Robert Makłowicz – „Café Museum” – recenzja i ocena
Czeski eseista Josef Kroutvor w swoim popularnym eseju „Europa Środkowa: anegdota i historia” pisał: „nad Europą Środkową unosi się ciężka woń gotowanej kapusty, zwietrzałego piwa, czuje się mdły zapach przejrzałych arbuzów… Jest to ziemia o charakterystycznym zapachu. Granice są nieostre, irracjonalne i tylko węch pozwoli je wytyczyć z całkowitą pewnością”. Dziennikarz, historyk i kulinarny ekspert Robert Makłowicz z właściwym dla siebie wdziękiem poszerza nam ten gastronomiczny opis Europy Środkowej (w przypadku książki „Café Museum” bardziej pasowałoby użyć tutaj niemieckiego terminu Mitteleuropa, a nad wszystkim czuwa postać Franciszka Józefa).
Pomiędzy pasjonującymi historiami (właściwsze byłoby tu słowo historyjkami) z naszej części Europy mamy tu podany w wiedeńskiej restauracji tafelspitz i śmietanowy paprykarz cielęcy z aksamitnymi maślanymi kluseczkami, siedmiogrodzką śliwowicę i czeski likier kminkowy. Choć te wszystkie zapachy i smaki są niczym w porównaniu z kolejową podróżą do Sarajewa. A jakże!
Makłowicz w swoim zbiorze esejów pisze: „właściwie mogę być i Polakiem, i Węgrem, i Chorwatem, i galicyjskim Żydem, i siedmiogrodzkim Sasem albo Szwabem, mogę być Czechem i Rusinem, Bojkiem, Hucułem, Łemkiem też, choć nie znoszę wódki z eterem – mogę być kilkoma z nich naraz, lecz nigdy jednym z osobna”. W taki oto sposób ten sybaryta, mający dom w Krakowie i Dalmacji, jest wcieleniem prawdziwego Środkowoeuropejczyka w praktyce.
Bogato ilustrowana rysunkami Andrzeja Zaręby książka Makłowicza może okazać się fascynującą lekturą dla wszystkich, którzy dopiero zaczynają swą przygodę z tematyką Europy Środkowej lub też chcą na chwilę uciec od geopolityki regionu w anegdotę. Pięknie wydana, nakładem wydawnictwa Czarne, książka to doskonały prezent na każdą okazję. Może by tak spędzić wakacje podążając śladem Makłowicza i odkryć swoją Europę Środkową? Czy rzeczywiście znajdzie się ona w centrum Europy? Zatem w drogę.
Korekta: Justyna Piątek