Sztuka układania cegieł

opublikowano: 2006-10-13, 07:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Tłumaczenie to rzemiosło: ot, weź słownik i przetłumacz tekst. Takie skojarzenia znikają, gdy przyjrzymy się przekładowi poezji. Ale nawet gdy pojawia się artyzm, podobieństwo do rzemiosła o dziwo nie znika…
reklama

O ile uboższa byłaby nasza kultura bez tłumaczy literatury. W końcu to oni przekładają „na nasze” wytwory obcych kultur. Z historii tłumaczenia literackiego znamy tak wybitne osobistości jak Cyryl i Metody (przetłumaczyli teksty liturgii chrześcijańskiej na język staro-cerkiewno-słowiański), Jan Kochanowski (tłumaczył m.in. Katulla, Plutarcha, Eurypidesa, Psałterz Dawidowy), Adam Mickiewicz (przekładał m..in. Woltera, Schillera, „Giaura” Byrona), czy Czesław Miłosz (tłumaczył m.in. Szekspira i teksty biblijne).

Współcześnie, tłumaczenia literackie coraz mocniej zaznaczają się w naszym życiu kulturalnym. Wystarczy wspomnieć wydawnictwo „Czarne”, które serią „Inna Europa, inna literatura” przybliża polskim czytelnikom mniej znaną literaturę – m.in. chorwacką, litewską, ukraińską, węgierską. Z kolei przykładem korespondencji sztuk w tym zakresie może być Anna Maria Jopek, śpiewająca do tekstów wierszy e.e. cummingsa w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka.

Artyzm rzemiosła

Tłumaczenie literackie jest ściśle powiązane ze sztuką, nawet sztuką samą w sobie. A jeśli uznać, że poezja jest najwyższym artyzmem słowa, to jej tłumaczenie nabiera szczególnego znaczenia. Przedstawienie wytworu obcej kultury innej kulturze językowej jest zadaniem skrajnie odpowiedzialnym i trudnym. Na poniższym przykładzie zobaczymy jednak, że pomimo tak wysoko postawionej poprzeczki, tłumaczenie wiersza można porównać (w pewnym stopniu) do rzemiosła, a ściślej do… budowania domu.

Wiersz pochodzi z profesjonalnego anglojęzycznego forum poetyckiego „Eratosphere” (http://ablemuse.com/erato).

February 9, 2001

I hold my father’s hand. His clammy grip

can’t squeeze his reassurance. Nurses slip

slim needles in his veins, attached to lines

and, every hour, check his vital signs.

Hospital clamor, spun from whirs and beeps,

prevents his rest (a patient seldom sleeps

in semi-private rooms with curtained beds)

reklama

for all the noises, tests, and scheduled meds.

A blurred anomaly. A block or bleed?

They say a block, existing to impede

the constant flow of blood to starve the brain.

I take the news, then turn, and watch the rain.

The television on the corner wall

shows our obsession—Tar Heel basketball—

an item of importance yesterday,

but new perspectives slap that care away

with a reality not felt before

in all my years; and now, at thirty-four,

I watch my father sob, diminished by

a thieving stroke—and I can’t help but cry

as plans and aspirations dissipate;

He drifts to sleep. I sit. My life can wait.

David Bradsher

Architektura wiersza

Jak w przypadku budowy każdego domu – do tłumaczenia wiersza nie można podejść „z marszu”. Porównując powyższy wiersz do planu budowlanego, powinniśmy go dokładnie przejrzeć i wyciągnąć odpowiednie wnioski, aby rezultat naszej pracy był możliwie jak najbardziej podobny do oryginału. Problem w tym, że wiersz (inaczej niż plan budowy domu) nie jest pisany „pod tłumaczenie”. Musimy więc zastanowić się, co sprawia, że po przeczytaniu wiersza poczuliśmy się właśnie tak, a nie inaczej, aby tłumaczenie oddziaływało na czytelnika tak samo jak oryginał. W tym celu trzeba go wielokrotnie przeczytać i dogłębnie zanalizować – tak jak każdy plan budowy.

Jak to się jednak zdarza – plan planem, a rzeczywistość okazuje się nastręczać kłopotów. Nijak nie da się przetłumaczyć wiersza angielskiego dosłownie, przepisując definicje ze słownika. Trzeba więc dostosować naszą pracę do odmiennych okoliczności, jakie daje nam grunt, na którym pracujemy. W przypadku wiersza – jego budowa w poezji angielskiej zdecydowanie różni się od polskiej. Aby nasza budowa była zgodna z polskim budownictwem, wyróżniłem trzy główne założenia formalne tłumaczenia. Choć wiem, że każdy budowniczy ma swoją wizję realizacji planu.

Trzy zasady

Po pierwsze: forma. W oryginale mamy do czynienia z typowym pentametrem jambicznym, czyli z pięcioma dwuczłonowymi zestrojami akcentowymi, gdzie pierwszy jest nieakcentowany, a drugi akcentowany: _ | _ | _ | _ | _ | (co daje dziesięciozgłoskowca). Przywołując porównanie budowlane, można sobie wyobrazić, że taki wiersz jest dziesięciopiętrowym domem. Jednak na gruncie polskiej poezji taką formę zazwyczaj tłumaczy się „trzynastopiętrowcem”. Dlaczego tak się dzieje? Otóż, o ile materiał językowy w angielskim jest bardziej skondensowany, to w języku polskim starcza go na więcej miejsca. Innymi słowy, trzynastozgłoskowiec jest zakorzenioną formą w naszej poezji, ponieważ polskie wyrazy są statystycznie dłuższe od angielskich, więc taka forma pomaga w tłumaczeniu.

reklama

Po drugie: zestroje akcentowe. Kontynuując adaptację planu budowy do polskich warunków, zamienimy przeplatane angielskie akcenty na paroksytoniczną średniówkę po siódmej sylabie oraz z paroksytoniczne zakończenie każdego wersu (czyli stały akcent na szóstej i dwunastej sylabie). Reszta akcentów może, a nawet musi, być zmienna w wersach, aby uniknąć monotonii.

Po trzecie. strofy i rymy. Oczywiście musimy zachować tę samą liczbę wersów i układ stroficzny. Narzuca to ograniczenia w ilości słów, choć ratunkiem może być dość spora dowolność w stosowaniu przerzutni. Rymy muszą być żeńskie (obejmujące 1,5 sylaby). Poważniejszy problem pojawia się natomiast w kwestii struktury rymów. Raczej nie powinniśmy zostawić rymów parzystych, jak w oryginale, bo narzuci to językowi polskiemu trywialny i nudny tok. Dlatego, dla podkreślenia toku opisowego wiersza, zastosujemy rymy krzyżowe.

Podaj cegłę!

Wiemy już jak powinien wyglądać nasz dom, nadchodzi więc końcowy (choć chyba najbardziej wymagający) etap pracy – budowa. Istotna jest decyzja co do budulca – czyli jakich należy użyć słów do przetłumaczenia wiersza. Pod tym względem interpretacji może być wiele i dlatego różne tłumaczenia tego samego tekstu mogą być równie dobre.

reklama

Wiersz „February 9, 2001” przysparza licznych problemów leksykalnych. Występuje tutaj trochę medycznego żargonu, jest również wyrażenie „Tar Heel basketball”, z którego po polsku można zrobić tysiące rzeczy. Nie zapominajmy także o barierach kulturowych, w postaci różnego poziomu dofinansowania służby zdrowia w USA (gdzie mieszka autor wiersza) i w Polsce (gdzie mieszka potencjalny czytelnik tłumaczenia). Co to ma wspólnego z wierszem? Otóż ma i to wiele – wpływa to na odmienny wygląd szpitala, sal szpitalnych i odgłosów stamtąd wydobywających się. Dlatego np. wyrażenie „rooms with curtained beds” w siódmym wersie nie może zostać przetłumaczone „sale z łóżkami, oddzielonymi kotarami”, bo w Polsce łóżka szpitalne oddzielone są co najwyżej szafkami.

Pamiętajmy jednak, że nie ma jednego przepisu na dobre tłumaczenie i nie ma jedynej słusznej wersji, tak jak i zróżnicowane są plany domów. Mimo to, wszystkie cegły w naszym „trzynastopiętrowcu” muszą zostać położone dokładnie, a każde odstępstwo od bezwzględnie ścisłego planu, ustalonego przed pracą nad tłumaczeniem, grozi zawaleniem się całej konstrukcji. Co więcej, każda cegła musi pasować do innych i razem tworzyć spójne oraz trwałe dzieło.

Wytrzymałość konstrukcji

Mam nadzieję, że po zapoznaniu się z powyższymi założeniami, wszyscy czytający te słowa zapomnieli o wersji angielskiej wiersza. Teraz bowiem należy się skupić tylko na tłumaczeniu, abstrahując od oryginału. Jest to test czy tłumaczenie spełnia swoją podstawową rolę: czy jest to przystępny wiersz dla polskiego czytelnika.

9 lutego 2001

Trzymam ojca za rękę. Ściśnięta kurczowo,

choć lepka, wytrzymuje uścisk zapewnienia,

że dobrze. Pielęgniarki wszczepiają na nowo

gładkie igły i kreślą mu kartę żywienia.

Zgiełk szpitalny, uwity z pisków i brzęczenia

przeszkadza spać (pacjenci drzemią monotonnie

w dzielonych salach, dzieląc niezmienność zmęczenia)

przez bzyk much i badania, robione kontrolnie.

Spięta nieprawidłowość. To zator czy krwotok?

Lekarz mówi, że zator – za powłoką dreszczu

paraliżuje ciało, przerwawszy krwi potok.

Zerkam w gazetę, zwracam oczy w strugi deszczu.

Włączony telewizor w ciemnym kącie ściany

miga znanym obrazkiem – lokalne rozgrywki –

żarliwych rozmów temat, dziś już zapomniany

i wyparty przez nową świadomość, ze wszystkich

doświadczeń nie odczutą dotąd; niczym dziecko,

choć mając lat trzydzieści cztery, nieporadny,

widzę jak ojciec szlocha, malutki, zdradziecko

dopadnięty przez udar – łkam, patrząc bezradny

jak zamierają plany i pasje człowieka.

Zapada w sen. Ja siedzę. Me życie poczeka.

Zapraszam do komentowania powyższego tłumaczenia na forum „Histmaga”

reklama
Komentarze
o autorze
Nestor Kaszycki
Student lingwistyki na Uniwersytecie Warszawskim.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone