Rocznice historyczne w 2020 roku – o jaką historię będziemy się spierać?
Zobacz też:
- Stanisław Żółkiewski - hetman-bohater i literatura
- W jaki sposób Jan Paweł II obalił komunizm?
- Legendy nauki - polscy naukowcy, którzy zmienili świat
- Mariusz Urbanek - „Zły Tyrman” - recenzja i ocena
Sejm Rzeczpospolitej Polskiej stosownymi uchwałami ustanowił rozpoczynający się rok 2020 Rokiem św. Jana Pawła II (w 100. rocznicę urodzin), hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego (w 400. rocznicę śmierci), filozofa Romana Ingardena (w 50. rocznicę śmierci), malarza Teodora Axentowicza (160. rocznicę urodzin) oraz pisarza Leopolda Tyrmanda (w 100. rocznicę urodzin i 35. rocznicę śmierci). Senat RP do tej listy dopisał filozofa, ojca Józefa Marię Bocheńskiego (w 25. rocznicę śmierci). Najbliższy rok będzie więc doskonałą okazją do przypomnienia dorobku tych postaci, reprezentujących różne nurty polskiego życia kulturalnego, intelektualnego i politycznego, a także, co ważne, różne epoki historyczne.
Decyzją grona poselskiego rok 2020 będzie także Rokiem Bitwy Warszawskiej 1920 roku – jednego z największych zwycięstw w historii oręża polskiego i udanego egzaminu, który zdało odrodzone po 123 latach zaborów państwo polskie. Nie da się ukryć, że będzie to naturalna kontynuacja trwających od dwóch lat obchodów Stulecia Odzyskania Niepodległości. Z racji militarnego charakteru rocznicy na pewno możemy spodziewać się dużej obecności w przestrzeni publicznej i medialnej ułanów, szarych strzeleckich mundurów, szabel czy powiewających sztandarów. Z różnych miejsc będzie też spoglądał na nas, podkręcając sumiastego wąsa, Marszałek Józef Piłsudski – wielki zwycięzca i surowy wychowawca Narodu. Nie unikniemy też oczywiście religijnego odwoływania się do kategorii „Cudu nad Wisłą”. Czy jednak uda się spopularyzować tę rocznicę głębiej, bez uciekania się w wojskowo-patriotyczny banał? Czy da się opowiedzieć ją właśnie jako ogólnonarodowe doświadczenie, wyzwanie dla zgody narodowej, test sprawnie działającego państwa w chwili największej potrzeby? Obchody z 2018 roku były pod tym względem „łatwiejsze”, bo proces odzyskiwania niepodległości nie sprowadzał się tylko do aspektu militarnego, mógł też być „swój” dla wszystkich opcji politycznych. Dobrze byłoby, gdyby obchody zwycięstwa warszawskiego też miały taki charakter.
W kontekście ostatnich wydarzeń dyplomatycznych – zarzutów formułowanych przez Władimira Putina na temat polityki Polski w przededniu II wojny światowej – rok 2020 zapowiada się na pełen historycznych napięć w relacjach z Rosją. Przypadające w najbliższych miesiącach rocznice będą temu tylko sprzyjać. W wypadku bitwy warszawskiej spięcie ze wschodnim sąsiadem wydaje się naturalne – na wygranym z nim starciu trudno budować porozumienie (mało udane przykłady działań z 2010 roku dobrze to pokazują), dużo łatwiej zaś przywołać narodowe stereotypy i autostereotypy.
Również przypadająca w maju 75. rocznica zakończenia II wojny w Europie będzie polem potencjalnym konfliktów. Wiadomo, że putinowska Rosja chętnie „odgrzewa” mit Wielkiej Wojny Ojczyźnianej jako element działań legitymizacyjnych reżimu (powrót do retoryki radzieckiej) oraz narzędzie działań na arenie międzynarodowej – pokazywania, że to Rosjanie wyzwolili Europę od hitleryzmu, w związku z czym należy im się szacunek na arenie międzynarodowej. Defilada na Placu Czerwonym 9 maja będzie wielką okazją do budowania tego typu narracji, a lista biorących w niej udział głów państwa powie nam wiele o stosunku Europy i świata do tych zabiegów prezydenta Rosji. Dla Polski takie postawienie sprawy będzie trudne do przyjęcia, przede wszystkim w kontekście współczesnych działań Rosji w regionie.
Miesiąc wcześniej, na początku kwietnia, wspominać będziemy zaś 80. rocznicę zbrodni katyńskiej – klimat dla wyjaśniania prawdy o Katyniu w samej Rosji jest dziś wybitnie niesprzyjający, śladów próby pojednania sprzed dekady już prawie nie widać, nie ma też co liczyć na to, by rządzący Rosją potrafili też powstrzymać się od niuansowania rocznicy w duchu „anty-Katynia” (zwłaszcza w kontekście stulecia wojny polsko-bolszewickiej). Jednocześnie po stronie polskiej chyba wciąż brakuje docenienia znaczenia tragedii, jaką dla Rosjan był stalinizm, a tym samym uważnienia rosyjskich ofiar terroru z lat 30. i wojny z Niemcami.
Rocznica zakończenia II wojny światowej, a także poprzedzające ją 75. rocznice wyzwolenia obozu Auschwitz (27 stycznia) oraz wyzwolenia spod okupacji niemieckiej szeregu polskich miast (na czele z Warszawą 17 stycznia) będą też okazją do dyskusji o miejscu 1945 roku w historii Polski. Spór ten od lat zamyka się w dwóch pytaniach: czy Armia Czerwona wyzwoliła Polskę w latach 1944-1945 oraz czy dla Polski wojna zakończyła się zwycięsko? Sam jestem zwolennikiem odpowiedzi pośredniej: wkroczenie wojsk radzieckich było początkiem nowego reżimu, choć uratowało Polaków od biologicznego wyniszczenia; koniec wojny był dla Polski bolesny i trudny, mimo wszystko jednak znalazła się ona w gronie zwycięzców. Czy klimat międzynarodowy i wewnętrzny będzie sprzyjał niuansowaniu tego kluczowego dla historii najnowszej tematu? Okaże się to już w najbliższych miesiącach.
31 sierpnia 2020 roku zmierzymy się w końcu z ostatnią wielką i „okrągłą” rocznicą wydarzeń z dziejów najnowszych – czterdziestoleciem strajków sierpniowych 1980 roku i powstania „Solidarności”. Wydaje się, że narracja solidarnościowa na dobre zadomowiła się w polskim myśleniu o historii: słusznie uważamy lata 1980-1981 za ważne dla polskiego narodu i społeczeństwa, stworzyliśmy wiele instytucji upamiętniających tamte wydarzenia i działających wówczas ludzi, na etosie niezależnego samorządnego związku zawodowego zbudowaliśmy suwerenną III Rzeczpospolitą. Jest to jednak miłe i wygodne złudzenie. „Solidarność” stała się zakładnikiem wojny między apologetami Lecha Wałęsy a jego przeciwnikami, postrzegającymi go jedynie jako „Bolka” i chcącymi wypromować własnych bohaterów ruchu. Walka ta jest niezwykle zajmująca, szkoda jednak, że tylko dla pokolenia dawnych opozycjonistów i ich trochę młodszych kibiców, którzy widzą w tym możliwość ugrania czegoś w polityce. Takie opowiadanie „Solidarności” raczej słabo wydaje się interesować młode pokolenie – fenomen lat 80. jest dla wychowanych w Wolnej Polsce niezrozumiały, konfrontowany wciąż dodatkowo z realnymi dokonaniami i postawami polityków wywodzących się z obozu solidarnościowego. Niestety, nic nie zapowiada tego, by czterdziestolecie porozumień sierpniowych przyniosło tutaj jakąś zmianę.
Rok 2020 będzie bez wątpienia stał pod znakiem historii – tak jak wiele ostatnich lat w Polsce. Osoby, które uważają że pamięć o przeszłości jest ważnym elementem życia społecznego, powinny to docenić. Jednocześnie zaś wszyscy powinniśmy trzymać kciuki za to, by lekcje udzielane nam przez muzę Klio dawały nam lepsze zrozumienie rzeczywistości, pozytywne wartości i szacunek do innych. Czego sobie i Państwu w tym Nowym Roku życzę.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.