Śląsk gra w futbol, czyli krótka historia Silesia Miners
Ta egzotyczna dyscyplina sportu rodem zza oceanu docierała do Polski nieśmiało. Trochę dzięki transmisjom meczów w stacjach kablowych, trochę dzięki grze komputerowej „Madden NFL”. To wystarczyło jednak, by znaleźli się ludzie, dla których futbol stał się pasją. Wśród nich znalazł się Szymon Widera, jeden z ojców założycieli pierwszej śląskiej drużyny – AZS Silesia Miners.
Nauka gry i pokory
Widera szukał ludzi podzielających jego zainteresowanie futbolem na forum internetowym dopiero raczkującego Polskiego Związku Futbolu Amerykańskiego. Znalazł kilka osób ze Śląska. Zgadali się i umówili na spotkanie w knajpie. Zaledwie tydzień później, 15 kwietnia, wybiegli na pierwszy trening. Nie byli już sami, zjawiła się także grupa zapaleńców z Rudy Śląskiej. Nad kilkunastoma chłopakami wiekiem górował Wojciech Grzybek i to on został ogłoszony trenerem nowo utworzonej drużyny.
Sprawy potoczyły się szybko. W maju, już pod nową nazwą - Silesia Miners - pojechali po naukę na mini-turniej w Obornikach Śląskich. Lekcji udzieliły im drużyny z Krakowa i Wrocławia, fundując solidne lanie. To był czas pokory, bo przegrać 0:73 i się nie załamać, to też sztuka. Tak jednak zrodziła się drużyna, która dzisiaj już jest siłą, jakiej żaden przeciwnik w Polsce nie może lekceważyć.
Amerykański desant
Jesienią objawiła się zupełnie nowa drużyna. Szeregi zasilili gracze już doświadczeni, tacy jak Mirosław Banasik, który gry w futbol uczył się w Niemczech, oraz Amerykanie Donald Schwander i Joshua Taylor, mający za sobą występy w zespołach amerykańskich collegów. Polepszyła się organizacja drużyny, odkąd stała się ona sekcją Akademickiego Związku Sportowego przy Uniwersytecie Śląskim. - To dało nam bezpłatny dostęp do sal gimnastycznych, siłowni, basenu, odtąd zawodnicy są ubezpieczeni – wylicza korzyści Widera, łączący funkcje gracza i menedżera zespołu. W drużynę wkradł się profesjonalizm. Tej odmiany zupełnie nie spodziewali się gracze zespołu Kraków Tigers, kiedy pewni siebie przyjechali rozegrać kolejny sparing z „Górnikami”. Porażka 14-46 była dla nich jak zimny prysznic, a zawodnicy AZS Silesia Miners mogli się cieszyć z pierwszego w historii zwycięstwa. Był październik 2006 roku.
Początek 2007 roku to stały wzrost liczby graczy. Odtąd w zespole trenuje średnio 60 zawodników, wielu z nich dysponuje zakupionym samodzielnie sprzętem. Kask, ochraniacze, koszulki – to wydatek rzędu 1300- 1500 złotych. Niemało, ale granie w sprzęcie było wymogiem dla drużyn, które chciały uczestniczyć w rozgrywkach ligowych. Te rozpoczynały się w kwietniu 2007 roku. Pierwszym rywalem, z którym „Górnikom” przyszło się zmierzyć, była niepokonana dotąd w kraju drużyna Warsaw Eagels. Obrońca tytułu mistrzowskiego.
Ruszyła liga
- W przedsezonowym meczu wygraliśmy z „Tygrysami” 58:0 i byłem przekonany, że poradzimy sobie z Warszawą. A jednak przegraliśmy. Jednym punktem, bardzo pechowo. Na dwie minuty przed końcem mieliśmy szansę zdobyć trzy punkty, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki – wspomina tamten mecz Szymon Widera. Jeszcze nikt nie był tak blisko pokonania „Orłów”.Potem przyszły dwa pewne zwycięstwa z „Tygrysami” i kolejna porażka z „Orłami”. To dało drużynie ze Śląska drugie miejsce w grupie (zwanej dywizją) i szanse na grę w fazie play-off, do której kwalifikują się tylko cztery najlepsze zespoły. Kolejnym krokiem w tym kierunku było zwycięstwo nad obrońcą tytułu wicemistrzowskiego Pomorze Seahawks. 30 czerwca, po pasjonującym meczu, „Górnicy” wygrali 23:20. Teraz o awansie do strefy medalowej zdecyduje bezpośredni pojedynek z Devils Wrocław.
Tempo w jakim rozwija się w Polsce futbol amerykański jest imponujące. Liga skupiająca dziewięć drużyn to jeszcze niewiele, ale należy pamiętać, że pierwszy oficjalny mecz rozegrano dopiero w grudniu 2004 roku, miesiąc po powstaniu Polskiego Związku Futbolu Amerykańskiego. Oprócz wspomnianych dziewięciu zespołów formuje się już szereg kolejnych, a dwa z nich już w przyszłym sezonie mają dołączyć do rozgrywek. Nawet na Śląsku Silesia Miners nie jest już jedyną drużyną. Od kilku miesięcy formuje się zespół Gliwice Lions.
Dla młodzieży w wersji light
Coraz częściej też, przy seniorskich drużynach, tworzone są zespoły juniorskie. Była szansa, by taki zespół powstał także przy Silesia Miners. - Potrzebna do tego jest specjalna licencja trenerska i była szansa, żeby ją zdobyć, ale to się nie udało. Jak tylko ją zdobędziemy, będziemy próbowali tworzyć przy szkołach SKS-y – mówi Widera. Rodzice nie muszą się obawiać tego sportu. Juniorzy grają w tak zwany futbol flagowy, odmianę, w której praktycznie nie dochodzi do kontaktu między zawodnikami. Gracze mają przyczepione do pasa flagi i aby przerwać akcję drużyny przeciwnej wystarczy, że obrońcy zerwą z zawodnika posiadającego piłkę jedną z flag. Nie muszą go przewracać, tak jak w futbolu dorosłym. To konieczne, by młodzież mogła trenować ten sport. - Warunkiem dopuszczenia do gry jest ukończenie 16 roku życia, bo wtedy kościec jest już wystarczająco mocny – tłumaczy Widera. Innych rygorów nie ma, choć aby być dobrym graczem, trzeba posiadać wiele predestynujących cech. - Optymalny wzrost to 175-180 cm. Ważne są takie cechy jak szybkość i zwinność. Oczywiście liczy się także masa ciała, ale nie mniej ważna jest inteligencja, bo zawodnik musi dobrze opanować wiele skomplikowanych wariantów rozegrań – wylicza grający menedżer.
Każdy, kto chce przyłączyć się do drużyny, powinien pojawić się na treningu. Odbywają się one dwa razy w tygodniu: w środy, od godziny 20:45 na sali gimnastycznej w budynku rektoratu Uniwersytetu Śląskiego (Katowice, ul. Bankowa 12) i w soboty, na boisku przy ulicy Asnyka w Katowicach-Piotrowicach. Warto wcześniej odwiedzić oficjalną stronę internetową zespołu www.silesiaminers.com.