Sebastian Uznański – „Herrenvolk” – recenzja i ocena
„Herrenvolk” to druga po „Żałując za jutro” książka Uznańskiego, z wykształcenia psychologa. Jest on znany przede wszystkim jako autor opowiadań, drukowanych między innymi w „Nowej Fantastyce” czy „Czasie Fantastyki”. Z dobrym przyjęciem spotkały się zwłaszcza dwa – „Cerebro i Elfka” oraz „Świt czarnego słońca”, nominowany w 2005 roku do nagrody Nautilus. Powieść „Herrenvolk” miała się ukazać już trzy lata temu nakładem wydawnictwa Fabryka Słów, jednak ostatecznie ukazała się nakładem rzeszowskiego wydawnictwa Fox Publishing. Książka została bardzo ładnie wydana z bardzo ciekawą i dużo mówiącą o książce okładką autorstwa Dariusza Kocurka i rysunkami w książce, których autorem jest Mariusz Wandzel.
Powieść Uznańskiego jest przykładem prozy fantastycznej jednak z wątkami historycznymi. Pewnego dnia student germanistyki z Krakowa Artur Sosnowski w bliżej nieokreślonych okolicznościach wpada w wir czasoprzestrzenny i przenosi się do roku 1940. Z Krakau, stolicy GG przenosi się do Berlina, gdzie dość szybko i łatwo udaje mu się przekonać elity III Rzeszy, że przybył z przyszłości i zamierza swoją wiedzę wykorzystać. Naziści nie zamierzają wypuścić z garści takiej perełki i szczęśliwego zrządzenia losu. Sam student zamierza na tym skorzystać i wpłynąć na losy Europy, świata ale i Polski. Namawia Hitlera, przekazując swoją wiedzę historyczną, do odtworzenia państwa polskiego ze stolicą w Warszawie. Tak powstaje Cesarstwo Polskie na czele z niejakim Szeleszczyckim. Wpływa również na decyzje militarne. Pod jego wpływem armia Rzeszy dokonuje po pokonaniu Francji desantu na Wielką Brytanię i ja zdobywa, Związek Radziecki upada pod ciosami armii niemieckiej, która nie powtarza znanych dziś błędów strategicznych i taktycznych. Dzięki Polakowi naziści wygrzebują z archiwów plany czołgów, które miały być „na później”. Przekazuje im np., że „Tygrys” to świetny czołg, który powinien jak najszybciej pojawić się na polach bitew, dzięki jego radom dowództwo niemieckich armii przejmuje Erwin Rommel. Dość problematyczny w odbiorze jest nad wyraz szybki skok technologiczny III Rzeszy, a latające dyski powietrzne są tylko tego namiastką. Główny bohater bynajmniej nie zajmuje się tylko zagadnieniami militarnymi i polityką, ale prowadzi ożywione życie towarzyskie, czego dowodem jest romans z dwiema pięknymi kobietami.
Autor książki przedstawia również obraz podbitej Europy i społeczeństwa niemieckiej III Rzeszy, ale nie tylko. Wraz z rozwojem technologii rozwija się możliwość nieograniczonej inwigilacji społeczeństwa. Panuje moda na bycie aryjczykiem z czym wiążą się operacje plastyczne aby upodobnić się do przedstawiciela rasy panów (np. źrenice w kształcie swastyk). Odwołując się znowu do „Wehikułu czasu” Wellsa, Europa pod okupacją przypomina Ziemię z jego powieści, w której ludzie dzielą się na Elojów, potomków klas posiadających oraz Morloków, potomków dawnych robotników zmuszonych do pracy pod ziemią. Z tym, że pod władza nazistów są ludzie należący do Herrenvolku i reszta „hołoty” i podudzi. Na głowę ludzie zakładają urządzenia zagłuszające wolną wolę i możliwość polemiki z rozkazami i wytycznymi Wodza – Adolfa Hitlera. Jednak nasz bohater szybko się przekonuje, że nie wszyscy są lub chcą być bezwładnymi kukiełkami, zbrodniarzami czy po prostu wyrachowanymi karierowiczami i oportunistami. Na swojej drodze spotyka dwie życzliwe i pomocne mu osoby. Pierwszą z nich jest profesor Hoffmann, który pomaga mu w powrocie do jego czasów oraz … oficer SS Gerhard Weiner, który jest „opiekunem” i „oficerem prowadzącym” Polaka, który jest rozdarty miedzy patriotyzmerm i oficerskim obowiązkiem a krytycyzmem wobec nazizmu i chęcią obronienia swej rodziny przed coraz bardziej wynaturzonym i chorym systemem. Autor okrasza swą narrację odrobiną ezoteryki „Towarzystwa Thule” oraz ciemnej religii łączącej nazizm, religie chrześcijańskie i pogańskie.
Nieczęsto sięgam po powieści science-fiction, ale musze przyznać, że tę książkę czytało mi się nad wyraz dobrze i dosłownie pożarłem ją błyskawicznie. Opisy społeczeństwa Rzeszy są zaskakujące i niebanalne oraz bardzo sugestywne. Zresztą, należałoby się zastanowić, czy społeczeństwo przedstawione w tej powieści naprawdę jest takie fantastyczne i czy nie można znaleźć odniesień do dzisiejszego życia. Niektórzy, zwłaszcza historycy mogą trochę pokręcić nosem nad opisami political fiction lub nad nieprawdopodobnymi wynalazkami i uzbrojeniem, co i mi się zdarzyło, ale i tak książka jest warta przeczytania.
Redakcja: Michał Przeperski