Sebastian Pawlina – „Wojna w Kanałach. Podziemna walka Warszawy” – recenzja i ocena
Sebastian Pawlina – „Wojna w Kanałach. Podziemna walka Warszawy” – recenzja i ocena
Sebastian Pawlina jest dziennikarzem współpracującym z czasopismem „Stolica” oraz historykiem, autorem prac na temat powstania warszawskiego, np. Z ciemnych kart historii warszawskiego KeDywu – historia „Lasso” oraz Praca w dywersji. Codzienność żołnierzy Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej. Książka Wojna w kanałach… nie jest więc jego pierwszym podejściem do tematu zrywu z 1944 roku.
Dla wielu kanały są pierwszym, i niestety często jedynym skojarzeniem z walką powstańców warszawskich o wolność stolicy. Kanały zostały wielokrotnie opisane w książkach (np. J. Powałkiewicz, T. Duchnowski, Kanały. Warszawskie Termopile 1944 lub Tędy przeszła śmierć Bronisława Trońskiego) czy przedstawione w filmach (najsłynniejszym jest chyba, nomen omen, Kanał Andrzeja Wajdy). Podstawowym pytaniem, które musi pojawić się w głowie obeznanego czytelnika jest – czy ta książka czymś potrafi zaskoczyć, czy potrafi pokazać coś nowego? Dla człowieka, który o kanałach wie tylko tyle, że wykorzystywano je w czasie powstania, pytanie mogłoby brzmieć: czy ta książka różni się czymś istotnym od jej podobnych?
Otóż, owszem. Książka rożni się diametralnie od wszystkiego, co pracownicy księgarni zdecydują się postawić koło niej na półce. Jest ona czymś pomiędzy suchą monografią walki w kanałach a kronikarsko-wspomnieniowym zapisem wydarzeń, znanym z kanonicznych książek Stanisława Podlewskiego czy Bronisława Trońskiego. Autor dosłownie zabiera nas do kanałów, pozwalając niemal odczuć ich fetor i ciasnotę. Z drugiej strony nie zapomina o szerszym kontekście walki o drożność trasy kanałowej, o tym, że indywidualne tragedie i jednostkowe akty odwagi pod ziemią wpływały nas losy całych dzielnic walczącego miasta. Książka nie jest bezosobowym zapisem przemarszów (czy może bardziej: przeczołgań) przez przedsionek piekła, nie jest również zindywidualizowanym i przeładowanym emocjami wspomnieniem kilku ocalałych.
Autor dba o to, by bohaterowie opisywanych przezeń wydarzeń i akcji bojowych nie byli dla nas anonimowym wykazem nazwisk i pseudonimów. I tak przejdziemy podziemną Warszawę z tymi bardziej znanymi – między innymi ze Stanisławem Jankowskim „Agatonem” – jak i z tymi, których pseudonim dopiero Państwo poznają. Nie ukrywa on swojego szacunku dla uczestników walki, pozwala sobie również na dorzucanie nowych kamyczków do ogródka dyskusji o sensie i celowości używania kanałów. Po zapoznaniu się z licznymi wspomnieniami powstańców na temat szwarccharakteru Starego Miasta – majora Kozakiewicza – interesująca może się okazać próba spojrzenia na tę postać od drugiej strony.
Interesującym popularnonaukowym zabiegiem Pawliny są, stosowane niczym w dobrych thrillerach, suspensy. Do ledwie zarysowanej postaci „jeszcze wrócimy”. Prawą odnogą kanału „jeszcze pójdziemy”, ponieważ aktualnie opisywani bohaterowie pójdą w lewo. Prosty, a skuteczny zabieg, podtrzymujący zainteresowanie czytelnika. Warto podkreślić – książka jest napisana w bardzo interesujący sposób, od niektórych rozdziałów ciężko się oderwać przed ich dokończeniem.
Praca jest napisana w sposób systematyczny, sprawia wrażenie przemyślanej. Autor nie pozwala nam zapomnieć, że doskonale orientuje się w opisywanym przez siebie zagadnieniu, a układ jego pracy ma z góry zaplanowany sens. Inną kwestią, pozytywnie wpływającą na odbiór książki, jest jej staranne wydanie.
Zamiast oceny: Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku! Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś o warszawskich kanałach w 1944 roku, możesz śmiało zacząć od tej książki.