Stefan Türschmid - „Mrok i Mgła” - recenzja i ocena

opublikowano: 2015-07-13, 04:00
wolna licencja
To, że decyzje Józefa Stalina decydowały o życiu każdego obywatela ZSRR to nie nowość. To, że życie w stalinowskiej rzeczywistości przypominało spacer po polu minowym też wiemy. Na czym więc polega fenomen „Mroku i Mgły”?
reklama
Stefan Turschmid
„Mrok i mgła”
nasza ocena:
6/10
Wydawca:
Rebis
Okładka:
broszurowa klejona
Liczba stron:
448
Format:
135x215
ISBN:
978-83-244-0364-6

Przyznam, że czytając powieść Stefana Türschmida nie znalazłem przekonującej odpowiedzi na to pytanie. Mamy dwie główne osie powieści – jedną można nazwać historyczną, drugą literacką. W pierwszej towarzyszymy Józefowi Wissarionowiczowi Dżugaszwili w trakcie jego drogi do władzy. W drugiej, obserwujemy losy Sonii Aleksandrowny Buriaginy, od czasów liceum po zakończenie jej przygód związanych z "imperium zła". Obie drogi, choć oparte na wiedzy i kwerendach, w pewnym momencie przecinają się. I to do tego stopnia, że trudno jest znaleźć granicę gdzie kończy się faktografia, a gdzie zaczyna się wyobraźnia Autora.

Z jednej strony mamy więc 17-letnią licealistkę z Leningradu, prawdziwy ideał homo sovieticusa. Wzorowa uczennica, aktywna członkini Komsomołu urodzona w dniu wybuchu Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej – czyli na początku listopada 1917 r. – kandydatka na członka partii komunistycznej. Jak na warunki ZSRR: żyć nie umierać. Ale przede wszystkim jest ona nastolatką – zaczynają się pierwsze sympatie, randki, miłości. Jej rodzice to aktywni działacze partyjni, a babcia to weteranka walki z caratem. Jedyną rysą na tym pięknym obrazku jest brat dziadka, emerytowany kapitan marynarki handlowej o wybitnie białogwardyjskich ciągotach….

Nad tym sielskim obrazkiem niczym z propagandowej kroniki pojawia się surowy, gruziński cień w postaci bezlitosnego dyktatora. Tak się niestety składa, że jest właśnie rok 1934. Stalin widzi, że pomimo jego wysiłków, na horyzoncie tli się opozycja wobec niego. Jest całkiem realna i najprawdopodobniej związana z leningradzkim sekretarzem Kirowem. Decyduje się zatem na ucięcie łba żmiji.

Historycznie rzecz ujmując, w tym miejscu Türschmid w dobrym miejscu uchwycił początek stalinowskiego terroru. Zamordowanie Kirowa było jasnym sygnałem – skończyły się czasy subtelnych nacisków i przyjmowania samokrytyk. Stalin nie będzie miał teraz hamulców. Należy skończyć z idealistycznymi komunistami – i to dosłownie, Trzeba stworzyć całkiem nowego człowieka.

I tak zaczęła się ta niesamowita historia… Od tej pory przemyślenia i pomysły Stalina będą towarzyszyć Sonii, przez cały czas zmieniając jej świat.

Nie można zaprzeczyć, że Autor przygotował się do stworzenia tła historycznego. Widać wyraźnie, że przebił się przez sporo pozycji tyczących opisywanego okresu. Pewien problem polega jednak na tym, że w nakreślonej wizji umyka nam istotna granica pomiędzy rzeczywistością radziecką a wyobrażeniem Türschmida.

reklama

Z tego powodu wiele kwestii jest w książce nakreślonych zbyt jednostronnie. Główna teza, że komunizm jest złem jest nieco osłabiona przez ukazanie swoistej demokracji i dyskusji czy swobody myśli na „gospodarstwie Kirowa” w Leningradzie. Co ciekawe, partia bolszewicka mniej lub bardziej dopuszczała dyskusje, głosowania itp. ale tylko w swoim własnym gronie. Była to – w pewnym sensie – demokracja dla wybranych. Dla pozostałych nie było tych dobrodziejstw. Taki sposób pokazania sprawy wskazuje, że te swobody zawdzięczano Kirowowi, liberalnemu politykowi partyjnemu. W ten sposób jego wizerunek ulega jednak w pewien sposób zaciemnieniu i niezrozumieniu. Może i miał „liberalne” podejście do wielu spraw, ale w kwestiach zasadniczych wykazywał się nie mniejszą bezwzględnością niż Stalin.

Obraz ZSRR na kartach książki również jest nieco niekonsekwentny. Jak na kraj bez perspektyw dla obywatela, proponuje on – przynajmniej przed Wielkim Terrorem i dla członków partii – sporo możliwości rozwijania umiejętności i pasji czy wzbogacania wiedzy. W końcu pierwsza sympatia głównej bohaterki co chwila wybierała inną dla siebie drogę, zanim znalazła tę właściwą.

Takich dwuznaczności można znaleźć w „Nocy i Mgle” więcej. Dziwi mnie natomiast nazwanie tej książki romansem. Za inspirację dla autora miała co prawda posłużyć prawdziwa historia alianckiego marynarza i Rosjanki z Murmańska. Przyznam jednak, że jeśli chodzi o ten romans, pasji czy miłosnego dramatyzmu na kartach książki zbyt wiele nie znalazłem. Inaczej było natomiast z kolejnym, wymuszonym związkiem głównej bohaterki…

Czym jest zatem „Mrok i Mgła”? Na pewno barwną drogą mieszkanki ZSRR przez życie. Młoda kobieta szuka swojej drogi i styka się z niewyobrażalnymi problemami. To także portret transformacji: z młodej, przesyconej jedynie słusznymi ideałami dziewczyny w zrezygnowaną, pełną złości kobietę. Czy wszystkiemu winien był ustrój komunistyczny? Taką odpowiedź zdaje się sugerować autor. Zerojedynkowe przeciwstawienie (Zachód dobry, Wschód zły) rodzi pytanie – czy autor nie poszedł za bardzo na skróty w tym czarno-białym obrazie?

„Noc i Mgła” to dobra lektura na ciepłe letnie popołudnie. Nie przekonała mnie do końca ani jako opowieść o ZSRR ani jako romans, ale zapewniła kilka przyjemnych godzin lektury.

Ocena: 6/10

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone