Śmierdzące kwiatki
Uważaj! — krzyknęła do mnie koleżanka. Zapatrzony w dal o mały włos nie rozgniótłbym brązowej masy. Zakląłem z cicha i poszliśmy dalej. Temat na artykuł nasunął się sam. Najbardziej irytujące jest to, że kupy leżą na środku chodników. Ludzie wyprowadzają psy przy okazji porannego wyjścia po bułki, nie kłopoczą się pójściem do pobliskiego parku. Idąc Wierzbięcicami (ulica Poznania) trzeba bardzo uważać na psie odchody. Staram się nie irytować, widząc kolejną babcię w kapciach, która ciągnie swojego psa — słyszę. Moja rozmówczyni nie jest pewna, czy istnieje obowiązek sprzątania psich odchodów. Taka czynność wydaje się jej rzeczą naturalną.
Regulacje istnieją, nie tylko w Poznaniu. Władze miast szybko zauważyły problem i starały się z nim walczyć za pomocą rozwiązań prawnych. By przekonać się, że gra jest warta świeczki, możemy wykonać prosty rachunek. Dla przykładu w Poznaniu w 2004 roku było zarejestrowanych 13 000 psów. Jeśli przyjąć, że każdy z nich produkuje codziennie 200g odchodów, to dostajemy prosty rachunek dający 2.6 tony dziennie. Urzędnicy szacują jednak, że psów w mieście jest nawet kilkakrotnie więcej.
Opinie mieszkańców są jednoznaczne. Oczywiście, że powinni sprzątać. Gdybym ja nie sprzątała po swoim psie, to już dawno zarosłabym kupami — powiedziała mi kobieta w średnim wieku. Mieszka w domu jednorodzinnym w Poznaniu i jej pies biega po terenie posesji. Inni, pytani o tę kwestię, mają podobne zdanie. Psie kupy są jednak nie tylko smutną ozdobą naszych ulic.
Najgorszego nie widać
Pokazują to w swoim artykule panie dr Małgorzata Jania i mgr Danuta Mieżyńska z Zakładu Diagnostyki Medycznej “ASKLEPIOS” („Niewidzialne zagrożenia”, http://www.animals.com.pl). Jak piszą, niedojrzały układ immunologiczny dzieci jest szczególnie narażony na zachorowania odzwierzęce. Badania przeprowadzone przez różne polskie instytuty wykazały, że blisko połowa próbek ziemi pobranych z podwórek, placów zabaw i piaskownic jest skażona. Co ciekawe, w dużych miastach w niechlubnej czołówce lokowały się piaskownice w przedszkolach, żłobkach i na dużych osiedlach. Na przykład badania prowadzone przez poznańską AWF zarejestrowały w ponad połowie próbek ziemi jaja toxacara – przyczynę groźnych chorób. Jest to w prostej linii wynik zanieczyszczenia gleby kałem psów i kotów. Szacunkowo co trzeci zwierzak jest zarażony pasożytami. — Rozpiętość schorzeń, jakimi mogą zostać dotknięte dzieci, jest znaczna. Skutkiem zarażenia może być biegunka, utrata wzroku, uszkodzenie wątroby, nerek — alarmują lekarze.
Psie szalety
Co można robić, by zmniejszyć ryzyko zakażenia gleby? Odpowiedź nasuwa się sama: ułatwić posiadaczom psów spełnianie ich obowiązków! Spółdzielnie mieszkaniowe instalują specjalne pojemniki na psie odchody. Sprawdziłem wiele z nich. Okazało się, że są nieużywane. Dlaczego mieszkańcy nie korzystają z pojemników? Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń. Pytani przeze mnie o to, czy sprzątają po swoim psie, tylko odburknęli – mniej lub bardziej wulgarnie. Agatę, studentkę chemii, spotkałem w centrum Katowic z zadbanym rasowym pieskiem. Czy stosuje się do obowiązku sprzątania po swoim psie? — Nie robię tego, chyba że piesek załatwi się przy jakimś placu zabaw lub przypadkiem na chodniku. Kubełki na psie kupki okazały się niewypałem – były szybko niszczone albo nieopróżniane. To nie jest problem kupić odpowiednią miotełkę i posprzątać, ale ktoś musi podejść poważnie do tego obowiązku! — mówi.
Tym kimś powinny być władze, które ustalają obowiązek sprzątania po psach. Prawo takie jest uchwalane odgórnie, przez gminę, ale swoje przepisy może mieć każda ze spółdzielni. Puste kosze na psie odchody nie zachęcą kolejnych spółdzielni do inwestowania w tego typu infrastrukturę.
Statystyka
Przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Szczecinie przeprowadzili internetową ankietę wśród mieszkańców. 63% respondentów odpowiedziała, że ma psa, a 65% z nich deklaruje sprzątanie po nim. 76% mieszkańców uważa kwestię niesprzątania za ważny problem dla wizerunku miasta. Podzieliłem się wiedzą na temat wyników z kolegą, którego spotkałem w autobusie. A to polska ankieta była? Ja jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś w Polsce po swoim psie sprzątał — wyśmiał wyniki Maciek. Żadna z moich koleżanek nie sprząta po psie — wtrąciła Ania, licealistka z Katowic.
Urzędnicy nie dają za wygraną. Co jakiś czas oddają do użytku kolejne wybiegi dla psów lub kupują specjalne odkurzacze do zbierania psich odchodów. W 2005 roku w Szczecinie przy pomocy takich urządzeń służby zebrały 17 ton psich odchodów. Władze deklarują jednak, że takie sprzątanie nie ma zdjąć tego obowiązku z właścicieli. Ustalone są kary, które powinny być wystawiane opiekunom czworonogów przyłapanych na gorącym uczynku.
Jak stwierdzają mieszkańcy miast, na razie działania nie przynoszą spektakularnych rezultatów. W Irlandii mandat za nieposprzątanie po psie może wynieść nawet 1900 Euro. Czy ostre karanie jest jedynym sposobem na zmianę myślenia Polaków? Może nam powinno zacząć w końcu przeszkadzać zanieczyszczanie naszego miasta? Przecież codziennie spotykamy kilkudziesięciu właścicieli psów. Może warto im powiedzieć, że śmierdzący kwiatek tutaj przeszkadza?