„Spaleni Słońcem: Cytadela” – czy da się odkurzyć kurę znoszącą złote jajka?

opublikowano: 2013-12-24, 10:40
wolna licencja
Do polskich kin trafił kilka dni temu film, który swoją rosyjską premierę miał dwa lata temu. „Spaleni Słońcem: Cytadela” to kontynuacja genialnego obrazu Nikity Michałkowa nagrodzonego Oscarem, Złotą Palmą oraz docenionym przez Brytyjską Akademię Sztuk Filmowych i Telewizyjnych (BAFTA).
reklama

Trzecia część „Spalonych Słońcem”, a w zasadzie kolejna odsłona drugiej części (na kontynuację filmu składają się produkcje „Oczekiwanie” i właśnie „Cytadela”), po raz kolejny ukazuje widzom życiowe wybory i ścieżki, które dzielnie wytycza pułkownik Sergiej Petrowicz Kotow. Nikita Michałkow, car rosyjskiej kinematografii, kończy epopeję o radzieckim bohaterze narodowym w sposób charakterystyczny do obecnych czasów – pompatycznie, nieco banalnie i nerwowo.

W głównej roli oczywiście niezmiennie Michałkow, Oleg Mieńszykow jako enkawudzista Mitja oraz Nadieżda Michałkowa w roli Nadii, którą w filmie widzimy już jako dorosłą dziewczynę. Za scenariusz odpowiada kwartet czołowych rosyjskich twórców: Władymir Moiseenko, Aleksandr Novototskiy-Vlasov, Gleb Panfilov oraz sam reżyser.

Głównym wątkiem filmu jest powrót Kotowa do domu. Przydzielony do kompanii karnej, ma wziąć udział w bezsensownej, wręcz samobójczej misji ataku na świetnie ufortyfikowaną Cytadelę. W tym samym czasie Mitja dostaje zadanie od samego Stalina – ma odnaleźć Petrowicza w wojennej zawierusze i oddać mu dawną chwałę, zasługi i wszelkie ordery. Rosjanie odnajdują się w okopach, cudem ratują spod Cytadeli i wspólnie rozpoczynają wędrówkę do rodzinnych stron Sergieja Kotowa.

Nikita Michałkow (fot. Kremlin.ru, opublikowano na licencji "Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0":Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0).

W Rosji trzecia część „Spalonych Słońcem” nie cieszyła się zbyt wielką popularnością, można nawet stwierdzić, że została ochrzczona mianem katastrofy. Wschodnich krytyków przede wszystkim zirytowało fakt w jaki sposób reżyser przedstawiono rosyjskich dowódców i generałów. Nikita Michałkow już w pierwszych scenach obrazuje ich w sposób nie ulegający wątpliwościom: jako przysłowiowych chlejusów i bandę kretynów. Psuje to otoczone „złotą poświatą” radzieckie zasługi, zwłaszcza wśród zagranicznych widzów. Skrytykowane zostały również znikome sceny batalistyczne oraz masa niewiarygodnych „przypadków”, sprawiających, że widz otwierał ze zdumienia oczy i nie zamykał ich przez dłuższy czas.

„Nic dwa razy się nie zdarzy...”

W ojczystym kraju sukces pierwszej części nie został powtórzony, warto jednak zainteresować się filmem Michałkowa. W końcu jest ono nawiązaniem do wybitnego dzieła z 1994 roku, potwierdzającym starą zasadę, że nie jest łatwo reanimować coś co dawno już umarło, i co więcej zostało gdzieś zakopane. Złota kura tym razem nie została odratowana. Zdarza się to tylko nielicznymi...

Źródło: film.interia.pl, filmweb.pl, kino.dlastudenta.pl, stopklatka.pl.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Martyna Kwiatek
Uczennica liceum, interesuje się historią starożytną, przełomem XVIII i XIX wieku oraz dziejami najnowszymi, ciągle jednak odkrywa coś nowego. Uwielbia czytać (zwłaszcza literaturę fantasy), kocha filmy F. F. Coppoli.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone