Rozmowa o przemocy. Premiera książki „Prawdziwy koniec wojny jest przed jej początkiem”

opublikowano: 2010-08-03 21:55
wolna licencja
poleć artykuł:
Spotkanie polsko-niemieckie z historią i sztuką w Parku Wolności. Próba znalezienia wspólnego języka interpretacji wspólnej przeszłości. Przedstawienie na wiele głosów. Palące pytania, problemy ciągnące się za nami od wielu lat. To, jak powiedział Stephan Stroux, są historie państwa.
REKLAMA

Wczoraj wieczorem miałam okazję brać udział w premierze książki w Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Książka Prawdziwy koniec wojny jest przed jej początkiem, wydana przez Wydawnictwo WAB, to wynik współpracy polsko-niemieckiej pod kierownictwem, a w zasadzie w reżyserii, Stephana Strouxa, który sam o sobie mówi, że jest człowiekiem sztuki, człowiekiem teatru, człowiekiem osadzonym w historii i z tego powodu zobligowanym do rozliczenia się z nią. Dziesięć opowiadań o przemocy autorstwa dziesięciu polskich i niemieckich autorów to wynik pięcioletniej pracy nad stosunkami polsko-niemieckimi, nad wspólną historią, refleksji nad przemocą, współczesną Europą, jej granicami.

Książka jest zwieńczeniem tzw. „trylogii berlińskiej”. Trzy performance, trzy noce w Berlinie 2009 roku. Wczoraj byliśmy świadkami zwieńczenia, a także jakiegoś punktu zwrotnego, jakiegoś początku, rozliczania się z historią posługując się językiem sztuki. Tak jak trylogia berlińska, wieczór podzielony był na trzy spektakle: mini recital, rozmowę, i film. Piszę „spektakle” ponieważ nie da się oddzielić wczorajszej nocy od trzech w Berlinie, nie da się nie nazwać tej książki spektaklem, autorów aktorami, a Strouxa reżyserem. I właśnie chcąc pokazać nierozłączność tych wydarzeń z lat 2009-10, zagrała dla nas i zaśpiewała Julia Marcell, ta sama, która wystąpiła podczas trylogii berlińskiej, a film, kończący spotkanie, był jednogodzinnym streszczeniem dziewięciu godzin widowiska 2009 roku. W samej książce znajdują się zdjęcia trzech nocy, a także chronologia współpracy, zapoczątkowana już w 2006 roku Wirtualnym Mostem na Wiśle.

W rozmowie brały udział osoby tworzące książkę, a spotkanie poprowadził Roman Kurkiewicz. Obecny był Stephan Stroux, Beata Stasińska z wydawnictwa W.A.B., prof. Małgorzata Szpakowska, autorka jednego ze wstępów, autorzy: Magdalena Tulli, Wojciech Tochman, Matthias Goeritz, redaktorzy Dariusz Sośnicki oraz Thorsten Arend, tłumacze Jakub Ekier oraz Olaf Kuhl, a także Sirko Knupfer, odpowiedzialny za dokumentację filmu.

Roman Kurkiewicz, moderator dyskusji (zdjęcie wykonano w czasie dyskusji Ośrodka KARTA i redakcji „Krytyki Politycznej”).

Opowiadania nie koncentrowały się na II wojnie światowej, ani tym bardziej na Powstaniu. Jak powiedział na wstępie wicedyrektor Muzeum, Paweł Ukielski, jest to książka o przemocy, wojnie, radzeniu sobie z nią, o rzeczach trudnych. I w tym sensie jest to książka również o Powstaniu. Stephan Stroux dodał, że jest to próba konfrontacji rzeczywistości i jej interpretacji sztuką. Sztuka ożywia historię. Pierwszy performance dotyczył książek: na Bebelplatzu zamrożono w bryle lodu pustą książkę. Odkucie jej było rzuconym wyzwaniem zapełnienia pustych stron, czego efekty możemy dziś przeczytać. Jest to historia przemocy od wojny aż po dzisiaj (Rwanda). Beata Stasińska, zapytana o odrębność tej książki, powiedziała, że zebrały się w niej dwa narody, różne pokolenia i jedna, bardzo trudna historia, i że jest to coś nowego. Profesor Szpakowska porównała teksty do pajęczyny z okładki, a autorów do pająków lub tkaczy, którzy starają się zaszyć rany, dziury, przepaści. Opowiadania mają przestrzegać zarówno przed nadmiarem pamięci jak i przed zapominaniem.

REKLAMA

Autorzy starali się wyszukać wspólną formę pamięci. Magdalena Tulli zapytana o to, czy jest nadzieja na nielubienie przemocy, odpowiedziała, że przecież większość ludzi jej nie lubi, ale istnieje dzięki tej garstce, którzy się nią fascynują i to ich trzeba powstrzymać. Mathhias Goeritz zapytany o obecność przemocy i oswajanie jej przez popkulturę, przekornie odpowiedział, że przemoc właśnie nie ma być oswajana, ale ma być niemożliwa do przełknięcia. Sam zadał nam wszystkim pytanie, czy historie o przemocy są historiami o grozie i przerażeniu, czy też o bohaterach. Zwrócił uwagę na to, w jaki sposób pamiętamy i rozmawiamy o przemocy i o przeszłości. Posługując się metaforą siatki/pajęczyny stwierdził, że równie dobrze można się w niej ukryć. Odnosząc się do opowiadań z książki zauważył, że należy bardzo zwracać uwagę na chwalenie ich, bo chwali się narrację o przemocy. Trzeba umieć rozróżnić sposób opowiadania o przemocy od przemocy. Teksty same zadają sobie pytanie, jak mają oddziaływać.

Olga Tokarczuk, autorka jednego z tekstów (Borys Nieśpielak; CC ASA 3,0).

Wojciech Tochman, reporter „Gazety Wyborczej”, napisał opowiadanie o Rwandzie. W swojej wypowiedzi stwierdził, że należy sobie zadać pytanie: po co mam pamiętać? Dlaczego nie chcę o tym pamiętać? Kultywowanie pamięci o Powstaniu, o Afryce, jest bez sensu, jest puste, jeżeli nie zadamy sobie pytania, dlaczego mamy o tym pamiętać.

Tłumacz Jan Ekier swoje wrażenie o książce zawarł w odwrotności hasła si vis pacem para bellum. Dla niego tytuł Prawdziwy koniec wojny jest przed jej początkiem jest dokładnym przeciwieństwem myśli, która gloryfikuje i usprawiedliwia przemoc. Obydwaj tłumacze zgodnie uznali, że w różnorodności tekstów tkwi ich siła. Redaktor Sośnicki zapytany o swoje wrażenia odpowiedział, że to nie była praca wyłącznie nad dwoma językami, ale nad dziesięcioma. Polifonia jest właściwym językiem sztuki. Opowiadania zadają czytelnikom więcej pytań niż dają odpowiedzi. Na podstawie opowiadania Wojciecha Jagielskiego o Januszu Walusiu, który ukazał jego skomplikowaną sytuację przed zabójstwem w RPA, pokazał, że trudno jest nam znaleźć początek, przed którym jest koniec. Można go doprowadzić aż do początków świata. Prawdziwy koniec wojny jest więc utopią. Stephan Stroux na koniec podsumował działalność ostatnich lat, mówiąc, że książka i film to zamknięcie pewnego koła, ale że nie padnie tu końcowe słowo. Furtka jest otwarta.

Na koniec obejrzeliśmy zapowiedziany film. Poruszane w nim były różne wątki z historii Polski i Niemiec, na przykład opowiedziano o polskich konstytucjach, o rozbiorach i roli Fryderyka Wielkiego. Było o kręgu przemocy, który się nie zamyka, o usprawiedliwianiu jej (Dobra wojna daje dobry pokój Fryderyk Wielki zestawiony z Georgem W. Bushem The only path to peace and security is the path of action). Było o Powstaniu - video relacje żołnierza niemieckiego i polskiego. Czytano o paleniu książek, wymieniano autorów. Tańczono polskie tango. Grał zespół klezmerski. Był video-apel do Żydów, do żyjących Żydów, o powrót do Polski, o tym, jak skomplikowane były stosunki między oboma „narodami wybranymi”. Było o emigracji z Turcji do Grecji. Był koncert fortepianowy Andrzeja Sobieskiego i koncert zespołu Mitch&Mitch. Było odkuwanie książki z lodu przy wtórze bębnów. Podczas trylogii berlińskiej użyto każdego możliwego środka, każdego medium, bo tylko w ten sposób, wykorzystując sztukę do granic, można było opowiedzieć o przeszłości i o przemocy.

Inny współautor książki Marian Pankowski (Michał Kobyliński; CC ASA 2,5).

Końcowa refleksja. Wracając tramwajem usłyszałam pasjonująco głośną dyskusję dwóch pań o filmie. Jedna broniła widowiska, druga była bardzo niezadowolona, że nie padło w nim słowo przepraszam. Gdy panie spieszyły do wyjścia, jedna z westchnieniem podsumowała Ach, jakie to skomplikowane, jakie to skomplikowane. Ale Szwab zawsze będzie Szwabem.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marta Jaworska
Studentka historii na Uniwersytecie Warszawskim. Zainteresowania wahające się od historii średniowiecza poprzez religioznawstwo po historię Rosji i literatury rosyjskiej XIX wieku. Amatorka fotografii, gotowania, języka rosyjskiego i podróżowania (marzy się Wschód).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone