Robert Kershaw – „We wrześniu nie pada śnieg. Nowe spojrzenie na operację Market-Garden” – recenzja i ocena

opublikowano: 2018-09-03, 08:00
wolna licencja
Czy wszyscy widzieli film „O jeden most za daleko” lub słyszeli o polskich spadochroniarzach pod Arnhem? Jeśli tak, książka Roberta Kershawa jest okazją do spojrzenia na tę bitwę oczami strony przeciwnej.
reklama

Robert Kershaw – „We wrześniu nie pada śnieg. Nowe spojrzenie na operację Market-Garden” – recenzja i ocena

Robert Kershaw
„We wrześniu nie pada śnieg.
nasza ocena:
6/10
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Replika
Rok wydania:
2018
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
548
ISBN:
9788376746166

Książka „We wrześniu nie pada śnieg” jest próbą przedstawienia przeprowadzonej w 1944 przez aliantów operacji Market-Garden z niemieckiego punktu widzenia. Nie jest to jednak szerokie spojrzenie zza generalskich biurek, a zbiór żołnierskich wspomnień i historii pojedynczych oddziałów biorących udział w walce. To jest właśnie największą siłą publikacji – przedstawia jedną z najsłynniejszych operacji wojny oczami zwykłych żołnierzy różnych formacji, których przypadek rzucił na różne odcinki frontu w zupełnie różnych rolach. Autor dotarł do licznych weteranów, którzy opowiedzieli mu swoje historie związane z bitwą.

Robert Kershaw wykonał również tytaniczną pracę związaną z przekopywaniem się przez tysiące dokumentów w archiwach niemieckich, próbując ustalić dokładne położenie, ruchy i straty niemieckich jednostek. Z koszmarnego chaosu przemieszanych rodzajów wojsk, jednostek i rywalizujących ze sobą dowództw próbował złożyć najbliższą faktycznym wydarzeniom narrację. W wielu miejscach poddaje on w wątpliwość wcześniejsze ustalenia innych autorów lub nazywa po imieniu dotąd anonimowe dla czytelnika oddziały walczące przeciw wielokrotnie opisywanym siłom alianckim.

Najsłabszą stroną „We wrześniu nie pada śnieg” jest (szczególnie na jej początku) bardzo chaotyczna narracja. Nieznający przebiegu bitwy czy jej szerszego kontekstu czetnik będzie w tym opisie równie zagubiony, co niemieccy żołnierze, których wspomnienia cytuje autor. Pozbawieni szerszej perspektywy, wprowadzenia czy podstawowych wyjaśnień zostajemy zmuszeni szukać wiedzy poza książką lub liczyć, że sprawa sama się wyjaśni w kolejnych rozdziałach. W efekcie, czytelnik świetnie pozna chaos i improwizację, jakie cechowały działania strony niemieckiej podczas tej operacji, nie będzie jednak znał kontekstu bitwy czy związanych z nią kontrowersji. Bez najmniejszego wprowadzenia czy wyjaśnienia pojawiają się również rozmaite nazwy własne czy nazwiska głównych dowódców, takie, jak Horrocks czy Frost, postaci świetnie znane miłośnikom tematu, zupełnie zaś anonimowe dla przeciętnego czytelnika.

Podobnie jest z nazwami własnymi brytyjskich oddziałów. Czy oznaczenie „2 PARA” jest dla wszystkich zrozumiałe bez korzystania z wyszukiwarki? Co polskiemu czytelnikowi cokolwiek mówi kontrowersja dotycząca rzekomej panicznej ucieczki feldmarszałka Modela w pierwszych godzinach desantu? Stąd wydaje się, że książka skierowana jest do czytelnika brytyjskiego, znającego realia bitwy i bohaterów dramatu, zupełnie nieświadomego jednak jej oglądu z przeciwnej, niemieckiej strony. Taki z resztą jest oryginalny tytuł książki: Niemieckie spojrzenie/punkt widzenia na operację... Skoro jednak takie mogło być zamierzenie autora, pojawia się pole do działania dla polskiego wydawcy. Pojawia się również pytanie, dlaczego tłumacz używa słowa „terroryści” w odniesieniu do członków holenderskiego ruchu oporu. Owszem, sami Niemcy podczas wojny w ten sposób określali wrogich im partyzantów, pozostaje pytanie, czy taki termin wypada stosować poza bezpośrednimi cytatami.

reklama

Książka Kershawa zawiera dwie wkładki zdjęciowe, w tym jedną ze słynnym zdjęciem martwego spadochroniarza, który poległ obok kamienia milowego na drodze do Arnhem. Poza zdjęciami czytelnik zostaje wyposażony w zestaw map przedstawiających zmieniającą się sytuację. Warto zaznaczyć, że map czytelnych i klarownych. Bez nich wyobrażenie sobie wzajemnego położenia wojsk podczas walki byłoby praktycznie niemożliwe. Brakuje tylko jednej, chyba najważniejszej - szczegółowej mapy zażartych walk w samym Arnhem o sławny jeden most. Ostatnim dodatkiem do książki jest wykaz najważniejszych rozkazów wydanych niemieckim oddziałom oraz dokładne ordre de bataille strony niemieckiej wraz z próbą jak najdokładniejszego oszacowania poniesionych przez nią strat.

Polskiego czytelnika z pewnością zainteresuje, czy w niemieckich wspomnieniach pojawiają się żołnierze generała Sosabowskiego. W indeksie można znaleźć obiecująco wiele stron z ich udziałem, podczas lektury pozostają jednak niemal niezauważalni. Można to wyjaśnij tym, że żaden z weteranów, którzy rozmawiali z autorem nie spotkał się z nimi bezpośrednio oraz faktem, że w tej olbrzymiej operacji stanowili tylko jedną z wielu jednostek, do tego (z)rzuconą do walki w drugiej fazie bitwy.

Tytuł książki „We wrześniu nie pada śnieg” świetnie koresponduje z jej treścią. Jest on cytatem reakcji jednego z niemieckich żołnierzy na widok setek spadochronów, które pojawiły się nie niebie podczas zrzutu alianckich spadochroniarzy. Zarzut można postawić wobec podtytułu – czy uprawnione jest pisanie „nowe spojrzenie”, kiedy mamy w ręku książkę po raz pierwszy wydaną w 1990 roku? Oczywiście, jest to pierwsze polskie wydanie. Można chyba pokusić się o pytanie - czy nie warto było zostawić oryginalnego podtytułu: „niemieckie spojrzenie”, który znacznie lepiej oddaje zawartość publikacji?

Recenzowana praca Kershawa będzie pasjonującą lekturą dla tych, którzy posiadają podstawową wiedzę na temat operacji, interesującym uzupełnieniem poważnych opracowań czy nawet filmu O jeden most za daleko lub gry Close Combat II: A Bridge Too Far. Dla niewtajemniczonych pozostanie pozycją trudną, nie prezentującą szerokiego obrazu. Można zaryzykować stwierdzenie, że tym miała być ta książka – ukazaniem znanego tematu z nowej perspektywy.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Roberta Kershawa – „We wrześniu nie pada śnieg. Nowe spojrzenie na operację Market-Garden”:

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Piotr Michalik
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz I LO im. Wacława Nałkowskiego w Wołominie. Miłośnik twórczości H. H. Kirsta i dziejów II wojny światowej, głównie wyposażenia i sprzętu, ze szczególnym uwzględnieniem Wielkiej Rodziny Okrętów Lotniczych. Na co dzień nauczyciel w jednej z warszawskich szkół.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone