zdobycie i utrzymanie przyczółku na Czerniakowie przez oddziały 3. Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta wchodzącej w skład 1. Armii Wojska Polskiego, czyli popularnych berlingowców, jak ich nazywano wtedy i nazywa się dzisiaj.
Choć Nowak przedstawia ogólne przygotowania do powstania oraz pierwsze dni walk na Czerniakowie, jest to w gruncie rzeczy historia w telegraficznym skrócie. Główny temat to oczywiście zacięta walka, jedyna chyba wspólna stoczona przez wszystkie polskie formacje utworzone w czasie II wojny światowej – i te pod egidą rządu polskiego w Londynie, i te w kraju, i te w Moskwie. Ten krótki epizod zasłużył z pewnością na uwagę – w tym czasie nie liczyła się afiliacja polityczna, co raczej braterstwo broni i walka o wspólną sprawę.
Nie ukrywajmy to trudne zadanie. Przez 45 lat PRL-u obraz walk na Czerniakowie był mocno „przegięty” w jedną stronę, zaś od 1990 roku powstała jakowaś moda odwrócenia tej proporcji. W „szumie” dokumentów i wspomnień – tych powstańczych i tych „berlingowskich” trudno wyciągnąć bezstronne wnioski i w miarę realny obraz. Pomocą mają służyć liczne opracowania – te starsze (pisane pod czujnym okiem cenzury) jak i te nowsze. Należy je mimo wszystko „umieć” czytać i we właściwy sposób oddzielać ziarno realizmu od plew dezinformacji czy propagandy – choć ten zarzut tyczy się głównie starszych polskich pozycji.
Nowak oparł się głównie na dostępnych w Polsce wydawnictwach źródłowych – zbiorach dokumentów, pamiętników oraz na relacjach, które sam uzyskał w rozmowach z weteranami tamtych walk. Wspierał się również opracowaniami. Nie bał się sięgnąć po niezłą, recenzowaną zresztą na naszym portalu, pozycję Mikołaja Luczniewskiego „Berlingowcy w Powstaniu Warszawskim. Walki na Pradze i przyczółku czerniakowskim we wrześniu 1944 roku”. Zresztą nieco krytyczną wobec jego infortowskiej książki.
Rdzeniem książki są opisy walki. Ku mojemu lekkiemu rozczarowaniu brakuje jednak chociażby próby przedstawienia sił, środków i sposobów walk wszystkich zaangażowanych w walkę stron. Nowak ograniczył się do dość ogólnych (ale nie ogólnikowych) opisów struktury 3. Dywizji. Podobnie było powstańcami. Jeśli chodzi o Niemców, tutaj też mamy do czynienia z ogólnikami. Z jednej strony na tematy żołnierzy w II wojny światowej powstały magazyny książek, ale z drugiej strony, w HaBeku takie opisy to jednak kanon.
Nowak opisuje walki nie tyle dzień po dniu co poszczególnymi etapami, nie zaniedbując nawet na chwilę innych, pomocniczych uderzeń (desant między mosty, desant na Żoliborz). Jego relacja jest nie tylko rzeczowa, ale także napisana lekkim piórem, przeplatana zresztą relacjami uczestników – w większości akowców, lecz także berlingowców. Cieszę się, że skorzystał z również książeczki Henryka Baczki „8 dni na lewym brzegu”, dziś już prawie nieznanej i zapomnianej. I co najważniejsze – z tej oryginalnej wersji z 1946 roku, a nie tej „przecenzurowanej” kilka lat później.
Plusem dla autora jest fakt, że nie wyciąga z materiałów (zwłaszcza z meldunków akowskich) pochopnych wniosków, tylko stara się przedstawić wyważoną ocenę działań „londyńczyków” i „moskali”. Pod kątem ocen operacji wojskowych nie ulega prądom i modom, tylko rzeczowo przedstawia działania i wytyka błędy. Zaciekawia też jego analiza kulis decyzji stojących za „próbą” przyjścia z odsieczą Warszawie przez Armię Czerwoną i 1. Armię Wojska Polskiego: jak wyglądały przygotowania, czy były sabotowane. Jest to również związane z legendą o odwołaniu Zygmunta Berlinga, który – nie ukrywajmy – poleciał ze stanowiska raczej za nieudolność w planowaniu i przeprowadzeniu forsowania przeszkody wodnej niż za złamanie rozkazu o niepomaganiu Warszawie. Choć Nowak nie do końca odrzuca te „legendy” podkreślając sowiecki zwyczaj braku zostawiania dowodów na piśmie.
Brakuje mi jednak takiego mocnego „wojskowego” podsumowania, oceny walk. Nie jest tak, że go nie ma – mógłby być bardziej wyrazisty. Nie zmienia to faktu, że książka spełnia wymogi popularnonaukowej serii. Jest to z pewnością dobry początek zapoznania się z tragedią, jaka miała miejsce na Przyczółku Czerniawskim w czasie powstania warszawskiego.