Sport w Nowej Hucie – recenzja i ocena wystawy
Wystawa zabiera nas do sportowego świata, którego początki sięgają pierwszej połowy XX wieku. Chronologicznie poznajemy dzieje społeczności Nowej Huty, która popularną formę spędzania wolnego czasu przekuła w pasję i zorganizowaną działalność. Eksponaty przybliżają historię klubów sportowych: Hutnika, Wandy, Sparty, i pokazują różnorodność dyscyplin, które cieszyły się dużą popularnością: od indywidualnych, jak łyżwiarstwo i boks, do zespołowych, na przykład piłka nożna, siatkówka czy rugby.
Po historii profesjonalnego uprawiania sportu poznajemy dzieje szkolnej aktywności fizycznej, które w Nowej Hucie także były bardzo bogate. Zaprezentowano sukcesy drużyn uczniów, od małego wychowywanych właściwie na boisku. Miłość do sportu była na tym terenie bardzo powszechna, dlatego też do dzisiaj nowohuccy sportowcy mają na swoim koncie liczne sukcesy, także na olimpiadach. Ostatnia część wystawy opowiada o dzisiejszych czasach – pokazuje, co zostało z długoletniej tradycji i jak dzisiaj funkcjonuje sportowa społeczność tej dzielnicy miasta.
Wartość wystawy zwiększa liczba oryginalnych eksponatów i zdjęć. Dzięki nim możemy niemal poczuć sportową atmosferę panującą w tamtych czasach. Świat nowohuckiego sportu tworzyło i tworzy bardzo dużo ważnych osób, których fotografie i pamiątki możemy teraz oglądać. Wystawa nie przedstawia jedynie zjawiska, jakim był rozwój popularności sportu, ale przede wszystkim przybliża życie ludzi z tamtych lat, dla których aktywność fizyczna stanowiła bardzo ważny element dnia.
Wystawę uporządkowano i podzielono na części. Niektóre informacje są bardzo obszerne, co mniej zainteresowanego szczegółami odbiorcę może zniechęcić. Niektóre eksponaty opisano też nieco niedokładnie, większość przedstawiono jednak jasno i przejrzyście. Atrakcyjności dodaje także element multimedialny w postaci krótkich wywiadów z ważnymi postaciami tego świata: Boguchwałem Fularą, Jerzym Garpielem, Tadeuszem Kwaśniakiem i Władysławem Łopatką.
W ogóle nie interesuję się sportem, dlatego nie spodziewałam się wiele po tej wystawie. Mnóstwo starych fotografii tworzy jednak niezwykłą atmosferę. Zazdroszczę trochę ludziom z tamtej epoki bycia razem, wspólnego zaangażowania i czerpania radości ze sportu. To widać na zdjęciach. Uważam, że obecnie tego bardzo brakuje – mówi Agnieszka Wszołek, jedna ze zwiedzających. – Jeśli ktoś lubi klimat PRL, to idealne miejsce dla niego. Nawet jeśli nie jest pasjonatem, może się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o Nowej Hucie. Pomimo że wystawa znajduje się na małej przestrzeni, bardzo dobrze ją wykorzystano – dodaje.
Zainteresowani historią sportu odkryją tu wiele ciekawych rzeczy. Mocną stroną wystawy jest to, że również osoby, które po prostu lubią peerelowskie lata i są ciekawi tego, jak funkcjonowała kiedyś mała, lokalna społeczność, znajdą coś dla siebie. To nie tylko wyłożona notka historyczna, ale potężny kawał tradycji i obraz codziennego życia nowohucian. Dla krakowian, a zwłaszcza mieszkańców przedstawianej dzielnicy – wizyta w tym muzeum obowiązkowa.
Redakcja: Agnieszka Woch