Smoleńsk: miasto polsko-rosyjskie
Smoleńsk to miasto mit. Położone na szlaku pomiędzy Warszawą a Moskwą, w historii Polski i Rosji odegrało znaczenie niebagatelne, będąc swoistym symbolem wzajemnych stosunków, pełnych legend i wzajemnych krzywd. Od XV wieku, kiedy Królestwo Polskie wraz z postępującą integracją z Wielkim Księstwem Litewskim przejęło idee połączenia wszystkich ziem dawnej Rusi Kijowskiej w jednym organizmie państwowym, Smoleńsk był ważnym punktem w rywalizacji o dominację nad Europą Środkowo-Wschodnią.
Historia miasta i jego położenie sprzyjało mitologizacji. Dla przyszłych Rosjan było ono miejscem przebywania Cudownej Ikony Matki Bożej, która w XIII wieku uratować miała gród przed najazdem tatarskim. Tym samym Smoleńsk stał się ważnym miejscem dla tamtejszego prawosławia, a także wpisał się w narrację dotyczącą rosyjskiej tożsamości. Poczucie jego wyjątkowości pogłębione zostało w XIX wieku, kiedy miasto stało się symbolem oporu przeciwko Napoleonowi, a później w okresie drugiej wojny światowej, kiedy zostało zniszczone przez hitlerowców. Dla Rosji Smoleńsk to więc miasto dumy i jedno z wielu serc potężnego imperium, które bije nawet w czasach, kiedy mówi się, że kolos ma gliniane nogi.
Nie mniej ważne miasto nad Dnieprem było dla Polaków. W XVII wieku jego zdobycie pieczętowało tryumf w wojnie 1609-1611. W roku 1634, na wieść o zbliżających się pod mury Smoleńska oddziałach moskiewskich, sejm elekcyjny zaledwie w ciągu kilku godzin wybrał władcą Władysława IV. Jego zwycięska odsiecz miała być jeszcze jednym dowodem na potęgę Rzeczpospolitej. W październiku 1654 roku nastroje były zgoła odmienne: upadek polskiej załogi Smoleńska oznaczać miał ostateczny kres władzy Rzeczpospolitej na tych terenach, a jak twierdzą niektórzy historycy, wręcz koniec marzeń o dominacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Waga posiadania grodu pozostała jedynie w tradycji politycznej, gdzie zachowano urząd wojewody, a mieszkańcy dawnego województwa smoleńskiego nadal spotykali się na sejmikach odbywających się w Wilnie. W nazwie Smoleńsk pokładano bowiem wszystkie wspomnienia o dawnej potędze i nadzieje na przyszłość. Miasto było symbolem wielkiej Rzeczpospolitej i jej dalekosiężnych ambicji, które runęły wraz z rozejmem w Andruszowie w 1667 roku, na którego podstawie miasto znalazło się na wieki po stronie rosyjskiej.
W XX wieku Smoleńsk jeszcze raz miał stać się bolesnym wspomnieniem narodu polskiego. W 1943 roku odkryto w pobliskim Katyniu masowe groby polskich oficerów, pomordowanych przez NKWD trzy lata wcześniej. Sprawa katyńska i próby zatajenia przez stronę radziecką prawdy o tych wydarzeniach były mocnym ciosem nie tylko w uczucia pojedynczych ludzi, ale też potężną zadrą na wzajemnych stosunkach. I tak jak w epoce nowożytnej Rosjanie walczyli o dobre imię podsmoleńskiej wsi, widząc w niej honor całego narodu, tak dla Polaków prawda o zdarzeniach katyńskich równała się poczuciu podmiotowości, a kłamstwo w brutalny sposób sprowadzało do roli przedmiotu.
Dziś, choć trudno snuć zbyt daleko idące paralele pomiędzy historią a katastrofą smoleńską, nie trudno odnieść wrażenie, że w debacie o tym co stało się w kwietniu 2010 roku słyszalne są jeszcze głosy dawnego sporu o Smoleńsk. Dla Rosjan nadal będzie on miejscem nieskazitelnym, istotą ich honoru, który nie pozwoli przyznać się do bałaganu, anarchii czy dyletanctwa jakie panowało w tym miejscu 10 kwietnia, dla Polaków zaś będzie miejscem bólu, ziemią przeklętą i wspomnieniem dawnej potęgi, która potrafiła sprowadzić Rosję do roli wasala. Nie można się więc dziwić kolejnym teoriom spiskowym i domniemaniom karmionym zwyczajnym poczuciem krzywdy. W mentalności obydwu narodów Smoleńsk to nie tylko miasto, ale wręcz symbol dyskusji o wzajemnej historii. Nie ma tam miejsca na poszukiwanie wspólnych rozwiązań, ale ciągła chęć rywalizacji zaszczepionej sześć wieków temu. Mamy przed sobą dwóch pieniaczy, zakochanych po uszy we wspomnieniu o własnej przeszłości i żyjących w poczuciu kompleksów.
W tym kontekście wydaje się, że kluczem do rozwiązania problemów w stosunkach polsko-rosyjskich jest zaprzestanie myślenia Smoleńskiem. Nie chodzi tu jednak o zapomnienie o zbrodniach czy krzywdach i zamknięcie ich sloganem o wadze przyszłości, lecz raczej o schowanie do kieszeni dumy i urojeń, z którymi przeszłość rozprawiła się raz na zawsze. Do czasu kiedy nadal będziemy traktowali się jak wrogowie w sporze o dominację nad Europą Środkowo-Wschodnią, ciągle będziemy żyli w smoleńskiej mgle zwisającej nad pobliskim lasem katyńskim i zabytkowymi murami dawnej twierdzy.
Zobacz też:
- 70 lat temu zrównano z ziemią wieś Chatyń
- 400 lat temu wojska polskie zdobyły Smoleńsk
- Dzień Jedności Narodowej, czyli Rosjanie świętują wypędzenia Polaków z Kremla
- Obronić się przed Rosją. Polsko-litewskie przygotowania do wojny smoleńskiej
Redakcja: Tomasz Leszkowicz